Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Van der Sar: Nadal oglądam mecze United

» 28 lutego 2012, 20:42 - Autor: Tomasson - źródło: manutd.com
Niedawno Edwin Van der Sar powrócił na Old Trafford. Holender nie wybiegł jednak na murawę, lecz zasiadł na trybunach podczas rewanżowego meczu Manchesteru United z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europejskiej.
Van der Sar: Nadal oglądam mecze United
» Po zakończeniu kariery Holender sprawdza się na wielu innych polach
Korzystając z obecności byłego bramkarza w Anglii, oficjalna strona Czerwonych Diabłów zgotowała mu małe przesłuchanie. Edwin opowiedział między innymi o swoich byłych klubach, a także o wesołym życiu emerytowanego golkipera.

Jak toczy się Twoje życie po zakończeniu kariery?

Jest w porządku. Mówiąc szczerze, jestem trochę zajęty! Rytm mojego dnia znacznie się zmienił i teraz jest on wypełniony przez wiele drobnych rzeczy. Nie muszę już podróżować, trenować wczesnym rankiem albo grać późnym wieczorem i dzięki temu mam więcej czasu dla siebie.

Co to za rzeczy, którymi się zajmujesz?

Nasza rodzina zakłada własną fundację. Dwa lata temu moja żona miała wylew i postanowiliśmy zrobić coś dla ludzi, których również to dotknęło. Przeznaczymy na to część dochodów z mojego meczu pożegnalnego, stale pozostajemy też w kontakcie z terapeutami i psychologami, tym samym tworząc podwaliny organizacji. Chciałem być oryginalny i postanowiłem ją nazwać The Edwin Van der Sar. Zorganizowałem już maraton, kilka razy wystąpiłem w holenderskiej telewizji, zawitałem na Old Trafford jako ambasador, a także nawiązałem współpracę z firmą AON. To wszystko sprawia, że jestem trochę zabiegany. Przez ostatnie sześć miesięcy grałem w golfa zaledwie dwa razy i powoli dojrzewam do decyzji, aby coś z tym zrobić!

Czy utrzymujesz kontakt z kolegami z Manchesteru?

Jasne. W dobie sms-ów i Internetu nie ma z tym problemu. Kilka tygodni temu wpadłem do Londynu na galę poświęconą Bobby'emu Charltonowi, gdzie spędziłem trochę czasu z sir Alexem i Davidem Gillem. Spotkałem się też z Andersem Lindegaardem w Amsterdamie, odwiedziłem Carrington i byłem obecny na dwumeczu United z Ajaxem. Spędziłem w Manchesterze sześć wspaniałych lat i nie mógłbym tak po prostu o tym zapomnieć. Wciąż mam tam wielu przyjaciół i cieszę się, że mogłem choć na moment wrócić na stare śmieci.

Jak to się stało, że trafiłeś do Ajaxu?

Miałem osiemnaście lat i występowałem w klubie z wioski, gdzie mieszkam do dziś. Mój trener grywał w karty z Louisem van Gaalem, który prowadził wówczas zajęcia juniorskich drużyn Ajaxu. Któregoś wieczoru ich gadka zeszła na mój temat i trener powiedział van Gaalowi, że powinien mi się przyjrzeć. Przyszedł więc na jeden z moich meczów, po czym zostałem zaproszony na kilka sesji treningowych do Amsterdamu. Rozegrałem jedno spotkanie i podpisałem profesjonalny kontrakt, stając się trzecim bramkarzem. Miałem wtedy dziewiętnaście lat, więc zacząłem trochę późno, ale tak naprawdę nigdy nie byłem uważany za wielki talent, który jest skazany na piłkarską karierę.

Wszystkie opóźnienia nadrobiłeś jednak pod koniec swojej przygody z piłką...


Dokładnie, dociągnąłem przecież do czterdziestki. Byłem zazdrosny o Ryana Giggsa, który zaczął poważne granie kilka lat wcześniej ode mnie i musiałem wyrównać statystyki.

Czy dostrzegasz jakieś podobieństwa pomiędzy Manchesterem United a Ajaxem?

Przede wszystkim oba te kluby robią użytek ze swoich wychowanków. W Ajaxie chłopaki z akademii mają jednak łatwiejszą drogę, bo liga holenderska nie stoi na tak wysokim poziomie jak angielska. Wystarczy spojrzeć na przykład Danny'ego Welbecka i Toma Cleverleya - obaj są w United już od dłuższego czasu, ale zanim trafili do pierwszej drużyny musieli zbierać szlify na wypożyczeniach. Z drugiej strony młode Diabły mają mniejsze ciśnienie i więcej czasu, aby się rozwinąć. W Amsterdamie juniorzy z miejsca są rzucani na głęboką wodę - albo się zaprą i utrzymają na powierzchni, albo zatoną i pożegnają się z klubem.

