Phil Jones skomentował karę, jaką otrzymał po finale Ligi Europy. UEFA nałożyła n Anglika dwu-meczowe zawieszenie oraz grzywnę w wysokości 5 000 euro. Jones w wyniku kary nie mógł zagrać w meczu o Superpuchar Europy, oraz przegapi mecz otwarcia Ligi Mistrzów z FC Basel.
» Jones ma do "odsiadki" jeszcze jedno spotkanie w Lidze Mistrzów
- Od około 75 minuty wiedziałem, że ja i Daley będziemy poddani testom antydopingowym. Lekarz nam to powiedział, co nie było problemem. Robiliśmy to wiele razy - mówił Jones
- Zaraz po meczu poszedłem do pokoju gdzie obywają się testy i nie mogłem dołączyć do chłopaków w szatni, co również jest ok. Z reguły po przydzieleniu opiekuna, mogliśmy wrócić na chwilę do szatni, wziąć telefon, napić się.
- Tutaj tak nie było. Nie wygraliśmy Ligi Myszki Micki, wygraliśmy Ligę Europy. Jestem przekonany, że każdy wie, jak ciężko pracowaliśmy cały rok, aby wygrać to prestiżowe trofeum, a ktoś potem mówi, że nie możesz świętować ze swoim zespołem.
- Zaplanowaliśmy zdjęcie z bannerem w sprawie ataków w Manchesterze. Dopełniłem swoich obowiązków zgodnie z regulaminem, oddałem próbkę krwi i moczu, a skończyłem z dwu-meczowym zawieszeniem.
- Mówiąc szczerzę, nie mogłem w to uwierzyć. Uważam, że to surowe. Oglądacie zawodników, którzy faulują rywali brutalnymi wślizgami, na złamanie nóg, i oni dostają zawieszenie na 1-2 mecze. Zgodziłbym się, gdybym nie wykonał testów zgodnie z zasadami, ale tak nie było. Cóż, taki jest futbol - komentował Jones.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.