Syndicate: Zjedz Snickersa. Podniesie się poziom endorfin, spadnie poziom jadu.
Mnie Twoja "racja" nie uwiera. Każdy ma jaką ma. A tak przy okazji - uczepiłeś się kolego jednego słówka by napisać swój esej. Tymczasem jaki był wniosek z mojego wpisu?
Ja rozumiem, że można zawodnika z jakiegoś powodu nie lubić (tak jak mnie uwierał Giggs te 20 lat wstecz wykładający się na "stuletnim" Anglomie.
Ale co ciekawe na tym portalu "jedzie" się po niektórych zawodnikach tak dla zasady. Byle odreagować. Maguire, Rashford, Sancho, Martial, De Gea, Shaw (gdy ma kontuzję czy gorszy okres), itd.itd.
Nie wiem czy to "znak czasów". Stosunek współczesnych (młodych) ludzi do innych. To kuriozum.
Chcemy czy nie - na takich zawodnikach jak McTominay budowano tożsamość tego klubu. Zawsze byli artyści (Best, Charlton, Cantona), ale również bohaterowie drugiego planu (wywiązujący się ze swoich zadań, a nawet dający coś ekstra). Zawodzą w pierwszej kolejności "superbohaterowie" jak Fernandes nie umiejący skierować piłki do siatki, jak Casemiro, którego "objeżdżano" w środku pola, gdy z klubu wypchnięto niechcianego Freda... Taki paradoks.
Podejrzewam, że u Was w tych wszystkich FM-ach, itd. biegają Kiliany, Viniciousy itd. z tym, że... jak to się ma do rzeczywistości?
P.S. Niech się chłopakowi wiedzie.