Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Okiem Gary'ego: Psychika ważnym aspektem

» 31 marca 2012, 16:44 - Autor: Szejp - źródło: dailymail.co.uk
Jak co tydzień, zapraszamy Was do zapoznania się z felietonem autorstwa Gary'ego Neville'a publikowanym w niedzielnym wydaniu Daily Mail. Tym razem Anglik skupił się na dowiedzeniu, jak ważna jego zdaniem jest wytrzymałość psychiczna u każdego piłkarza.
Okiem Gary'ego: Psychika ważnym aspektem
» Tym razem były piłkarz United postanowił na własnym przykładzie dowieść, jak ważne w piłce jest odpowiednie nastawienie psychiczne.
Pamiętam pewien mecz w roku 2000. Mierzyliśmy wtedy siły przeciwko Vasco da Gamie w Klubowych Mistrzostwach Świata. W tym spotkaniu grałem fatalnie i popełniałem okropne błędy, przez które ostatecznie przegraliśmy. Potem zrobiłem najgłupszą rzecz, jaką mogłem tylko zrobić - następnego dnia przeczytałem artykuł na swój temat zatytułowany "Fiasco da Gama". Od tej chwili moja pewność siebie coraz bardziej znikała. Moje podania nie były już tak celne jak przedtem, a wślizgi już nie były tak skuteczne. Gdy trzy miesiące później graliśmy mecz przeciwko Realowi Madryt w ćwierćfinale Lidze Mistrzów, przeżywałem istny koszmar na jawie. Przez całe 90 minut bałem się nawet dotknąć piłki, aby nie popełnić błędu i nie zostać 'bohaterem' podobnego, co ten po meczu w Rio de Janeiro artykułu.

To był mój pierwszy duży krok w tył w karierze, o którym do tej pory nie mogę przestać myśleć. W obozie treningowym w Carrington jest bowiem pewien malunek na ścianie przedstawiający wszystkich zawodników United celebrujących na murawie w Southampton zdobycie tytułu w 2000 roku. Ja również na nim jestem, lecz gdy tylko patrzę na ów obraz, przed oczami staje mi spotkanie z Vasco da Gamą. Nie czuję się wtedy, jakbym na to zasłużył, jakbym się do tego sukcesu przyczynił.

W tym samym roku miałem możliwość udziału na mistrzostwach Europy w Belgi i Holandii. Wówczas, mając za sobą nieudany występ w tym turnieju, wdałem się w sprzeczkę z Kevinem Keeganem, selekcjonerem kadry. Po tym incydencie moja już do tej pory słaba forma sięgnęła niemal dna. Trenując czy też siedząc po prostu na ławce rozmyślałem cały czas o tej sytuacji. Byłem na siebie zły, że pozwoliłem na to, aby osobiste błędy i personalne pomyłki eskalowały do tego stopnia, że moja kariera załamała się na 9 miesięcy.

Na szczęście jednak, udało mi się przerwać agonię i wrócić do dawnej dyspozycji. Przekonałem się na własnych błędach, że nie mogę dopuścić do sytuacji, abym znalazł się kiedyś w podobnym położeniu. Opracowałem pewien mechanizm, który sprawiał, że jakkolwiek źle by się nie działo na boisku, zawsze wracałem na prostą. Ja to nazywam odpornością psychiczną albo silnym umysłem, ale coś takiego można zaobserwować tylko u doświadczonych piłkarzy. Takich, którzy są w stanie stwierdzić, że nie ma tak naprawdę żadnego racjonalnego powodu, tłumaczącego załamanie formy pomyłkami. A teraz pomyślcie, co się stanie, jeśli jedenastu takich piłkarzy stworzy jedną drużynę? Grupa silnych, myślących mężczyzn, którzy nauczyli się jak zapomnieć o wcześniejszych błędach, rozczarowaniach i problemach w życiu osobistym, stanowi kolektyw, który jest nie do pobicia.

