Jednakże, wiele osób nadal dokucza Louisowi van Gaalowi, zastanawiając się, dlaczego wdrożenie jego filozofii zajęło tak długo i, co więcej, dlaczego od początku swojej przygody z klubem nie zdecydował się postawić na system 4-3-3.
Przeciwko Tottenhamowi Hotspur, Manchester United zdominował całkowicie pierwszą część spotkania i znaczą część drugiej połowy, gdzie Marouane Fellaini raz za razem uprzykrzał życie Erikowi Dierowi. Dodatkowo, Ashley Young i Daley Blind w rewelacyjny sposób zamknęli Androsowi Townsendowi oraz Kyle’owi Walkerowi drogę na skrzydle, wyłączając z gry prawą flankę drużyny Mauricio Pochettino. Po zmianie strony, podopieczni Van Gaala kontrolowali przebieg spotkania wkładając to minimalny nakład sił.
Po ostatnim gwizdku, Holender tak komentował swój zwycięski system w wywiadzie dla BBC: "Nie chcę zmieniać systemów lub ustawień. Ponieważ mieliśmy dużo urazów musiałem szukać różnych rozwiązań w ciągu pierwszych sześciu miesięcy, ale teraz już mogłem cztery razy zagrać 4-3-3. Także na początku sezonu kilka razy udała mi się ta sztuka."
Tak więc, czy 4-3-3 cały czas było planem docelowym? To może wydawać się dość niespójne, zwłaszcza biorąc pod uwagę pierwotne wyniki oraz fakt, że United spędzili cały przedsezon i pierwsze trzy mecze w Premier League grając 3-5-2.
Po tym przyszła kolej na 4-4-2 z diamentem w środku na najbliższe cztery mecze i system 4-3-3 wrócil do łask na starcia z West Bromwich Albion, Chelsea i Manchester City. Była to zmiana, która pozwoliła
Czerwonym Diabłom przeciwstawić się dwóm najsilniejszym drużynom ligi: był to znak, iż może to naprawdę był system, w którym, ostatecznie powinien pokładać nadzieje zespół?
Jeśli tak jest, pozostaje pytanie, dlaczego Holender tak długo zwlekał z ustawieniem go jako podstawową formację w Manchesterze. Odpowiedź możemy znaleźć w miesiącach letnich na chwilę przed pojawieniem się Van Gaala na Old Trafford.
Wiadomości, że Holandia na zbliżających się mistrzostwach świata będzie grać w formacji 3-5-2 była szokiem dla wszystkich. Holendrzy są narodem, który stworzył „futbol totalny" i których reputacja w grze jest poparte raczej zobowiązaniem do idealizmu niż pragmatyzm. Oglądanie, jak rezygnują z równowagi, wydajności i elastyczność w 4-3-3 na koszt dodatkowego bocznego obrońcy i systemu, określanego przez niektórych komentatorów jako 5-3-2 wydawało się być herezja.
Był to jednak przełomowy moment dla Van Gaala: człowieka postrzeganego jako uosobienie futbolu totalnego. Jego priorytetem zawsze było to, jak mecze mają być wygrywane i rozgrywane. Wiele uwagi przywiązywał do tego, żeby zespół był zespołem, a nie zbiorem indywidualności.
Jednakże, Van Gaal miał problem. Chociaż Holandia szturmem przedarła się przez kwalifikacje, wygrywając dziewięć na dziesięć meczów w swojej grupie D — grając w tradycyjnej holenderskiej 4-3-3, ich zdolność do szybkich zmian formacji i wykorzystania atutów została bezpowrotnie zniszczona, gdy Kevin Strootman został wykluczony z powodu kontuzji.
