Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Dean Holden - kibic United w obozie Bristol City

» 20 grudnia 2017, 20:33 - Autor: Rio5fan - źródło: thenational.ae
Dean Holden pełni rolę asystenta Lee Johnsona w Bristol City. Choć w środowy wieczór będzie ściskał kciuki za zwycięstwo gospodarzy starcia na Ashton Gate, to w głębi serca pozostaje wiernym fanem Manchesteru United.
Dean Holden - kibic United w obozie Bristol City
» Dean Holden pozostaje wiernym sympatykiem Manchesteru United
38-letni Anglik w rozmowie z Andym Mittenem opowiedział o swojej sympatii do Czerwonych Diabłów oraz o niezwykle trudnych przeżyciach, z jakimi mierzył się w ostatnich latach.

Kiedy drużyna Bristol City została wylosowana w parze z Manchesterem United w ćwierćfinale Pucharu Ligi, asystent Dean Holden udał się do menadżera Lee Johnsona.

- Czy mogę dostać wolne i usiąść z kibicami gości? - zapytał żartobliwie.

Holden, lat 38, który sam zawodowo grał w piłkę przed rozpoczęciem pracy w charakterze trenera, jest wieloletnim kibicem United z Salford.

- Przez większość życia miałem karnet sezonowy. Moje miejsce znajduje się na Stretford End, ale docieranie na mecze nie zawsze jest łatwe. Sam jestem w jakiś sposób zaangażowany w futbol w każdą sobotę od dziewiątego roku życia - mówi Holden z akcentem z Salford, który jest powodem docinek ze strony piłkarzy.

- Zacząłem chodzić na Old Trafford z tatą. Najpierw wsiadaliśmy w autobus, a potem szliśmy na stadion. Nie chciałem stracić tej pasji i udawało mi się przyjeżdżać na mecze w niedzielę. Bardzo się ucieszyłem, mogąc zadzwonić do taty po wylosowaniu United.

- Był szczęśliwy, zawsze ogląda mecze moich drużyn. Pokonaliśmy trzy drużyny z Premier League w drodze do tego miejsca. W ostatnim wywiadzie zostałem zapytany, na kogo chciałbym trafić. Odpowiedziałem, że zawsze na Manchester United.

Rodzina Holdena wyruszy w podróż na południe, do dziewiątego największego miasta w Anglii, by obejrzeć mecz. Futbol okazał się łaskawy, zapewniając mu 22 lata niemal ciągłego zatrudnienia na pełen etat.

Kiedy tracił posadę, jak to miało miejsce po zwolnieniu z Oldham Athletic w marcu 2015 roku, żona Danielle, nie miała zbyt wiele współczucia. "Idź i zaoferuj swoją pomoc za darmo" - powtarzała.

Nie mijało jednak wiele czasu, a Holden otrzymywał oferty.

Na chwilę obecną praca idzie dobrze. Bristol City, gdzie Dean został zatrudniony w 2016 roku, gra na najwyższym poziomie od 40 lat. Drużyna jest w świetnej formie, a średnia frekwencja podczas meczów domowych przewyższa 20 tysięcy osób.

Ekipa Bristol zajmuje trzecie miejsce w Championship. Gracze Lee Johnsona na 22 spotkania ligowe przegrali zaledwie 3.

Rozgrywają swoje mecze na Ashton Gate. Stadion musiał zostać przebudowany z trzech stron, by sprostać wymaganiom Premier League. W środowy wieczór obiekt będzie świadkiem pierwszego wyprzedania wszystkich miejsc. Potyczkę z United będzie śledziło na żywo 27 tysięcy ludzi.

Nie jest to zły wynik jak na klub, któremu wróżono spadek w przynajmniej jednej wiodącej brytyjskiej publikacji wydanej latem tego roku.

- W trakcie okresu przygotowawczego bardzo ciężko pracowaliśmy nad odpowiednią organizacją bez piłki - wyjaśnia Holden.

- Naciskamy i odzyskujemy piłkę na połowie rywala. Każdy zawodnik zna swoje zadania, a w zespole jest mnóstwo energii. Mocno zaczynamy mecze i jesteśmy agresywni. Mamy młodą ekipę i wolę walki.

- Menadżer ma tylko 36 lat, ja mam 38, a kolejny trener Jamie McAllister 39. Dużo się uczymy od naszego szkoleniowca.

Mimo tego wszystkiego, nawet Holden jest zaskoczony znakomitą postawą zespołu.

