ax1d: Wiesiek, jeśli umiesz operować samymi skrajnościami, to Twoje życie musi być smutne. A jeśli jestem "śmieszny", to cieszę się, że takiemu poważnemu mężczyźnie jak Ty poprawiłem nieco humor przed weekendem.
Nie - nie trzeba grać i szanować tylko wychowanków. Ale co innego jest opuścić jakiś tam klub, a co innego jest opuścić klub, który stworzył Cię jako piłkarza (RVP przez Arsenalem był tylko nieźle zapowiadającym się młodzikiem z ligi ogórkowej, którego ledwie kojarzono), którego kapitanem jesteś przez lata, będąc teoretycznie w szczycie formy i otwarcie mówiąc, że ten klub jest dla mnie za słaby i chcę coś wygrać. Porównaj dwie sytuacje - Vidica, który również odchodzi, również jako kapitan, ale idzie do innego kraju, powiadamia o tym odpowiednio wcześniej, żeby klub mógł zareagować, zachowuje się z klasą; i Van Persiego.
Diabelred, chodziło mi o wyniki Arsenalu, a nie o konkretną pozycję, a wyniki zdołali odbudować, bo obecnie biją się mniej więcej o to, o co co sezon walczyli z RVP - miejsca 3-4. Widzisz, różnica jest taka, że Kagawa, Roo i inni mówili, że CHCĄ grać. Van Persie mówi tylko, że to czy tamto mu przeszkadza. A de facto przeszkadza mu, że nie ma Fergie'go i szans na szybkie tytuły. Co to za idiotyczny argument "rozmawiałeś z nim?". Pewnie, że nie, ale po to są strony pokroju devilpage, żeby nie mogąc porozmawiać z nim, wiedzieć, jak się zapatruje na to czy owo. Służą jako uzupełnienie tego, co widać na boisku, w trakcie meczy. Jeśli nawet trener reprezentacji Holandii mówi, że Robin narzeka, to chyba coś jest na rzeczy, nie? Zresztą, wystarczy popatrzeć na niego na boisku - gość chodzi obrażony na cały świat. Nie widać w nim zaangażowania, woli walki, "gryzienia trawy". Jak szło, to było super. Jak nie idzie, to Robin boczy się na wszystkich oprócz siebie. Nie wiem też, czy zauważyłeś, że niemal każdy gracz w tym sezonie wyraził skruchę i autokrytykę, mówił, że United i każdy z osobna powinien spisywać się lepiej. Każdy oprócz gwiazdki Robina. Niby mała rzecz, ale coś znaczy, jeśli dołoży się ją do innych małych rzeczy, pozornie nieważnych wypowiedzi, głosów z otoczenia, z reprezentacji, zachowania na boisku itp.
Ja nie opieram się wyłącznie na przekazach z mediów, bo to byłoby głupotą, ale wystarczy poprzyglądać się Holendrowi na boisku i porównać to chociażby z zeszłym sezonem. I nie chodzi mi nawet o skuteczność, ale właśnie o zaangażowanie.
I mam szacunek do jego umiejętności - napisałem to. To świetny gracz. Tylko tutaj mówię o prezentowanej postawie. A czy bez niego nie mielibyśmy mistrza? Tego nie dowiemy się nigdy. Natomiast przed nim też tytuły wygrywaliśmy, a za niego ktoś inny na tej szpicy by grał. Zatem nie wiadomo, jak wyglądałby tamten sezon bez RVP. Ja jestem daleki od gloryfikowania Holendra jako "tego, który przyszedł i wygrał nam tytuł".
W skrócie - ja oczekuję, że bieganie po boisku z diabłem na piersi traktowane będzie jako zaszczyt. A w tej chwili RVP wygląda, jakby robił klubowi łaskę, że w ogóle gra. Zawsze masz dwie drogi, kiedy coś nie idzie - jeśli nie dostajesz piłek, możesz czekać dalej, a po meczu narzekać na wszystko, albo możesz szukać sobie innych pozycji, schodzić głębiej, "wychodzić na przeciw potrzebie". Postawa aktywna i pasywna. Pierwszą chwalę, drugiej nie znoszę. Moim zdaniem RVP demonstruje tę drugą.