Nie jest przesadą stwierdzenie, jak pomocnik Romy był niezbędnym elementem planu drużyny narodowej na MŚ. Był jednym z "wielkiej trójki" graczy Van Gaala, tuż obok Arjena Robbena i Robina van Persiego. Zapewne też najbardziej kluczową. Jako tzw. „box-to”box”, główny pomocnik grający przed Nigelem de Jongiem i za plecami Wesleya Sneijdera, jego zadaniem było napędzanie ataków drużyny, ale także zabezpieczanie drużyny przed kontrami i wygrywanie wszystkich piłek w środku pola.
Bez Strootmana, Holandia nie potrafiła poradzić sobie w towarzyskim spotkaniu z Francją w Paryżu, przegrywając 0:2. To właśnie ten wynik zmusił Van Gaala do działania. Po przedyskutowaniu swojego taktycznego dylematu z drużyną, Holender zdecydował, iż w Brazylii reprezentacja zagra 3-5-2 (5-3-2).
Chodziło o to, żeby odsłonić stosunkowo słabych bocznych obrońców, bez pozbywania się krycia i kontroli w pomocy. Zespół zawsze miał grać tak, aby w pobliżu znajdował się dodatkowy zawodnik, mogący pomóc defensywie w sytuacjach jeden na jeden. Zamiast próby zastąpienia niezastąpionego Strootmana, Holandia zamierzała się opierać na szybkości Robben podczas kontrataków, technicznej doskonałości zespołu i zabójczemu wykończeniu Van Persiego.
Nie mając zbyt wiele czasu na przygotwanie do obecnego sezonu Premier League, Van Gaal spotkał się z podobnym problemem. Michael Carrick wypadł ze składu z powodu urazu więzadła stawu skokowego, pozostawiając pomoc drużyny bez tzw. „przytrzymującego piłkę” zawodnika. Tymczasem z tyłu, Phil Jones, Jonny Evans, Chris Smalling, i później Marcos Rojo, wszyscy wyglądali na zawodników narażonych na błąd w sytuacji jeden na jednego. Bogatszy o doświadczenia z Brazylii, gdzie zdobył z reprezentacją trzecie miejsce, Van Gaal zwrócił się do swojego nietypowego system raz jeszcze.
To nie przypadek, że późniejszy powrót Carricka do pełnej sprawności spowodował przywrócenie 4-3-3. Anglik z miejsca stał się kluczową postacią w grze United, zapewniając równowagę w środku pola. Z Fellainim, który miał wolną rękę z przodu, to Ander Herrera został łącznikiem między atakiem i defensywą, wykonując to przy pomocy podań i udanych odbiorów.
Jednakże bez zawodnika, który miał zapewniać bezpieczeństwo drużyny tuż przed linią defensywy, Manchester United wyglądał jak zespół lekkomyślny lub bezzębny w próbach grania 3-5-2 lub diamentem 4-4-2. I było tak niezależnie od maksymalnych starań Herrery.
Juan Mata, podczas okresu przejściowego, był swego rodzaju „luksusowym rezerwowym”. Hiszpan sporadycznie znajdował miejsce w wyjściowym składzie, rzadko zagrywał niekonwencjonalnie, stał się bardzo ostrożny i można by nawet powiedzieć „konserwatywny”, w szczególności grając cofniętego pomocnika.
Teraz z kolei, może się okazać zawodnikiem, który najwięcej skorzysta na skomplikowanej „filozofii” Van Gaala. Początki były widoczne podczas meczu przeciwko Spurs a wręcz eksplodowały na Anfield, gdzie w derbach zdobył dwie bramki dające zwycięstwo. Dzięki przesunięciu na skrzydło, otrzymuje piłkę na relatywnie wolnej przestrzeni, nie musi już walczyć w zatłoczonym środku boiska, gdzie często przegrywał pojedynki fizyczne. Mata potrzebuje miejsca, aby rozwinąć skrzydła.
