Wywiad z Federico Machedą

Po raz pierwszy kopnąłem piłkę...
Kiedy miałem 7 lat. Tata zabrał mnie do klubu piłkarskiego i zacząłem tam grać.

Do United dołączyłem...
Nie grałem zbyt długo, dlatego myślałem, że wszystkie plotki, łączące mnie z klubem, to brednie. Dlatego skupiałem się na występach dla ówczesnej drużyny, aż zaczął wydzwaniać do mnie skaut United. Dopiero wtedy uwierzyłem w zainteresowanie Czerwonych Diabłów moją osobą.

Piłkarski idol?
Napastnik Milanu, Marco van Basten. Kiedy byłem młodszy, tata pokazywał mi nagrania z jego wyczynami, dlatego został moim idolem. Uważam, że to najlepszy napastnik w historii.

Twoje mocne strony?
Jestem silny fizycznie i technicznie, a to ważne dla napastnika.

Najlepszy moment w karierze?
Oczywiście debiut. To było cudowne. Tydzień wcześniej menadżer powiedział, że prawdopodobnie pojadę jako rezerwowy. Ucieszyło mnie to, chociaż za bardzo mu nie uwierzyłem. Nie wiedziałem, kogo wykluczyły kontuzje i zawieszenia, ale odparłem, że nie mogę siedzieć na ławce. W meczu rezerw strzeliłem 3 gole, a potem pojechałem jako rezerwowy na niedzielne spotkanie. Nie wierzyłem, że zagram, czułem się bardziej jak rekwizyt. Dlatego kiedy sir Alex poprosił mnie o wejście na boisko, przetarłem oczy ze zdumienia. A potem stało się to, co się stało!

Twoje piłkaskie ambicje?
Oczywiście zostać topowym zawodnikiem. To cel, od którego spełnienia nikt nie może mnie powstrzymać. Wiem, że nie będzie łatwo, mimo to właśnie tego pragnę.

Za co najbardziej kochasz futbol?
Chyba za kibiców, atmosferę na stadionie podczas ważnych spotkań, takie rzeczy. Uwielbiam też trenować z kolegami. Zawsze wygłupiamy się w szatni i świetnie się bawimy.