Piłkarze obydwu tych klubów często zostają z nimi nawet po zakończeniu swojej kariery jako trenerzy lub asystenci. O czym to świadczy?

Sam też trochę się kręcę w ośrodku treningowym Ajaxu i spotykam tam naprawdę wielu zawodników, z którymi grałem. Na przykład taki Dennis Bergkamp zajmuje się szkoleniem młodzieży, a także pomaga przy prowadzeniu pierwszej drużyny. Podobnie jest w Manchesterze United, którego drzwi są zawsze otwarte dla byłych graczy. Świadczy to o wyjątkowych relacjach łączących ludzi, którzy tam pracują.

Jak wspominasz rok 1995, kiedy to wygrałeś Ligę Mistrzów z Ajaxem, który w swoim składzie miał praktycznie samych wychowanków?

Podobnej rzeczy dokonał w 1999 Manchester United, który został mistrzem Europy grając ośmioma czy dziewięcioma wychowankami. To wspaniałe uczucie. Nadal pozostaję w kontakcie z chłopakami z tamtej ekipy. Takie dni łączą kolegów z drużyny na resztę życia.

Czy czułeś smutek, opuszczając Ajax?

Nie tak wielki, bo była to naturalna kolej rzeczy, następny krok w mojej karierze. Każdy chce grać w wielkich ligach przeciwko dobrym piłkarzom. Jeżeli chcesz sprawdzić się w pojedynku z najlepszymi, musisz podejmować trudne decyzje. Kiedyś zapytałem Giggsa i Scholesa, czy nie kusiła ich Hiszpania czy jakieś inne miejsce. Bez zastanowienia odpowiedzieli, że grają przecież w najlepszym klubie świata, mają bliskich na miejscu, dobrze im płacą, są rozpoznawani, więc dlaczego mieliby coś zmieniać?

A jak oceniasz czas spędzony w Manchesterze United?

Było perfekcyjnie. Fantastyczne sześć lat obfitujące w trofea. Żałuję tylko, że zamiast trzech pucharów Europy zdobyłem tylko jeden, ale jeśli chodzi o resztę, jestem usatysfakcjonowany.

Rozumiem, że porażki z niezwyciężoną Barceloną były frustrujące?

(śmiech) Tak, zgadłeś. Czasami musisz uznać wyższość rywala. Wolę jednak przegrać dlatego, że byłem gorszy, a nie dlatego, że miałem pecha, trafiałem w poprzeczki czy słupki i straciłem gola w doliczonym czasie. Wówczas nękałyby mnie wyrzuty sumienia, ale w przypadku finałów z Barceloną nie było na to miejsca.

Na pocieszenie zostaje Moskwa...


Pewnie, było wspaniale i cały czas myślę o tamtym wieczorze.

Oglądasz jeszcze mecze United?

Każdy spotkanie z ich udziałem jest transmitowane w Holandii, a tak się składa, że mam na dole mały pokoik z dużym telewizorem, gdzie urządzam sobie piłkarskie seanse z kolegami albo dziećmi. Manchester miał trudny sezon, co spowodowane było kontuzjami i wymuszonymi roszadami, a mimo to pozostał w walce o tytuł. To niebywałe.


TAGI


« Poprzedni news
Felieton: Bajkowa opowieść z Norfolk
Następny news »
Kontraktowe ultimatum dla Pogby i Fryersa

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


Dzunglasty: Pozdro Edwin :)
» 29 lutego 2012, 16:35 #5
4uKrychu: Zdaje mi się, że był obecny na meczu Akademii United z Wolves.
» 29 lutego 2012, 10:03 #4
Dubi: Przyznam się szczerze ,że nie wiedziałem o wylewie żony van der Sara ,za co mi wstyd ,o fundacji co nieco słyszałem. Według mnie Edwin był najlepszy bramkarzem w historii kadry Holandii,a przy tym dobry jako człowiek.
» 28 lutego 2012, 23:57 #3
Javierfan: Oby David De Gea za kilkanaście lat udzielił podobnego wywiadu. Szczerze na to liczę!

Szacunek Edwin, byłeś i dalej jesteś dla nas kimś wielkim. Co by nie mówić, mało który bramkarz jest od Ciebie lepszy! Dołączyłeś na stałe do legend tego klubu!
» 28 lutego 2012, 21:21 #2
MajinVegeta: Cały Van der Sar prawdziwy diabeł
» 28 lutego 2012, 21:03 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.