Angel Di Maria z kolei, znalazł się na przeciwnym biegunie, stając się, przez wprowadzenie nowego systemu, znacznie mniej efektywnym. Na początku sezony Argentyńczyk wykazywał się niezwykłą kreatywnością grając właśnie na środku. Grając przesuniętego nieco na lewo środkowego pomocnika w ustawieniu 3-5-2 bądź też w diamencie 4-4-2, jego indywidualne umiejętności sprawiały, że był wyróżniającym się zawodnikiem. Van Gaal jednak tylko przygotowywał swój zespół do bardziej skomplikowanych rozwiązań w przyszłości.
Od tego momentu zaczęły się problemy byłego zawodnika „Królewskich”, gdyż zaczął otrzymywać coraz mniej swobody. Trener oczekiwał znacznie większej dyscypliny w rozegraniu, nie pozwalał na podejmowanie ryzyka, aby nie doprowadzić do kontrataków. Początki były widoczne już w spotkaniach przeciwko, będącym w formie, Chelsea i City, gdzie został ustawiony jako skrzydłowy w defensywnej formacji 4-3-3 nastawionej bardziej na obronę niż atak. Później, podobnie jak Robben na Mistrzostwach Świata, został ustawiony jako cofnięty napastnik w formacji 3-5-2, aby zwiększyć szybkość kontrataków.
Zdolność Di Marii do podejmowania ryzyka i zagrywania niekonwencjonalnych piłek była potrzeba kiedy „filozofia” nie była jeszcze ukształtowana. Jednak kiedy zawodnicy zaczęli się dostosowywać, częste straty były nie do zaakceptowania. Jego niecelne podania stawiały kolegów z drużyny pod presją, to oni musieli walczyć o każdą straconą przez Angela piłkę. Tylko w momencie kiedy jest w najlepszej formie, jego kreatywność jest przydatna i uzasadniona a niecelne podania zostają wybaczone. Zagubienie i nerwowość pogłębiło włamanie do jego domu w Cheshire, krótko po tym jak wprowadziła się tam jego rodzina. Teraz, kiedy w zespole wymagana jest dyscyplina, Angel wydaje się nie pasować do koncepcji. Niemniej, całkiem niedawno odgrywał jeszcze kluczową rolę w Realu i w reprezentacji Argentyny, więc całkiem możliwe, że ku uciesze wszystkich, jeszcze wpasuje się w „filozofię”.
Kontuzja Van Persiego oraz brak formy Radmela Falcao, również przyczyniły się do zmiany stylu gry i formacji na 4-3-3. Wcześniej Van Gaal wystawiał jednego, dodatkowego zawodnika z tyłu grając systemem 3-5-2, aby „upchać” jak najwięcej ofensywnych zawodników do wyjściowej jedenastki. Obaj, wcześniej wymienieni napastnicy grali regularnie, choć drugi z nich sporadycznie potwierdzał, iż jest jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji. Powrót do gry jednym, wysuniętym atakującym, dał drużynie jasny i klarowny punkt, wokół którego tacy zawodnicy jak Fellaini, Herrera czy Mata będą mogli orbitować.
Decyzja Van Gaala o grze dwoma napastnikami mogła wynikać z braku przekonania co do jakości skrzydłowych których posiadał. W zasadzie tylko Di Maria wydawał się być sprawdzoną jakością, aby wykonywać swoje zadania na wymaganym przez trenera poziomie. Wkład Ashleya Younga w ostatnie sukcesy United, przekonał Louisa, aby dać mu drugą szansę.
Zbliżamy się do końcowej części sezonu, w końcu wyklarowała się najsilniejsza jedenastka, przynajmniej ta która jest w formie. Wygląda ona tak: David De Gea w bramce, Phil Jones i Chris Smalling w środku obrony, Daley Blind i Antonio Valencia na bokach obrony. Dalej odpowiednio: Michael Carrick jako defensywny pomocnik ustawiony za Marouane Fellainim i Anderem Herrerą, Ashley Young(lub Angel Di Maria) na lewej, Juan Mata na prawej pomocy a w ataku Wayne Rooney.