Dwie najlepsze drużyny, które działały według podobnego schematu, przeciwko którym miałem możliwość grać, to w mojej opinii Juventus z sezonów 1996-2000 i Arsenal z sezonów 1997-2000. Nie odznaczały się one indywidualnym stylem lub jakimiś niebywałymi umiejętnościami, ale właśnie odpornością psychiczną. Tacy zawodnicy jak Angelo Peruzzi, Ciro Ferrara, Didier Deschamps, Alessandro Del Piero, Emmanuel Petit, Patrick Vieira, czy Dennis Bergkamp wiedzieli doskonale jak ważny jest odpowiedni stan umysłu. Ich się na dało złamać i właśnie takimi piłkarzami wygrywało się puchary. Oczywiście w danej drużynie mogły się znaleźć ze dwie słabsze jednostki, ale nie więcej.

Tymczasem jesteśmy teraz na takim etapie sezonu, kiedy to do mety pozostało już tylko kilka zakrętów, kiedy każde kolejne spotkanie może być decydujące. Pomimo tego, media wciąż marginalizują toczące się pomiędzy oboma pretendentami do tytułu psychologiczne zagrywki i nazywają je zaledwie 'gierkami słownymi'. To określenie mnie wyjątkowo denerwuje, bowiem nie mamy tutaj do czynienia z pogawędkami o futbolu, z dziecięcą grą w klasy, z zabawnymi anegdotami umilającymi czas pomiędzy właściwymi meczami. To nie jest atrakcja dla kibiców - to próba wejścia rywalowi do głowy, która w końcowym rozrachunku może decydować o tym, kto wygra tytuł. Przestańmy więc używać sformułowania Mind Games, bo trywializujemy tylko to, co w istocie okazuje się bardzo ważne.

Wszyscy możemy przypomnieć kilka przykładów, kiedy to zespoły w pewnym momencie traciły całą odwagę. Najlepszym niech będzie Liverpool w jednym z poprzednich sezonów. Ówczesny trener The Reds, Rafa Benitez, który co ciekawe w minionym tygodniu stwierdził, że nie sądzi aby 'gierki słowne' były ważne w walce o tytuł, wtedy podczas pewnej konferencji prasowej przedstawił 'listę faktów', które jego zdaniem faworyzowały United. Oglądając to przemówienie, w pierwszej chwili pomyślałem: "To dobrze dla nas, ale nie dla ciebie". Myliłem się. Ten wywiad nie był katastrofą dla Hiszpana, lecz mimo to pokazał szczelinę w jego wydawałoby się solidnej zbroi. A skoro sam Benitez był wówczas roztargniony, wiedzieliśmy, że niektórzy piłkarze Liverpoolu pójdą w jego ślady. Wszak trener zawsze pełni funkcję reprezentacyjną. I tak się stało. Nawet jeśli niektórzy piłkarze nie dawali początkowo wiary słowom Beniteza, to po pewnym czasie zmieniali zdanie. Po jego wystąpieniu bowiem każdy nagłówek w gazecie, każde pytanie zadane przez dziennikarzy, fanów, a nawet śpiew na trybunach - wszystko w jakimś tam stopniu dotyczyło tego niefortunnego przemówienia Hiszpana. I gdyby nawet jego słowa nie był prawdą, to gwarantuję wam, że jeśli piłkarze słyszą lub czytają o tym po raz setny, duży procent z nich zacznie w końcu w to wierzyć.

Trener powiedział mi kiedyś, że istnieją cztery czynniki, które decydują o sukcesach piłkarza: jego zdolność do zaadaptowania się do wybranej taktyki, jego przygotowanie fizyczne, zdolności techniczne, a także psychiczna wytrzymałość. Jak myślicie? Który z tych składników w trakcie kampanii przyjmuje wartości zmienne? Pracę na przygotowaniem fizycznym trwają jeszcze przed startem sezonu, umiejętności technicznych nie można w żaden sposób stracić, taktyka może ulec zmianom, ale nie drastycznym. Substancją lotną pozostaje więc stan umysłu gracza. Więc co w sytuacji, kiedy ten zaczyna płatać ci figle gdy znajdujesz się pod presją? Tak się dzieje z reguły w kwietniu i maju. Nie masz wpływu na dręczące cię urazy, ani na decyzje sędziowskie, ale pewnie kwestie możesz kontrolować. Posiadasz tak zwane "know-how". Dlatego teraz każdy ekspert, dziennikarz, zawodnik lub trener zapytany o szanse Manchesteru United na tytuł powie coś w stylu: "to oni są faworytem, mają doświadczenie i byli w podobnych sytuacji już wiele razy".

