Dziwak Giggs pokazał, co to znaczy odwaga

» 20 marca 2014, 20:58 - Autor: Biafra - źródło:
- To jest czas, w którym należy pokazać męstwo i odwagę - stwierdził Gary Neville w studio Sky Sport chwilę po tym, jak ujrzał obrzęk nad lewym okiem Antonio Valencii.
Dziwak Giggs pokazał, co to znaczy odwaga
»
Owszem, było to godne podziwu dla skrzydłowego, żeby spędzić na murawie 77 minut po tym, jak otrzymał poważny cios w głowę we wczesnej fazie spotkania. Jednak Ekwadorczyk nie był jedynym, który wziął się w tym meczu w garść.

Robin van Persie i Wayne Rooney wreszcie wyglądali jak para napastników w drużynie mistrza Anglii. Można było odnieść wrażenie, iż przed pojedynkiem podeszli do siebie i stwierdzili: - To co, zaczynamy do siebie podawać?

Wcześniej wymiany piłek między tą dwójką można było ze świecą szukać, wczoraj futbolówka krążyła między angielsko-holenderskim duetem nieustannie. Dodatkowo, Van Persie robił swoje w ataku, przypominając kto jest najlepszym strzelcem, a Rooney pokazywał w defensywie, dlaczego jest najlepiej opłacanym piłkarzem United.

David de Gea wyczyniał cuda na linii bramkowej, sprawiając, iż dzielni Grecy załamywali ręce z niedowierzania, a Marouane Fellaini...ach, Belg przeszedł samego siebie. Wydaje się, iż wydane na niego pieniądze zwróciły się w tych kilku minutach, które w bezczelny sposób skradł gościom grając jako napastnik United.

Jest wiele sposobów na pokazanie odwagi i męstwa, lecz jeden człowiek podczas środowego spotkania pokazał nam ten, który jest najbardziej ceniony. Tym facetem był Ryan Giggs.

United pod wodzą Davida Moyesa znajdowało się w trudnych momentach bardzo często. Coś, co kiedyś było atutem sir Alexa Fergusona, czyli wygrywanie spotkań w końcówce, stało się przekleństwem młodszego Szkota. Presja sprawiła, iż w ostatnich minutach wynik meczu wyrównywał Southampton, Cardiff i Fulham. Zwycięstwa rzutem na taśmę zapewniały sobie Swansea i Everton, ale najbardziej pokazał to chyba konkurs rzutów karnych w starciu z Sunderlandem.

W takich momentach zaufania jest kluczowe. Nerwy muszą być stalowe. Jednak kiedy dobijasz do 1000 występu dla klubu, mając na koncie 13 triumfów w Premier League i parę zwycięstw w Lidze Mistrzów nie jest to żadnym problemem. Co najważniejsze, Giggs nie boi się gwizdów ze strony publiczności po odważnym zagraniu. Zapracował sobie na prawo do podejmowania takich prób.

Walijski weteran w pierwszej połowie miał celność podań na poziomie 70%, co było najniższym wynikiem spośród wszystkich piłkarzy na boisku. Oddawał piłkę rywalom aż 14 razy w ciągu całego meczu, czasami posyłając zbyt delikatną piłkę do partnera. Oczywiście, był jęk trybun. On zawsze będzie, lecz dla człowieka z tak ogromną wiarą we własne możliwości, nie ma to znaczenia. Giggs nigdy nie odpuszcza okazji do zagrania cudownej piłki.

Już na samym początku pojawił się przedsmak tego, co czekało nas później, gdy Walijczyk popisał się świetnym zagraniem do wybiegającego Danny\'ego Welbecka. Chwilę później pojawiło się dośrodkowanie, po którym Wayne Rooney przeniósł piłkę minimalnie obok słupka. Granie na aferę i szukanie szczęścia po dalekich podaniach stało się znakiem rozpoznawczym zespołu Moyesa w tym sezonie, lecz Giggs udoskonalił ten aspekt, posyłając piłki tam, gdzie dostrzegał piłkarza.

Dzięki obecności Ryana w składzie, napastnicy wiedzieli, iż takie zagrania będą się zdarzały i mają być na nie gotowi. Tak więc, gdy tylko Walijczyk miał futbolówkę przy nodze, oni natychmiast ruszali do przodu. Tak też było w sytuacji, której zawdzięczamy pierwszą bramkę - długie, idealne podanie do Robina van Persiego, mającego odpowiednio dużo czasu na przyjęcie. - Nie wykonałby tego ruchu, gdyby piłka była przy nodze innego gracza niż Ryana Giggs - wyznał w studio Jamie Redknapp. Wystarczył głupi faul Jose Holebasa i United miało rzut karny, sztuczka się udała.