- Dobrze, być może nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy się aż tak wysoko. Liga jest bardzo trudna, grają tu 24 drużyny. Terminarz jest wyczerpujący z dwoma meczami każdego tygodnia. Menadżer wykonuje jednak bardzo dobrą pracę i każe nam jak najszybciej zapominać o poprzednim przeciwniku.

- Uczymy się i idziemy naprzód. Nie przegraliśmy dwóch meczów z rzędu i w mieście da się wyczuć podekscytowanie. To wspaniałe.

Podekscytowania nie było wcześniej w 2017 roku, gdy Bristol City przegrało 11 z 12 spotkań, spadając z piątego na dwudzieste miejsce w tabeli. Kibice odwrócili się wówczas od sztabu szkoleniowego.

- W kilka miesięcy z ósmego najlepszego menadżera na świecie poniżej 40. roku życia stałem się najgorszym szkoleniowcem w historii Bristol City. W zeszłym sezonie presja była ogromna - wspomina Johnson.

- Trzeba oddać zarządowi, że z nami trzymał. Zostaliśmy rozbici 0:5 przez Preston, ale każdy inny mecz był zacięty. Po prostu nie mogliśmy uzyskać korzystnego wyniku.

- Wszyscy spodziewali się, że po wpadce z Preston zostaniemy zwolnieni. Menadżer postanowił postawić na piłkarzy, którym ufał i którym zależało. Karta powoli zaczęła się odwracać. Zakończyliśmy sezon w znakomitym stylu.

Poprawa nastrojów była ogromna.

- Tutaj są także inne powody, by patrzeć w przyszłość. Mamy nowe obiekty treningowe i nadal chcemy promować swoich wychowanków.

To już się dzieje. Bobby Reid i Joe Bryan są jednymi z najlepszych zawodników w drużynie w tym sezonie. Lloyd Kelly regularnie otrzymuje powołania do młodzieżowej reprezentacji Anglii.

- Reid kiedyś był pomocnikiem. W tym sezonie menadżer postanowił przesunąć go do przodu. Podziałało. Nie jest najwyższy, ale znakomicie wykańcza akcje i ma mnóstwo energii - dodaje Holden.

Kolejnym rywalem Bristol City będzie Manchester United, czwarty klub z Premier League w tegorocznej edycji Pucharu Ligi.

- Pokonaliśmy Watford na wyjeździe i to zwycięstwo nam się należało. Później ograliśmy u siebie Stoke City i Crystal Palace. We wszystkich tych pojedynkach byliśmy lepsi. Jako fan United miałem okazję porozmawiać z jednym ze swoich idoli, Markiem Hughesem.

- Na początku chciałem go po prostu zapytać o Manchester United. Tak samo było w przypadku Steve'a Bruce'a z Aston Villi czy Jaapa Stama z Reading. Nawet robiłem licencję UEFA Pro z Brianem McClairem. Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi ci wtedy na myśl, jest wyciągnięcie telefonu i zrobienie wspólnego zdjęcia. Nie można jednak tego robić i trzeba pozostać profesjonalistą.

- Przed meczem z United zawodnicy pytali mnie, czy będę celebrował, jeśli United zdobędą bramkę. Tego wieczoru będzie dla mnie jednak istniał tylko jeden zespół.

Nastroje w drużynie Bristol City są świetne, jednak Holden nie był obecny na świątecznym spotkaniu piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego w zeszłym tygodniu.

- To byłyby siódme urodziny mojej córeczki - wyjaśnia. - Chciałem być z rodziną, a klub to zrozumiał.

12 grudnia Holden wrzucił na Twitterze zdjęcie siebie trzymającego córkę z podpisem "Wszystkiego najlepszego z okazji siódmych urodzin Cici Milly. Tęsknimy za tobą każdego dnia".

Rodzina Holdena w 2012 roku wybrała się na wakacje na Wyspy Kanaryjskie. Dean dopiero co został zwolniony z Rochdale jako piłkarz. Menadżer przekazał mu, iż pasuje mu jego charakter, ale nie sposób gry.

Dean wiedział, jak to jest w futbolu. Grał w Boltonie, Valur (Islandia), Oldham, Peterborough, Falkirk, Shrewsbury, Rotherham i Chesterfield.

Zwolnienie z Rochdale było ciosem, choć rok wcześniej 10 tysięcy fanów Chesterfield skandowało "Deano! Deano!" po wywalczeniu awansu.

