FiFlaK: Z tym też nie jest tak do końca prawda. Każdy z graczy dodaje swoją cegiełkę dla końcowego sukcesu. Zespoły, które wymieniłeś mają swoich stałych liderów dzięki którym osiągają swoje cele.
W Manchesterze odbywa się to naprzemiennie. Początek sezonu, to znakomita postawa Wayne'a Rooney'a, Andersona i Toma Cleverley'a. Później nastąpiła zmiana, o ile Wayne nadal był tym wyróżniającym się o tyle do głosu doszedł Luis Nani i Danny Welbeck. Swój okres miał też Giggs i Michael Carrick. Od stycznia rządzi i dzieli Paul Scholes w duecie a Michaelem Carrickiem. Anotnio Valencia po kontuzji powrócił w wielkim stylu i grywa świetne zawody. Ashley Young raz po raz ma przebłyski dobrej gry.
Defensywa świetnie ustatkowała się po powrocie Paula Scholesa.
Swoją rolę odgrywa również David de Gea. Swoimi występami ratował United nie raz.
Na ten moment pierwsze skrzypce grają Scholes, Carrick, Valencia, de Gea i Ferdinand.
United nie ma może mega lidera na boisku, ale ma drużynę, w której 3-4 graczy ma lepszy okres gry i oni napędzają drużynę.
To się nazywa kolektyw, to się nazywa drużyna.
Dlatego uważam, że trochę zbagatelizowałeś rolę drużyny na tle mega liderów. Mamy swoich liderów, z tymże zmieniają się oni co jakiś czas, nikt nie jest mega i nikt nie jest niezastąpiony (przykładem jest Wayne Rooney, który po raz kolejny został zdjęty podczas meczu).
Co do transferów się zgadzam, to prawda że sztuczne zainteresowanie astronomicznie podbija cenę za piłkarza, ale cóż. Chciało się Realu, Barcy, Chelsea i Man City, to teraz się płaci.