TomekG: Komentarz zedytowany przez usera dnia 03.12.2020 03:02Nie mam zamiaru kandydować na następcę, i wiem, że teraz każdy może sobie tak pisać, ale... Zdecydowanie nie wpuściłbym w podstawie Martiala, bo właśnie bałbym się tego, co zobaczyliśmy. Wiadomo, że mógł, powiedzmy, równie dobrze trafić i teraz mógłbym sobie mędrkować, ale tak pomyślałem, jak zobaczyłem skład...
Druga sprawa, to oczywiście Fred... Można było zaryzykować i go niby zostawić, ale to już maksymalnie do 60 minuty, chociaż mając pięć zmian i możliwość wprowadzenia Matića, Pogby i Van de Beeka, jakoś trudno nawet to byłoby do końca uzasadnić. Wiadomo było, że każdy, nawet przypadkowy faul na granicy kartki tak się skończy. Wcześniej powinien zejść Martial, jeśli już wyszedł, i wejść za niego Greenwood. Też w formie nie jest, ale jakoś bardziej wierzę w jego wykończenie w tej chwili. Nie zdjąłbym Cavaniego, chyba że oddychał rękawami. A dlaczego bym nie zdjął, to pokazał ostatnio. No i kto tam miał być lepszy na stałe fragmenty, na które można/trzeba było liczyć? Wprowadzenie Ighalo można zrozumieć, miał być tym wypoczętym robiącym różnicę, ale czy w tej desperacji nie trzeba go było ewentualnie dołożyć?
Wiem, że niby oczywistości napisałem, ale dlaczego dla dużej części z nas są to oczywistości, a dla trenera nie? Może jakiś trener mi to wytłumaczy? ;) Ok, mogę dopuścić, że stwierdzono, że to najlepszy skład i nie zaburzamy go. Chociaż ja tego nie kupuję... Można też było chcieć w ten sposób podbudować zespół i pojedynczych graczy, ale w takim meczu? Tak ryzykując? Znowu trudno to kupić, a nie mam innych pomysłów.
Poza tym w tym meczu nie tylko nieskuteczność doprowadziła do wyniku, ale także złe wybory na boisku. Ile razy np. mogli strzelać, czy zachować się inaczej, a były przepuszczenia piłki, które kończyły się niczym? (Za)ładnie miało być? Jakby za dużo luzu się w pewnym momencie wkradło, za dużo pewności... A taki fajny moment wtedy był, żeby ten mecz praktycznie skończyć.
Ale się denerwowałem, dawno już aż tak nie miałem. Wiadomo, że po takim czymś jest duże rozczarowanie. I to nawet nie chodzi o awans, bo ten jak najbardziej w zasięgu, ale pewnych win z tego meczu i tak nie odkupi. Na pewno mecz pozostanie nadal meczem przegranym... ;) Odechciało mi się oglądać skróty, ale... Fifę sobie włączyłem. ;) Żeby było śmiesznie, to gram w lidze francuskiej Olympique Lyon (bo mnie wywalili z Premier League ;) ) i następny mecz grałem z liderem - PSG. Mówię dawać mi tych ##$$#$%^. ;) Wygrałem, ale to bardzo, bardzo marne pocieszenie. No dobra, nie oszukujmy się - żadne... Te może być w następnej kolejce. I na pewno nie tej w Fifie. ;)