Właśnie szeroko pojmowanego doświadczenia brakuje Manchesterowi City. Patrząc na obecne wyniki Obywateli można przypuszczać, że nie są już oni tak silni jak wcześniej. Roberto Mancini popełnił błąd nie udzielając stosownego wywiadu po zakończonym remisem meczu ze Stoke, Włoch niepotrzebnie również tuż przed i po spotkaniu z Sunderlandem skrytykował Mario Balotelliego na oczach całej drużyny. Sam szkoleniowiec City pamiętam, że kilka miesięcy temu użył pewnego włoskiego terminu: Avere il braccino - ramię staje się coraz krótsze. Oznacza to, że Mancini zaczyna coraz bardziej tracić kontrolę nad sytuacją, że staje się to jego największym problemem w klubie. Ale Włoch to niezwykle doświadczony trener. Zdobył on przecież trzy tytuły mistrzowskie Serie A i dobrze wie, że walka o miano najlepszej drużyny Anglii nie jest jeszcze skończona. Nie wszystko jednak już zależy od niego. Teraz to jego piłkarze muszą wykazać się ogromną odpornością psychiczną, bo bez tego nie mają szans na odniesienie historycznego sukcesu.


TAGI


« Poprzedni news
Zagłosuj na mecz Manchesteru United!
Następny news »
Wywiad: Jonny Evans

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


linox: Nie mam pytan, swietny artykul.

jednak, o czyms nie wspomnial a mianowicie silne charaktery, odporne na stres potrafia w trakcie spotkania zmotywowac innych do walki taki przywodca robi wielka i zarazem niewidoczna prace. samo bycie w skladzie jak np powrot rudego do skladu juz wplynelo na reszte,dodalo otuchy i wiary ale nie o to mi chodzi. Taki Kean potrafil konstruktywnie nawrzeszczec na swoich co motywowalo ich do spieci aie i zageyzienia zebow zwszcza wtedy gdy nie szlo na. boisku.

Watpie aby wspomiane druzyny mialy tylko po 2 mniej odpornych zawodnikow, poprostu te wybitne jednostki ciagnely reszte do przodu przy tym wydobywali z glebi zaangazowanie od swoich kolegow.
» 2 kwietnia 2012, 14:34 #5
4uKrychu: Kocham artykuły Nevilla! Więcej poprosze :)
» 2 kwietnia 2012, 13:02 #4
ManUtdFun: Dokładnie, zgadzam się z poprzednikami. Świetny artykuł, wyjątkowo interesujący. Gary, postarałeś się :) Ostatnio właśnie oglądałem te dwie bramki, przez które przegraliśmy w 2000 Vasco da Gammą. Mógł się chłopak, załamać. Straszne błędy. Załamał się? To jest właśnie przykład prawdziwego Czerwonego Diabła. Nie poddają się, zawsze wierzą w siebie co teraz doskonale widać. Czy przegramy czy wygramy - zawsze wierzymy w siebie. Przegraliśmy u siebie z city 1-6 i... potem kilka pod rząd zwycięstw. To może być kluczowe w końcowej fazie tego sezonu. Jeżeli jutro wygramy sądzę, że mistrzostwo będzie nasze. City się załamie, nie będą już wierzyć w sukces końcowy. Zrobi się nieciekawie w ich szatni, morale spadną. Jeżeli zaś jutro nie wywieziemy 3 pkt... nadal będziemywalczyć, nie załamiemy się... because We Are United!! Dobrze, że nadal mamy w skłądize Giggsa, Scholesea czy Rio. Moim zdaniem ... 20 times it is fact! ;]
» 2 kwietnia 2012, 00:44 #3
Gall88: Zaskakująco dobry. Gary pisze świetnie. Bardzo miło czyta się to co pisze :)
» 1 kwietnia 2012, 17:03 #2
DavidKu: Świetny art.
» 1 kwietnia 2012, 16:34 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.