monnie: Komentarz zedytowany przez usera dnia 05.04.2011 15:26Pisałam już kiedyś, że cenię Rooneya jako zawodnika, jest piekielnie dobry i wraca do formy, co mnie bardzo raduje. Nie przepadam jednak nigdy za jego sposobem bycia, po jednej i drugiej aferze niechęć się pogłębiła. I już nawet delikatnie mówiąc mam w nosie, czy z radości klnie do kamery, czy biega jak dziki, chociaż przyznam, że o wiele bardziej podoba mi się zaciesz Chicharito czy salta Naniego po strzeleniu bramki. Czuję się jednak zobowiązana stanąć w obronie Roo: prawda jest taka, że gdyby Wright biegał 70 min po boisku i za każdym razem kiedy prowadziłby piłkę słyszałby gwizdy, straciłby cierpliwość, zupełnie jak parę razy zdarzyło się to, nie wiedzieć czemu, lubianemu przeze mnie Neville'owi.
Owszem, mistrz musi umieć unieść się poza żałosne zachowanie publiki, ale jest to do wyćwiczenia. Może Wazza potrzebuje jeszcze trochę pochodzić po świecie, żeby się tego nauczyć, bo taka umiejętność to +100 do szacunku.