Scott McTominay od grudnia leczy uraz kolana, którego doznał w meczu z Newcastle United w Boxing Day. Szkot jest coraz bliższy powrotu do gry. W rozmowie z telewizją MUTV opowiada o swojej pierwszej poważnej kontuzji w seniorskim futbolu.
» Scott McTominay jest coraz bliższy powrotu do gry po kontuzji kolana
Scott, po pierwsze, wszyscy chcą wiedzieć, jak się czujesz. Co możesz nam powiedzieć, o swoim stanie zdrowia?
– Idzie całkiem nieźle. Nigdy nie jest fajnie, kiedy musisz oglądać mecze piłkarskie, gdy wcześniej w nich grałeś. Chcesz brać w nich udział i pomagać swojej drużynie. To trudny okres, lecz trzeba sobie z nim poradzić pod względem psychicznym. Czasem bardziej chodzi o to, niż o względy fizyczne. Jest to wyzwanie, szczególnie, że to moja pierwsza poważna kontuzja. Trzeba mieć dookoła siebie odpowiednich ludzi, a tak jest w moim przypadku. Przyczynili się oni do mojej dobrej rehabilitacji. Chcę wziąć udział w treningach z zespołem pod koniec tygodnia. Zobaczymy, jak się będą mieć sprawy. Robimy wszystko, abym mógł wrócić na boisko tak szybko jak to tylko możliwe.
Widzieliśmy, że trenowałeś z dala od głównej grupy. Razem z tobą ćwiczył Axel Tuanzebe. Wyglądałeś dobrze i na piłkarza w świetnej kondycji z naszej perspektywy…
– Tak, czuję się dobrze. Czuję, że jestem w formie. Zawsze miałem w sobie tę ambicję, aby moja forma fizyczna była na najwyższym poziomie. To jest najważniejsze. Czuję się dobrze. Fajnie, że przyjechaliśmy do Marbelli. Złapiemy trochę słońca, potrenujemy trochę w dobrych warunkach pogodowych. Na pewno na tym skorzystamy. Takie zgrupowania zbliżają wszystkich zawodników jako grupę. W ciągu ostatnich 5-6 tygodni nie widziałem ich często. Cieszę się, że mogę ich znów wszystkich razem zobaczyć. Mam nadzieję, że dobrze zakończymy ten sezon.
Pracowałeś ze sztabem od przygotowania fizycznego. Komu należą się słowa uznania, bo chyba rehabilitacja przebiega lepiej, niż planowano. To świetna wiadomość dla klubu…
– Tak, pracowałem z Dave’em, albo Binnersem, jak na niego mówimy. Był świetny. To on sprawiał, że chciało mi się wychodzić z domu. Nie mógłbym prosić o więcej. Był cały czas przy mnie w procesie rehabilitacji. Najwyższa półka. Wszyscy fizjoterapeuci, masażyści i trenerzy od przygotowania fizycznego, Mike Clegg, Charlie, oni także. Do tego menadżer oraz sztab szkoleniowy. Wszyscy mi bardzo pomogli. Byli dostępni w trudnych momentach. Możesz czuć się nieco przybity, kiedy nie grasz. Ale taki jest futbol. Musisz być silny psychicznie. Czuję, że tak jest w moim przypadku. Fajnie będzie znów złapać trochę minut lub wiele w drugiej części sezonu.
Przeszedłeś drogę z piłkarza obecnego w każdym spotkaniu do oglądania meczów w okresie świątecznym na trybunach. Jakie to doświadczenie i jak czułeś się w roli kibica?
– Byłem na meczu z Manchesterem City i szczerze mówiąc, było ciężko. Kiedy oglądasz mecz, to nie jest to takie proste, jak ludzie myślą. Gdy jesteś kontuzjowany, to chcesz oglądać mecze, ale uwierzcie mi, że nie jest to proste. To straszne. Za każdym razem, gdy oglądam mecz i wygrywamy, to jest świetnie. Gdy jednak wyniki nie są takie jak powinny, to jest ciężko, bo czujesz, że powinieneś pomagać drużynie. Ale dzięki ciężkiej pracy możesz wrócić do gry.
Grałeś naprawdę dobrze u boku Freda na środku pomocy. Nadal prezentuje świetną formę i został wybrany najlepszym piłkarzem United w styczniu. Jak oceniasz jego występy i rozwój w tym sezonie?
– Gra z nim jest przyjemnością. To także wspaniały gość. Dobrze się dogadujemy i mamy dobre relacje także poza boiskiem. Świetnie się z nim pracuje. Jest piłkarzem, którego bardzo podziwiam. W ostatnich miesiącach wskoczył na wyższy poziom. Zasługuje na każde słowo uznania, które płynie pod jego adresem. Oby to trwało jak najdłużej.
W klubie jest także Bruno Fernandes. Jak go oceniasz do tej pory?
– Widziałem go krótko na treningach i wyglądał naprawdę dobrze. Wygląda na piłkarza, którego menadżer chce mieć w swoim składzie. Mam nadzieję, że pokaże na co go stać. Nie mogę doczekać się, aż zagram z nim w zespole.
Kolejny zawodnik, który jest z nami w tym tygodniu to Nathan Bishop, młody bramkarz, który ma za sobą dwa niewiarygodne tygodnie. Zamienił Southend na Manchester United i teraz jest z pierwszym zespołem w Marbelli…
– Tak, zamierzam wziąć go pod swoje skrzydła, aby dobrze się tu zaaklimatyzował. Nie mogę doczekać się, aż będzie musiał śpiewać na jednym z naszych obiadów. Mam nadzieję, że pójdzie mu dobrze. Kilku innych zawodników i kilku członków sztabu szkoleniowego również musi coś zaśpiewać. Będzie fajnie, bo będą mogli zintegrować się ze składem. Od razu wychodzi czyjaś osobowość i im szybciej się zaaklimatyzujesz, tym lepiej.
Jak bardzo istotny jest obóz treningowy w ciepłym klimacie?
– To ważne, bo każdy może się zregenerować, przewietrzyć głowę i ruszyć do pracy w ostatnich 3-4 miesiącach tego sezonu. W moim przypadku przerwa wypadła w bardzo dobrym momencie, bo dostałem 2 tygodnie na nadrobienie zaległości. Jeśli byłyby mecze, to przegapiłbym kolejnych 6 spotkań. Postrzegam to więc jako duży pozytyw. Mogę też należycie potrenować.
Patrząc na finał sezonu, jak duża jest determinacja w składzie, aby zakończyć rozgrywki dobrze i być może zdobyć dwa trofea?
– To właśnie powiedziałem przed chwilą do fizjoterapeutów. Fajnie byłoby wrócić i powalczyć z chłopakami o finały, zdobyć jakiś puchar i podnieść poprzeczkę przed kolejnym sezonem. Wszyscy są skoncentrowani, aby to zrobić i mam nadzieję, że nam się to uda.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.