Był to czas na odpoczynek od futbolu i dwutygodniowe wakacje z trójką dzieci: Joeyem (5 lat), Ellis (3 lata) i Cici Milly (17 miesięcy).

- Cici nie była sobą. Była przeziębiona, nic nietypowego - powiedział Holden. - Położyliśmy ją do łóżka z nadzieją, że rano poczuje się lepiej.

- Moja żona obudziła Cici rano i nie było lepiej. Nie sądziliśmy jednak, że to może być coś niezwykłego. Później moja żona do mnie zadzwoniła, ponieważ Cici płytko oddycha, a jej wargi zrobiły się sine.

- Zadzwoniliśmy po taksówkę, żeby zawieźć ją do lokalnego centrum medycznego. Tam znaleźliśmy się w kolejce. Doktor rutynowo spojrzał na Cici, poświecił latarką w jej oczy i wszystko stało się pilne.

Cici miała sepsę meningokokową, rzadkie bakteryjne zakażenie krwi.

- Pielęgniarki bardzo się spieszyły - wspomina Holden. - Lekarze zadawali pytania. Nie potrafili założyć kroplówki. Krzyczeli na mnie i pytali, jak długo mała była chora. Jedna z pielęgniarek była zmartwiona. Zabrali ją karetką do głównego szpitala.

Zaniepokojeni rodzice jechali za nią w taksówce.

- Zobaczyliśmy, jak karetka się zatrzymuje przy innej karetce na stacji benzynowej. Kierowcy ustawili samochody tyłem do siebie, z otwartymi drzwiami. Poprosiliśmy kierowcę taksówki, żeby zawrócił. Był tam policjant. Nie pozwolili mi zobaczyć Cici. Próbowałem się tam dostać, ale mnie blokował, jak zawodnik rugby.

Infekcja szybko rozprzestrzeniła się we krwi Cici, docierając do mózgu i zatrzymując funkcjonowanie jej organów.

- Cici zmarła w drodze do szpitala - powiedział Holden. - Widzisz takie sceny w filmach, kiedy dzwonią do kogoś, by przekazać złe wiadomości. To przydarzyło się nam. Całkiem straciłem rozum. Myślałem, że wsadzą mnie w kaftan bezpieczeństwa.

Holden był w szoku.

- Po dwudziestu minutach od kiedy Cici odeszła, rozmawiałem przez telefon z firmą ubezpieczeniową w sprawie karty zgonu. Wróciłem do domu, gdzie Danielle ją tuliła. Wyglądała jakby spała. To było szalone. Nie sądzę, by można było o czymś takim zapomnieć. Musiałem zadzwonić do naszych rodzin i przekazać wiadomość. Czułem się winny.

Następnego dnia było więcej powodów do obaw.

- Ellis źle się czuł. Zabraliśmy go prosto do szpitala, omijając klinikę, do której zawieźliśmy Cici. Była czwarta rano. Ellis obejrzał się i powiedział "Właśnie widziałem Cici. Przytuliła mnie i odleciała". Nie wiedział, że Cici trafiła do tej kliniki.

Holden musiał się pozbierać i zacząć zarabiać na byt swojej rodziny.

- Musiałem się za coś zabrać, by nie zwariować. Martwiłem się, że nie przynoszę do domu pieniędzy. Miałem rodzinę do wyżywienia. Myślałem, że będziemy musieli sprzedać dom.

- Zacząłem wydzwaniać do menadżerów od Championship w dół. Niektórzy odbierali, ale większość nie. Nie chciałem zostawiać wiadomości, bo wiedziałem, że nie oddzwonią.

Kiedy odbierali, słyszeli idealnie dopracowaną formułkę Deana.

- Witam, z tej strony Dean Holden. Rozegrałem 400 meczów. Jestem doświadczony i mam odpowiednie nastawienie. Chcę dla pana grać.

Dean Smith z Walsall odebrał.

- Poprosiłem, żebyśmy spotkali się przy filiżance herbaty. Menadżer był akurat na wakacjach i powiedział, że się do mnie odezwie. Nie zrobił tego, wiec zadzwoniłem ponownie. Powiedział, żebym przyszedł na dziewiątą rano kilka dni później. Byłem na miejscu o ósmej.

- Więc? - powiedział Smith po pół godzinie testowania osobowości Holdena. - Żona? Dzieci?

