Arvanis: Nieeeeeeeee!!
IĆ STONT!
Na początku, zaraz po debiucie, podobała mi się jego gra. Wiedziałem, że nie będzie to gigant kalibru Giggsa, Scholesa, czy Beckhama, ale liczyłem, że wyrośnie na solidnego angielskiego zawodnika w stylu np. Garetha Barry'ego. Miałem w pamięci, jak wyzywany przeze mnie Fletcher w pewnym momencie stał się całkiem niezłym wymiataczem na środku pola i gdy zawieszał swoją karierę z powodu choroby, było mi go autentycznie żal. Ale po kontuzji Cleverley wyraźnie obniżył loty. Na początku tłumaczyłem to ciężkim urazem i tym, że młodzian potrzebuje czasu, żeby wrócić do dawnej formy. Teraz wydaje mi się, że to nie jest kwestia jego "organizmu" tylko "głowy" - poczuł się zbyt pewnie i zaczął odpuszczać? Przestał myśleć? Przestało mu zależeć tak bardzo na początku? Przypomina mi się Phil Bardsley, który zerowe umiejętności nadrabiał niepohamowaną wolą walki. Dopóki w słabym/przeciętnym piłkarzu taka wola jest (a jest najczęściej wtedy, gdy wskakuje do podstawowego składu z młodzików/rezerw), dopóty jest z niego pożytek dla drużyny. Potem chyba bezpowrotnie się wypala, a z "wypalonego" w ten sposób Cleverley'a nie będzie już żadnego pożytku... Ktoś musiałby nim ostro wstrząsnąć, może wypożyczyć, a może po prostu skreślić i wywalić, bo mnie osobiście bierze nerwica, gdy widzę go na boisku.