To właśnie tego brakowało Czerwonym Diabłom, ale także jej największej gwieździe formacji ofensywnej. Wprawdzie Neville przyznał, iż Giggs \"włączył Van Persiego do gry w tym meczu\", to Carragher powiedział jeszcze ważniejszą rzecz. - Krytykowaliśmy ostatnio Van Persiego za brak ruchów do piłki. Jednak chodziło tylko o to, żeby dać mu człowieka, który jest w stanie zagrać takie podanie, ale także nie bać się posłać takiej piłki. Czy Marouane Fellaini posłałby mu taką piłkę? Czy może Michael Carrick? A może Tom Cleverley? Giggs pobiegał chwilę po murawie i bang, kilkudziesięciometrowe podanie wprost na klatkę Robina.

Podobna historia miała miejsce przy drugiej bramce. Szybki rzut oka, jeszcze szybsza ocena sytuacji i futbolówka już leciała za linię defensywy Olympiakosu, tym razem znajdując Wayne\'a Rooneya. Podanie Anglika trafiło do Holendra, a ten bezlitosnym strzałem odrobił straty z pierwszego spotkania. Dwa gole i przy obu, kluczową rolę odegrał Ryan Giggs. Jak ujął to zwięźle David Moyes: - On jest dziwakiem.

Oczywiście, o czym wspomina Carragher, to dość przygnębiające, iż Manchester United potrzebuje człowieka, mającego 40 lat na karku, żeby ratować swoją skórę w takich meczach. W czasie, kiedy niewiele starszy Dennis Bergkamp, czy nawet młodszy Thierry Henry odcinają już z boku kupony od swojej sławy, Giggs wciąż jest walczącym symbolem sukcesu.

Niemniej, zostawmy takie oskarżenia na inny dzień. Mówimy wszak o meczu, który może zostać zapamiętany jako jeden z tych, kiedy na Old Trafford znów działy się cuda, do jakich przyzwyczaili nas nasi ulubieńcy. - Ryan Giggs nie będzie grał wiecznie - przyznaje Moyes. Oczywiście ma rację. Ale ten sam człowiek nie pozwala mu odejść, gdyż panicznie go potrzebuje.


TAGI


« Poprzedni news
Yorke: United stać na zwycięstwo w Lidze Mistrzów
Następny news »
Poszli w Diabły! - Latający Holender

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (7)


cvx: Ok, wszystko spoko, było dobrze, ale nie zapominajmy że to Olympiakos... :/
» 20 marca 2014, 22:56 #2
ziok: Nie zawsze komentuje Twojego teksty na blogu, ale zawsze je czytam. Tym razem trafiłeś w samo sedno Biafra! Gdy razem z bratem zobaczyliśmy składy można było zaobserwować dwie reakcje: mój brat - jako kibic z dłuższym stażem - przecierał oczy ze zdumienia widząc 40-letniego geniusza w składzie (skoro pamięta wygraną w finale w 99r. i udział Giggsa w tym meczu, to 15 lat później mógł się zastanawiać czy wiecznie młody Giggsy może coś zdziałać w tym meczu), zaś ja z uśmiechem na twarzy oznajmiłem mu, że tak, to jest to czego potrzebowaliśmy. Zagranie vabank. Bo Giggs w tym wieku może zarówno głupio stracić piłkę (już tak kilka razy zrobił) albo zapomnieć się w obronie i przez to może paść gol, ale może także posłać magiczne podanie w każdej chwili meczu. Na szczęście widzieliśmy to drugie i to kilkukrotnie. Jak ja chciałem, żeby David Moyes popisał się trenerskim nosem, jak tego bardzo pragnąłem, tak szybko się przekonałem, że w końcu coś naszemu Szefuniowi się udało. Udało mu się w odpowiednim momencie przywrócić magika wraz z całą walijską magią na Old Trafford. Magika zapomnianego, spisywanego na straty i nie grającego od dłuższego czasu. Magika, który sprawił, że wczoraj byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi (no może oprócz tych kilkuset milionów innych fanów).
» 20 marca 2014, 21:33 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.