Fani Manchesteru United długo pozostawali spokojni i lojalni w tym sezonie, lecz wczorajsza derbowa katastrofa przelała dla wielu czarę goryczy. Trudno się im jednak dziwić.
Niektórzy kibice wykrzykiwali we wtorek słowa niezadowolenia w kierunku sir Alexa Fergusona, nie mogąc pogodzić się z jego wyborem następcy, a niektórych musieli powstrzymywać stewardzi, gdyż zamierzali osobiście powiedzieć o tym Davidowi Moyesowi. Co gorsze, spoglądając na te sceny można się obawiać, iż wielki bunt jest tuż za rogiem, a jeśli wyniki nadal będą tak fatalne, w końcu stanie się nieuniknione.
Pod koniec spotkania, byliśmy świadkami bardzo przykrej sytuacji. Grupa stewardów ustawiła się wokół baneru "The Chosen One" wiszącego na Stretford End, bowiem pojawiło się wielu fanów, chcących zedrzeć ten napis.
W każdym innym klubie, Moyes po takich wynikach zostałby zwolniony już kilka miesięcy temu, gdyż jego drużyna spisuje się znacznie poniżej oczekiwań. Kiedy rozbrzmiał końcowy gwiazdek 167. derbów, licząca 3000 grupa sympatyków Manchesteru City zaczęła skandować "Five more years, five more year".
Nic dziwnego, większość fanów United drży na samą myśl, iż Szkot może pozostać na Old Trafford przez najbliższe pięć lat. Co więcej, chyba każdy kibic
Czerwonych Diabłów panicznie boi się dwumeczu z Bayernem Monachium, który w momencie, gdy mistrzowie Anglii po raz kolejny w tym sezonie dostawali lanie od lokalnych rywali, zapewniał sobie mistrzostwo Niemiec. W marcu! Strach pomyśleć, co może wyniknąć z tego starcia!
Najbardziej oddani fani, a także członkowie zarządu na każdym kroku podkreślają, że należy trzymać się etosu Manchesteru United - być cierpliwym i dać menadżerowi czas. Nie chcą być jak każdy inny klub, który podejmuje pochopne decyzje i zwalnia trenerów ot tak, pamiętając, iż sam Ferguson miał bardzo trudny początek.
Jednak czasami jest tak, że należy zaakceptować fakt, iż ma się złego faceta na tym stołku.
Nie oszukujmy się, David Moyes nigdy nie powinien być brany pod uwagę do takiego klubu jak Manchester United. Mistrzowie Anglii zatrudnili trenera ze średniej drużyny, który uczynił z nich średni zespół w tempie o wiele szybszym, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Szkot na pomeczowej konferencji prasowej wyznał, iż bierze "pełną odpowiedzialność" za ten sezon, podkreślając przy okazji, że zamierza nadzorować "przebudowę drużyny" na Old Trafford, co będzie długotrwałym procesem.
Przebudowa? Do jasnej cholery, to są mistrzowie Anglii, którzy powinni potrzebować jedynie lekkiego dostrojenia. Kompletna przebudowa jest niezbędna tylko dlatego, iż ktoś dał Moyesowi laskę dynamitu do ręki i wpuścił go do wspaniałego wieżowca, aby ten wysadził jego fundamenty.
David otrzymał drużynę, która w zeszłym sezonie wygrała ligę z przewagą 11 punktów, a teraz pod jego wodzą zajmuje siódmą lokatę, tracąc 18 oczek do lidera i 12 do czwartego Arsenalu.
Manchester City przyjechał na Old Trafford i zaprezentował wspaniały futbol, pokonując United w stylu, jakby podopieczni Szkota byli drużyną z połowy tabeli. 9 dni wcześniej to samo zrobił Liverpool.
Niestety, w tym tunelu nie świeci żadne światełko. Podczas 13 spotkań z czołową dziewiątką Premier League, Manchester United wygrał zaledwie raz, gromadząc tylko siedem punktów. To już nie jest straszne. To jest żałosne.
Co najbardziej musiało zaboleć fanów United, i cholernie zabolało, to fakt, że City przyjeżdżali na OT jako faworyci, a ich zwycięstwo jeszcze przed meczem było brane jako pewnik. Takie coś za czasów Fergusona? Nie do pomyślenie!
Podopieczni Moyesa sporadycznie fundują swoim kibicom chwile radości, tak jak to miało miejsce niedawno podczas spotkań z Olympiakosem czy West Ham United, ale to zaledwie podmuchy radości. Przeciwko znaczącym rywalom, United otrzymuje tęgie lanie raz za razem.
We wtorek, Szkot liczył na stłamszenie City, ale po zaledwie 43 sekundach jego plan legł w gruzach. United starało się i walczyło - piłkarzom trudno odmówić zaangażowania - ale nic nie wskazywało na to, żeby mieli zdobyć bramkę, a fani na stadionie odliczali tylko, kiedy wpadnie kolejny gol dla gości.
To żenujące, jak łatwo Obywatele wbili trzy bramki gospodarzom, doprowadzając do dziesiątej porażki United w tym sezonie. Obecnie, ludzie Moyesa mogą pochwalić się zaledwie jednym strzelonym golem w pięciu domowych meczach przeciwko TOP 5.
David kompletnie nie ma taktyki, co było doskonale widoczne w potyczce z City. Wystawienie Toma Cleverleya na prawym skrzydle, co przydarzyło się Anglikowi pierwszy raz w życiu było jedną z tych decyzji Moyesa, której chyba nikt nie zrozumie. Co najgorsze, takich decyzji w tym sezonie jest mnóstwo.
Cały czas powtarza się, iż menadżer dostanie wkrótce 150 milionów funtów na wzmocnienia, ale czy ten człowiek tego nie zmarnuje? Czy można zaufać komuś takiemu?
Marouane Fellaini gra tak, jakby ktoś postawił przecinek w złym miejscu podczas jego transferu, wartego 27,5 miliona funtów. Belg był wczoraj beznadziejny, krzątając się po boisku bez pomysłu, z którego omal nie wyleciał za uderzenie rywala łokciem.
Moyes ściągnął w styczniu Juana Matę - najlepszego piłkarza Chelsea dwóch poprzednich sezonów, ale ktoś zapomniał chyba dorzucić instrukcji obsługi, gdyż Szkot ewidentnie nie wie, jak wykorzystać potencjał Hiszpana.
Zbyt często Mata jest wystawiany na skrzydle, chociaż nawet laik doskonale wie, iż najgroźniejszy jest on na środku, kiedy może operować między pomocą a atakiem.
Pomeczowe komentarze trenera również działają na kibiców jak płachta na byka, gdyż zostali oni przyzwyczajeni do życia pucharami i szampanem płynącego.
"Graliśmy dzisiaj przeciwko bardzo dobrej drużynie, która zaprezentowała poziom do którego aspirujemy. Musimy przejść kilka poziomów, gdyż obecnie jesteśmy daleko w tyle".
Czy tak powinien mówić menadżer mistrzów Anglii? Dwudziestokrotnych mistrzów Anglii?
Pewnego dnia, nie mam co do tego wątpliwości, Manchester United wróci na ten poziom, ale David Moyes nie jest człowiekiem, który ich tam zabierze.
Źródło: goal.com