ttlbtg: Za Liverpoolem przemawia to, że dokładnie grają ostatni raz na Anfield. Przemawia również to, że Benitez powinien ten mecz wygrać jeśli ma zamiar zostać w klubie. Przemawia również to, że jak już napisałem w innym komentarzu u siebie przegrali zaledwie 2spotkania (z dotychczasowych 17tu) a wygrali aż 13 zaledwie i zaledwie 3remisując. Na dobrą sprawę grają nie o występ w LM (bo to już odpadło) ale o 5te miejsce w lidze. Tzn że o najlepsze jakie mogą zająć. Tu już chodzi o honor do samego końca.
Za Chelsea przemawia z kolei zdobycie mistrzostwa. Fakt, że są liderem i mają okazję dopiąć swego i w końcu zwyciężyć ostatecznie. Pewnie będą chcieli przypieczętować zdobycie mistrzostwa wygraną z liczącą się firmą, firmą pokroju ich samych, czyli z tej najwyższe półki. Przemawia za nimi również fakt, że na dwie kolejki przed końcem sezonu do zdobycia 100bramek strzelonych w lidze brakuje im zaledwie 7trafień, co na dwie kolejki rozkłada się na wyniki łatwe do osiągnięcia.
Jest jeszcze wiele podobnych czynników przemawiających za jednym i drugimi. Ja osobiście wierzę w geniusz (dziwnie to brzmi w wypowiedzi o odwiecznym rywalu..) Liverpoolu. Liczę w to, że mają na tyle w sobie honoru i determinacji, by do końca walczyć o to by znaleźć się jak najwyżej. Powinni wszyscy pamiętać, że 26go września przegrali na wyjeździe np z Wigan, 17go października z Aston Villa, 5go grudnia z City, 10go lutego z Evertonem i ostatnio 17go kwietnia z Tottenhamem (to wszytko przydarzyło się Chelsea na wyjeździe). Wiem, można by zapytać, że co to ma do rzeczy, bo przecież dlaczego mieli by przegrać z Liverpoolem? No i tu się z tymi, którzy zadają takie pytanie zgodzę. Zapytam tylko, dlaczego mieli by to natomiast wygrać? Czy wymienione drużyny teoretycznie mają większy potencjał niż nasz odwieczny rywal? Nie sądzę i jestem przekonany, że wy jesteście podobnego zdania.
Z drugiej strony Liverpool przecież 25go grudnia wygrał u siebie z nami 2:0, wygrał w tych samych rozmiarach miesiąc później u siebie z Tottenhamem, a ostatnio (mimo że ostatecznie nie awansował) wygrał z Atletico..
Tak więc szanse teoretycznie są wyrównane i nie wskazują faworyta w tym meczu. A tematy odnośnie ich niskich morali można włożyć między książki, bo od 5meczy w lidze nie przegrali żadnego spotkania. Chyba wygrana United z nimi 2:1 tak na nich podziałała, dlaczego zatem ma nie podziałać na nich podobnie brak awansu w Lidze Europejskiej. Jestem przekonany, że ich priorytetem jest nie przegranie żadnego meczu do końca i dobicie do passy na koniec 7miu meczy bez porażki. To też jest wyzwanie i nie takie konieczne do realizacji jakie ma znowu przed sobą Chelsea. Ona natomiast będzie grała pod presją a to również zaniża morale, więc i tu dopatruję się remisu na wstępie, tzn że faworyt nie istnieje w tym meczu.
To wszystko moje kalkulacje, ale myślę że podstawne bo przecież nie wyssałe sobie tego wyszystkiego z palca, a opieram się na tym wszystkim w niedalekie przeszłości do dnia dzisiejszego. Cały obecny sezon, statysytki dokonania i korzyści płynące z wygrania spotkania jutrzejszego.
My musimy natomiast się skupić na meczu z Kotami, a rozpoczniemy go znając prawie ostatecznie wynik meczu Liverpoolu z Chelsea. Jeśli będzie korzystny dla nas (a taki również bedzie remis) to motywacja będzie spotengowana do liczby "n" i tu nie ma się co rozpisywać. Jeśli natomiast nie Chelsea wygra, również mamy szansę, ponieważ nadal będziemy 1pkt za nimi w tabeli. To oznacza, że w ostatniej kolejce oni remisując a my wygrawając pozbedą się na naszą rzecz swojej szansy na mistrzostwo:)
Będzie dobrze, taki jakoś fusy dziwnie po myśli w kubku się układają;)
W2G!