Bar, spokojny, nie wadził nikomu,
Biafra najdziksze wymyślał swawole...
Jak się spotkali, podyskutować musieli, a co z tego wyszło, przeczytajcie sami:
Biafro mordo Ty moja,
Jakby to powiedzieć… Kolejny mecz i kolejne rozczarowanie. Chciałbym napisać coś dobrego, pozytywnego, odnaleźć promyk nadziei w grze United, ale za cholerę nie potrafię. Nie odzywałem się jakiś czas, ponieważ pisanie w kółko: że źle, że grają piach, że tylko dzięki Bogu i De Gei jesteśmy na 3 miejscu w lidze zaczęło mnie nudzić. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Pal licho samą grę, pomijam to że z Burnley(tak z BURNLEY!), pieprzonym beniaminkiem, nie możemy stworzyć jednej składnej akcji i wbijamy im 3 bramki po stałych fragmentach, tak jak to robi każdy w tym sezonie, oni jadą nas na Old Trafford jak chcą, będąc drużyną widocznie lepszą, pytam: Quo Vadis Louis? Bo na pewno nie do Mistrzostwa.
Van Gaal wyrasta nam na mistrza, ale w laniu wody. Biadoli, że próbuje 128 taktyki i nadal nie może znaleźć balansu w drużynie. Mówi, że ta ostatnia jest bardziej atrakcyjna bo może sobie pozwolić na użycie większej ilości zawodników ofensywnych.
Say whaaat? Jeśli z Burnley nasza gra wyglądała „atrakcyjnie” to ja dziękuję za takie atrakcje. Dalej twierdzi, że cechą dobrego zespołu jest umiejętność wygrywania przy słabej grze. Zgadzam się! Jeśli gra się świetnie w większości spotkań i od czasu do czasu wymęczy się zwycięstwo, każdy zrozumie i wybaczy, taki już jest element ludzki, nie można być zawsze perfekcyjnym. Chwileczkę… United męczy się z każdym! Czy to West Ham, czy Cambridge czy Soton. Oczy bolą patrzeć. Bolą nie tylko mnie, Ciebie Biafro, kibiców, bolą również Paula Scholesa. Co na to Louis? „Fani mają prawo do krytyki”. Czyniąc długą historię krótką: Mam was wszystkich w d*pie.
Ostatnią rzeczą jaka ostatnio strasznie podniosła mi ciśnienie, była wypowiedź Di Marii o tym, że język i pogoda przeszkadzają mu w grze na odpowiednim poziomie. Czytałem ten artykuł kilka razy, gdyż nie mogłem uwierzyć. Chyba masz rację: poprzewracało im się od dobrobytu. Chłopie! Zarabiasz takie pieniądze o których 99% populacji może tylko pomarzyć. Możesz zatrudnić cały zespół najlepszych nauczycieli, jak chcesz to dzwoń do mnie, opłaci mi się to bardziej niż nauka angola w gimbazie za marne 2 tysiące. Narzekasz na pogodę? Deszczyk i trochę mgiełki? Na to mogą narzekać ludzie pracujący na tartaku po 8 godzin dziennie. Zjedz snickersa i do roboty! Rozumiem doskonale, że bycie piłkarzem to nie sielanka, jak może się to na pierwszy rzut oka wydawać. Zdaję sobie sprawę, że wymaga to wielkich poświęceń, szanuję wybitnych zawodników i nie mam najmniejszych pretensji o tak wysokie zarobki. Jesteś wybitnym specjalistą w swoim fachu i grubość portfela to nie mój interes. Niemniej, narzekanie na pogodę i barierę językową w tej sytuacji woła o pomstę do nieba!
Kończąc, nie chcę żebyście wyciągali błędne wnioski. Nie bawi mnie krytyka, choć jest znacznie łatwiejsza niż pochwała. Dziennikarze tylko czekają, aby komuś powinęła się noga tworząc przez to sytuację do jawnej nagonki. Jestem kibicem i liczy się dla mnie dobro klubu. Marzę o tym, by po sezonie bić się w pierś i napisać „Przepraszam Panie Van Gaal, myliłem się, byłem ślepcem i nie dostrzegłem tego co Ty. Mea Culpa!”, ciesząc się przy tym ze zdobytego Mistrzostwa, Pucharu Anglii czy chociażby bezpośredniego awansu do Ligi Mistrzów. Na chwilę obecną jest jak jest, ta sytuacja mi się nie podoba i nie będę tego ukrywał. Do końca sezonu jeszcze sporo czasu, wiele się może wydarzyć. W czubie tabeli jest bardzo ciasno, możemy zakończyć sezon zarówno na pierwszym jak i siódmym miejscu. Jak się to wszystko skończy? Nie mam pojęcia. Nasza gra nie napawa jednak optymizmem.
Dzisiaj o 20:45 trzeba się spiąć i rozjechać Preston! Do boju!