dawidmanutd13: Co za mecz! Co za emocje! Za takie spotkania kocham futbol, ligę angielską i UNITED!
Pierwsza połowa świetna w wykonaniu MU, żelazna konsekwencja w defensywie, znakomita skuteczność w ataku (dwie pierwsze akcje i dwa gole), dopiero w końcówce City zaczęło coś grać. W drugiej połowie ten mecz wymknął się spod kontroli zarówno sędziemu (w drugiej części tragedia w obie strony, choć oczywiście największy błąd na naszą niekorzyść) jak i piłkarzom, grali już akcja za akcję i wszystko mogło się zdarzyć i dobrze że skończyło się tak kapitalnie dla nas bo byłaby wielka szkoda nie zdobyć trzech punktów po takim błędzie sędziego przy bramce na 3:0... ale sprawiedliwości stała się zadość, a jeśli jeszcze ktoś kiedykolwiek powie że sędziowie zawsze sprzyjają United to go wyśmieję. Mamy 6 punktów przewagi, trzy najtrudniejsze mecze (wyjazdy z Chelsea, Liverpoolem i MC) za sobą, pewny awans z LM, cudowny mecz dzisiaj... czego chcieć więcej? Można narzekać że gramy nie zawsze efektownie, że Ferguson się myli, że porażka z Cluj, ale jak się nie cieszyć, gdy jest tak dobrze? Kilka wniosków po dzisiejszym meczu:
1. De Gea jest lepszy od Lindeegarda - o tym akurat większość z nas wie od dawna, ale dziś kolejny dowód dla zwolenników Lindegaarda (i dla samego Fergusona) kto jest lepszy - można powiedzieć że wybronił dziś dwie niesamowite sytuacje fuksem, ale nawet jeśli to czy to umniejsza jego zasługi? To po takich interwencjach poznaje się klasę bramkarza, Jerzy Dudek w 2005 w finale LM też obronił strzał z 5 m nosem, a potem został bohaterem i pamiętam to jak wczoraj (wtedy dopiero zaczynałem sympatyzować z MU i wiadomo kibicowało się Polakowi, taka niepotrzebna dygresja, to z emocji). De Gea dzisiaj zagrał po raz kolejny bardzo dobrze i powinien zagościć w bramce na dłużej. (który raz ja już to piszę...?)
2. Mieszane uczucia co do obrońców - z jednej strony straciliśmy dwie bramki i nieraz City wchodziło w naszą obronę jak w masło, ale jestem skłonny powiedzieć że dzisiaj naprawdę nie było tak źle - nasi obrońcy dobrze spisywali się dobrze przeciwko jednej z najsilniejszych jeśli nie najlepszej ofensywie w lidze, Ferdinand w kilku sytuacjach był klasą samą dla siebie i dla mnie jest cichym bohaterem tego meczu i po spotkaniu jak bohater wyglądał. Prawdziwy Diabeł. Rafael jak to Rafael na wysokim poziomie (śmiesznie wygląda w tej nowej fryzurze), dobrze że wyjaśnił sobie wszystko z Fergusonem bo jest jednym z naszych lepszych piłkarzy, Evans i Smalling solidnie, jedynie Evra słabo, po tym jak odpuścił dwa razy swoją stronę City strzeliło gola, a potem stworzyło stuprocentową okazję (obrona ramieniem De Gei), ale i tak było lepiej niż w innych meczach tego sezonu.
3. Rooney i van Persie bohaterami meczu - Wayne może i od jakiegoś czasu gra w kratkę, ale jest piłkarzem wyjątkowym i ma w sobie to coś, w najważniejszym momencie może dać drużynie najwięcej i tak jak dzisiaj zostać bohaterem. W wielu meczach mnie irytuje swoimi stratami, ale dzisiaj jest jego dzień, dziś to głównie dzięki jego bramkom wygraliśmy, za takie mecze jak dziś go uwielbiam. A van Persie zrobił swoje - poza pięknym strzałem przed nieuznanym golem Younga niewidoczny, by w decydującym momencie przesądzić losy spotkania... tak rodzą się legendy. Jego zakup już się praktycznie spłacił. Niesamowity gracz.
4. Pomoc raz lepiej, raz gorzej - w pierwszej połowie świetna gra Younga, niezła Valencii, Carricka i Cleverley'a, w drugiej części trochę wszystko się posypało, tak jak mówiłem na boisku zapanował chaos i to był moment w którym moim zdaniem potrzebny był Scholes ok. 60 minuty, by uspokoić i uporządkować grę w środku pola, ale Ferguson jak zwykle podjął słuszną decyzję (mniejsza o to czy fuksem czy nie...) i wygraliśmy. Valencia zagrał pierwszy mecz po kontuzji (sprytna zasłona dymna z tym, że nie zagra) i nie można oczekiwać cudów, zagrał przyzwoicie, Carrick i Cleverley niezły mecz zwłaszcza pierwszego, ale tworzą niezłą parę.
Dziś spełniły się nasze marzenia, takich scenariuszy jakie w takich meczach pisze życie nie wymyśliłby nikt, kocham takie widowiska, a do tego z takim finałem... niesamowite jest uczucie po zwycięskiej bramce w doliczonym czasie, chciałbym to kiedyś przeżyć na żywo. Dziś kibice Czerwonych Diabłów są najszczęśliwsi na świecie, dziś świętujemy! Manchester is red! :)
GGMU!