Manchester United w starciu z The Sky Blues miał wszystko pod kontrolą do 70. minuty. Później Czerwone Diabły wypuściły z rąk trzybramkowe prowadzenie i pozwoliły rywalom doprowadzić do dogrywki, w której lepsze wrażenie sprawiali gracze z Championship. Dopiero rzuty karne przesądziły o awansie zespołu Erika ten Haga.
Maguire po konkursie jedenastek podszedł do graczy Coventry City i pogratulował im ambitnej postawy w półfinale. Reakcja Anglika była zgoła inna od tej, z której
musiał później tłumaczyć się Antony.– Doświadczyliśmy naprawdę dziwnej mieszanki emocji w trakcie tego spotkania – mówi Harry Maguire w rozmowie ze
Sky Sports.
– Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, czuliśmy się komfortowo w trakcie spotkania aż do 70. minuty. Później padł gol znikąd. Zbyt łatwo oddaliśmy tę bramkę, nie powinniśmy być tak otwarci przy stanie 3:0 i 20 minutach do końca. To było z naszej strony zbyt naiwne.
– Po tych kilku godzinach, od momentu startu meczu do zakończenia, biorąc pod uwagę emocje, których doświadczyliśmy, prawdopodobnie na koniec poczuliśmy odrobinę ulgi. Nie uważam, żebyśmy świętowali to przesadnie. Zawiedliśmy w ostatnich 20 podstawowego czasu gry. Występy w tym klubie wymagają olbrzymiej odpowiedzialności, a tego nam zabrakło w ostatnich minutach meczu. Byliśmy tym rozczarowani.
– Następnego dnia stawiliśmy się na treningu ze świadomością, że awansowaliśmy do kolejnego finału Pucharu Anglii. Kiedy jesteś młodym chłopakiem to właśnie o tym marzysz. Chłopcy są więc szczęśliwi, że udało nam się awansować.
– Po drodze zanotowaliśmy ładną serię, pokonaliśmy naszego odwiecznego rywala, jakim jest Liverpool. Na Wembley przez 70 minut czuliśmy się komfortowo. Tak jak mówiłem, byliśmy rozczarowani tym, jak zakończyło się to spotkanie, jak zachowywaliśmy się i graliśmy przez ostatnie 20 minut, a nawet w dogrywce.
– Przystąpiliśmy do dogrywki, byliśmy skupieni, uspokoiliśmy głowy, ale nie graliśmy na poziomie, na którym powinniśmy grać. To było rozczarowujące – dodaje Maguire.