Holden powiedział mu o wszystkim. "To było zabójstwo dla rozmowy". Smith zadzwonił kilka dni później.

- Mam tylko jedną obawę - stwierdził. Holden spodziewał się, że chodziło o wiek lub wykaz kontuzji.

- Boję się, że to, przez co przeszedłeś, wpłynie na twój umysł - wyjaśnił menadżer.

- Szanuję jego szczerość - wspomina Holden. - Większość menadżerów po prostu cię nie zatrudni. Pojawiłyby się wymówki. Miałem okazję przedstawić swoją wersję historii i zostałem zatrudniony. Zawsze będę mu za to wdzięczny - dodał Dean.

Smith dał mu szansę w Walsall. Najpierw jako piłkarzowi, później trenerowi. Kibice Walsall ułożyli nawet specjalną przyśpiewkę na jego cześć.

Holden przeprowadził się do Oldham Athletick, ponieważ stamtąd miał bliżej do domu i mógł częściej odwiedzać rodzinę. Lee Johnson był menadżerem, a po jego odejściu Dean Holden stał się tymczasowym szkoleniowcem. Zdołał utrzymać rozdarte i zmagające się z problemami finansowymi Oldham w lidze.

Później para doczekała się kolejnego dziecka, Mitzy.

- Nauczyliśmy się żyć z tym, co się wydarzyło. Korzystaliśmy z pomocy psychologa i uczestniczyliśmy w spotkaniach różnych grup. Do tego spróbowaliśmy medytacji. Podziałało i mamy się dobrze.

- Statystyki rozpadu małżeństw po utracie dziecka są przerażające. Ja jestem jednak dumny z tego, czego dokonaliśmy. Musimy być wdzięczni za to, co mamy. Nawet jeżeli przeszłość była straszna - stwierdził Holden.

Przed nim nadal mogą być trudne czasy.

- Małe rzeczy dopadają cię z zaskoczenia. Piosenka w radiu, którą kiedyś Cici śpiewała. Widzisz też różne rzeczy w telewizji.

- Nie mogłem przestać płakać po ataku terrorystycznym w Manchesterze, ponieważ bałem się tego, przez co przechodzą rodziny ofiar. Martwiłem się za nich. Dzieci są niewinne.

- Życie ogromnie się zmienia. Razem z żoną kiedyś spoczniemy w grobach z poczuciem winy, ponieważ nasza córeczka zmarła. Musimy sobie poradzić z tym odczuciem. Moglibyśmy jednak zrujnować swoje życie ciągle o tym myśląc. Albo obwiniając rząd o wprowadzenie szczepionki po tym, jak Cici zmarła. Teraz to by się nie stało. Odpowiedni lek czekał w szufladzie, lecz nie został wykorzystany.

Życie biegnie dalej.

- Małe rzeczy nadal mogą irytować. Na przykład w zeszłym tygodniu w moim mieszkaniu w Bristol zepsuł się boiler. To nie jest jednak nic poważnego, prawda?

- Nasze dzieci wciąż mówią o Cici. Mamy DVD z trzema godzinami filmu, gdy jeszcze żyła. Włączając w to jej urodziny. Mitzy wciąż chce oglądać taśmę i nazywa Cici swoją siostrą.

- To, co się wydarzyło, uczyniło ze mnie lepszego trenera. Czuję, że mogę lepiej zrozumieć innych ludzi. Uświadomiłem sobie, że wszyscy piłkarze przechodzą przez pewne rzeczy po zejściu z boiska.

- Mają problemy w domu. Biedne dzieciaki. Są ludźmi i należy im się odpowiednie traktowanie. Nadal można postępować z nimi twardo, po prostu muszą wiedzieć, że to dla ich dobra.

Rodzina Holdenów przeszła przez trudne czasy. W środę będzie za to mogła cieszyć się wizytą Manchesteru United.





TAGI


« Poprzedni news
Składy: Bristol City vs Manchester United
Następny news »
Bristol City - Manchester United 2:1. Czerwone Diabły z hukiem wypadły z Pucharu Ligi

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (1)


UnitedWeStand: @Rio5fan
Świetnie, że ktoś zabrał się za tego typu artykuły jak Ty ostatnio. Powinieneś to robić nadal i co najmniej równie często.

Historia mocna i poruszająca. Ludzka część sportu, której się nie widzi, a jest równie ciekawa i ważna co boisko.
» 21 grudnia 2017, 21:15 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.