kacpersky: Piłkarz, który wchodził do ligi z drzwiami (gol w debiucie z Liverpoolem), który zagrał zaledwie dwa dobre (z 9!!) sezony w United. Sporo pięknych technicznie bramek, dużo ekscytujących rajdów lewą stroną. Szkoda, że od czasu wejścia Rashforda do pierwszego składu nie udało się go przekonać do odnalezienia się w roli prawdziwej 9. Ale Martial nie lubi być wypychany na inne niż swoja natywna pozycje. Nie potrafi odnaleźć się w grze wysokim pressingiem. Nie wie jak grać plecami do bramki. I nie było momentu, w którym wydawało się, żę chce się tego nauczyć. Niestety. Oczywiście można mieć pretensje także do klubu, że nie stworzył mu warunków do rozwoju i kolejni managerowie nie znaleźli na niego metody - zgoda. Ale ciężko mi uwierzyć, że 5 trenerów (z tego 2 absolutnie topowych, którzy byli ojcami niejednej wielkiej kariery swoich podopiecznych) nie potrafiła go przekonać do zmotywowania się i poszukania formy. Nie dajmy sobie w to uwierzyć.
Dlatego - z Martialem żegnał się będę bez entuzjazmu, za to z lekkim żalem do piłkarza, że nie dał nam trochę więcej powodów do radości. Nie pierwszy i nie ostatni taki przypadek na Old Trafford.
Widzę też (niestety) oczyma wyobraźni Martiala, który pakuje po nowym roku kilka ważnych bramek pod wodzą nowego managera, wypycha na ławkę Hojlunda i podpisuje się w kwietniu pod nowym kontraktem. To tylko dowiedzie jak słabo prowadzi się piłkarsko Anthony.