» Matteo Darmian piłkarskie nauki pobierał w szkółce Milanu
Matteo, piłka nożna jest oczywiście wielką częścią Twojego życia. Czy pamiętasz, kiedy zacząłeś grać w piłkę i czy od małego miałeś talent?
– Pamiętam, że zacząłem grać w piłkę w wieku sześciu lat w moim rodzinnym mieście. Moim marzeniem, tak jak każdego dzieciaka zaczynającego grę w piłkę, były występy na najwyższym poziomie.
Pamiętasz swój pierwszy lokalny zespół?
– Tak, nazywali się Carcor. Mam dobre wspomnienia związane z grą w tej drużynie. Byliśmy dobrym zespołem i wciąż pozostajemy dobrymi znajomymi. Jestem w kontakcie ze wszystkimi. To była fajna grupa z dobrymi piłkarzami.
Czy byłeś najlepszym piłkarzem w tej drużynie? Na jakiej pozycji grałeś?
– Prawdopodobnie tak. Zacząłem grać jako pomocnik, a później przeniosłem się do defensywy.
Czy pamiętasz, kto był Twoim trenerem w tamtym zespole?
– Mój ojciec był trenerem, razem z jakimś gościem, który mu pomagał.
Jakie to uczucie mieć ojca za swojego trenera?
– Było fajnie. Później oczywiście nadal trenował wszystkich moich przyjaciół, kiedy ja poszedłem do akademii Milanu. Mam wspaniałe wspomnienia związane z tamtym zespołem.
Opowiedz nam o tym jak trafiłeś do Milanu jako młody chłopak…
– Miałem 10-11 lat i byłem bardzo podekscytowany, że będę teraz grał dla wielkiego klubu. Wtedy Milan był prawdopodobnie jednym z największych klubów na świecie, ze znakomitym pierwszym zespołem. Dla mnie był to więc duży zaszczyt i byłem niesamowicie dumny.
Czy denerwowałeś się podczas pierwszego dnia swojego pobytu w szkółce Milanu?
– Nie. Kiedy jesteś młody, to grasz, aby cieszyć się futbolem i nie ma miejsca na presję. Pierwszy trening poszedł dobrze, a pod koniec mojego pobytu w akademii stałem się graczem pierwszego składu Milanu.
Aby zostać piłkarzem trzeba wiele poświęcić i wielu kibiców zdaje się o tym zapominać. Na jakie poświęcenia musiałeś się zdecydować w trakcie swoich młodzieńczych lat?
– Poświęciłem sporo. W młodym wieku najważniejsza jest szkoła i trzeba być pilnym uczniem, bo zrobienie kariery w futbolu nie jest łatwe. Sporo poświęceń było też po stronie mojej rodziny, która musiała mnie wszędzie zabierać. Teraz cieszą się natomiast moim szczęściem.
Czy musiałeś daleko dojeżdżać do szkółki Mialnu?
– Kiedy grałem w Milanie, to mieli małego busa, który zabierał mnie z mojego domu. Treningi zaczynały się o 15:00, więc kiedy tylko skończyłem szkołę, to mój dziadek zabierał mnie do miejsca skąd odjeżdżał bus. Nie miałem czasu na jedzenie, więc często jadłem kanapki, żeby być na czas. Później wracałem późnymi wieczorami, więc czekał mnie posiłek i nauka. Nie jest łatwo, kiedy jesteś dzieciakiem. Jeśli to jednak twoje marzenie, to robisz wszystko z uśmiechem na twarzy i starasz się znaleźć na to energię.
Ile miałeś lat, kiedy zawodowy futbol stał się dla Ciebie rzeczywistością?
– Tak jak mówiłem wcześniej, kiedy jesteś dzieciakiem, to grasz bez presji. Cały czas jednak marzysz. Gdy marzenie się ziściło, miałem coś około 17 lat. Zacząłem trenować z pierwszym zespołem i zdałem sobie sprawę, że futbol to moje życie.
Czy są jacyś trenerzy lub nauczyciele, którzy zasługują na szczególne uznanie za to, że przebiłeś się do zawodowej piłki?
– Wyrazy uznania należą się wszystkim moim trenerom, każdy z nim coś mi dał. Niektórzy pomogli mi mentalnie, dzięki innym rozwinąłem się pod względem technicznym lub taktycznym. Nie mogę wymienić tylko jednego. Muszę podziękować wszystkim.
Jak wyglądał dzień, w którym podpisałeś profesjonalny kontrakt? Byłeś dumny?
– Tak, oczywiście. Wtedy chyba zdałem sobie sprawę, że piłka nożna może być moim życiem. Byłem dumny, nie tylko ja, ale i cała moja rodzina. To była nagroda za wszystkie poświęcenia. Oczywiście to nie był koniec. Wciąż muszę się poświęcać, aby być coraz lepszym.
Jakie masz wspomnienia z pierwszego meczu w pierwszym składzie Milanu? Jak Ci poszło?
– Pod względem osobistym był to dla mnie świetny dzień, bo zadebiutowałem. Było zupełnie inaczej, niż w meczach akademii. To coś zupełnie innego. Zapamiętam ten dzień do końca życia. Mecz nie był natomiast wspaniały, jeśli chodzi o wynik, bo przegraliśmy u siebie 2:3.
To moment, który zmienia życie, bo stajesz się sławny?
– Tak, ale staram się być sobą w każdym momencie mojej kariery. Oczywiście, że ludzie zaczynają cię rozpoznawać, ale dla mnie nic się nie zmieniło.
Patrząc wstecz, czy zmieniłbyś coś na Twojej drodze do bycia zawodowym piłkarzem?
– Nie, nie mam żadnych wyrzutów sumienia. W tamtym okresie byłem częścią akademii Milanu, rozwijałem się jako piłkarz i jako człowiek.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.