Niektórzy nadal mogą narzekać na stracony czas, kiedy to drużyna grała w formacjach 3-5-2 lub 4-4-2, z Rooneyem w środku, grającym za kontuzjowanego Carricka i bardziej przeszkadzającymi sobie niż pomagającymi Van Persim i Falcao z przodu. Dlaczego United nie mogło grać w ten sposób od początku rządów Van Gaala?
Problem tkwił w szczegółach. Zawodnicy nie do końca rozumieli „filozofię” nowego trenera, nie wiedzieli czego oczekuje, czego wymaga od swoich piłkarzy.
”Futbol totalny” jest bardzo wymagający. Wymaga niezwykle wysokiego poziomu umiejętności technicznych, inteligencji taktycznej, spokoju oraz zdolności wygrywania pojedynków jeden na jednego, aby uzyskać przewagę gdziekolwiek jest to możliwe. Tak jak większość trenerów, wyznacza określoną liczbę zawodników nastawionych defensywnie. W przeciwieństwie do, na przykład, Davida Moyesa, który skupiał się na stworzeniu solidnej defensywy nastawionej głównie na zatrzymywanie ataków, Van Gaal wymaga od swoich obrońców zaangażowania w grę ofensywną, wyprowadzania piłki, nawet rozgrywania. Oczywiście do pewnego stopnia. Z drugiej strony, oczekuje poświęcenia w walce o piłkę, również od napastników, kładzie nacisk, aby bramkarz bardzo dobrze grał nogami a jego wybicia zawsze trafiały do adresata, lub rozpoczynały kontratak.
Przejście od 3-5-2 przez 4-4-2 do 4-3-3 było konieczną i również intensywną ewolucją Czerwonych Diabłów, którą musieli przejść przez ostatnich klika miesięcy, aby zaczęli pojmować „filozofię”. W międzyczasie wprowadzone zostały inne usprawnienia, tj. wprowadzenie dodatkowego zawodnika grającego bardziej z tyłu (Carrick), skupienie się na utrzymaniu przy piłce, zamiast na nieustannym ataku(jak miało to miejsce w grze w diamencie). Stabilizacja w środku pełni rolę „poduszki powietrznej” i wsparcia dla Rooneya i innych zawodników odpowiedzialnych za atak. Powoli założenia wałkowane na treningach stają się widoczne podczas spotkań, można zauważyć, że wiele popełnianych do tej pory błędów zostało wyeliminowane.
Nawet decyzja o desygnowaniu Phila Jonesa do wykonywania stałych fragmentów gry, czy przesunięcie Rooneya w głąb pola i ogólna „zabawa” w różne ustawienia, nieznane do tej pory piłkarzom, może teraz zostać uznana jako część większego planu. Podstawową rzeczą jaką Van Gaal oczekuje od swoich piłkarzy jest wszechstronność.
Aktualnie United walczą o pozycję w pierwszej czwórce i kwalifikację do Ligi Mistrzów. Jeśli tak się stanie, wszystko wskazuje na to, że Holender otrzyma dodatkowe 150 milionów funtów na transfery, w związku z czym taktyczne zawirowania mogą wejść na jeszcze wyższy poziom. Takie podejście, dokładna i pedantyczna praca sprawiły, że Van Gaal zagubił się i stracił zaufanie pod koniec swojej pracy w Bayernie Monachium.
Patrząc na to co do tej pory wydarzyło się na Old Trafford, czyli np. przekształcenie Younga na bocznego obrońcę, ustawienie Maty jako fałszywego skrzydłowego, wykorzystanie atrybutów Fellainiego w walce o piłkę i umieszczenie go jako ofensywnego pomocnika, granie Di Marią w ataku i wiele innych... Pozostaje pytanie, czym jeszcze zaskoczy nas Van Gaal?
Współpraca: bar