Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Konnichiwa! Demolka po japońsku!

» 18 grudnia 2008, 12:20 - Autor: matheo - źródło: własne
W półfinałowym meczu Klubowych Mistrzostw Świata Manchester United pokonał Gamba Osaka 5:3 i awansował do niedzielnego finału, w którym zmierzy się z Liga de Quito.
Konnichiwa! Demolka po japońsku!
» W półfinałowym meczu Klubowych Mistrzostw Świata Manchester United pokonał Gamba Osaka 5:3 i awansował do niedzielnego finału, w którym zmierzy się z Liga de Quito.
Występ Manchesteru United na Klubowych Mistrzostwach Świata w roku 2000 zakończył się na fazie grupowej. Piłkarze i sztab szkoleniowy „Czerwonych Diabłów” nie kryli wówczas, że nie chcą jechać na turniej, którego wielkim orędownikiem był prezydent FIFA Sepp Blatter. Po reformie rozgrywek w 2005 roku mistrz Starego Kontynentu rywalizację zaczyna od fazy półfinałowej. Zmniejszona liczba meczów sprawiła, iż zmieniło się też podejście europejskich drużyn.

- W Japonii można zaobserwować wielki postęp w piłce nożnej. Tutejsi zawodnicy bardzo podnieśli swój poziom techniki, zwinności i organizacji drużyny – zapowiadał przed meczem z Gamba Osaka sir Alex Ferguson.

Początek spotkania potwierdził słowa szkockiego menadżera. Piłkarze Gamby, nie zważając na klasę rywala, mocno naciskali na graczy Manchesteru United. Żywiołowi w swoich atakach Japończycy starali się jak najczęściej oddawać strzały na bramkę Edwina van der Sara. Uderzenia Tomokazu Myojina czy Michihiro Yasudy były jednak zbyt lekkie by zaskoczyć holenderskiego bramkarza.

W 13. minucie pod polem karnym „Czerwonych Diabłów” zrobiło się naprawdę gorąco. Długim podaniem wbiegającego w pole karne Ryuji’ego Bando wypatrzył Yasuhito Endo. Bando będąc w sytuacji sam na sam z van der Sarem posłał jednak piłkę wprost w holenderskiego golkipera.

Zagrożenie ze strony Manchesteru United najczęściej przychodziło za sprawą Cristiano Ronaldo. Portugalczyk, który niedawno odebrał Złotą Piłkę, chciał koniecznie pokazać się publiczności na stadionie w Jokohamie. Zanim padła bramka Ronaldo przynajmniej dwukrotnie miał szansę na pokonanie Yosuke Fujigayi. Skrzydłowy United albo strzelał niecelnie, albo na drodze stawali mu japońscy obrońcy.

Szczelną obronę graczy z Osaki Anglikom udało się sforsować w 27. minucie. Piłkę przed polem karnym długo holował Cristiano Ronaldo, który zdecydował się na strzał i wywalczył rzut rożny. Z narożnika boiska futbolówkę w pole karne wrzucił Ryan Giggs, a filigranowi Japończycy nie byli w stanie zatrzymać potężnego Nemanji Vidicia i Serb głową dał swojej drużynie prowadzenie.

Chwilę po bramce Vidicia kolejną okazję miał Anderson. Brazylijczyka idealnym dośrodkowaniem z prawej strony obsłużył Ronaldo, ale młody gracz „Czerwonych Diabłów” źle złożył się do strzału i skończyło się tylko na strachu japońskich defensorów.

Jeszcze przed przerwą Gamba Osaka dostała kolejny cios, bliźniaczo podobny do pierwszego. Piłkę z rzutu rożnego wrzucał Giggs, główką uderzył ją rozpędzony Ronaldo i Yosuke Fujigaya musiał skapitulować po raz drugi.

Po zmianie stron na boisku gra toczyła się bardzo leniwie. Przysypiających kibiców rozruszał jednak Yasuhito Endo, który strzałem z rzutu wolnego był bliski pokonania Edwina van der Sara. Holender wyciągnął się jak długi i wybił piłkę zmierzającą w okienko. Po chwili z niecelną dobitką pospieszył Ryuji Bando.

W 74. minucie stadion w Jokohamie ponownie się ożywił, bo na boisku pojawił się Wayne Rooney. Wejście Anglika niemal zawsze zwiastuje bramki i nie inaczej było tym razem. Najpierw sposób na Edwina van der Sara znaleźli Japończycy. Kąśliwym strzałem w długi róg kontaktową bramkę zdobył Masato Yamazaki.

Radość piłkarzy Gamba Osaka trwała niecałą minutę. Przez japońską obronę przedarł się Wayne Rooney i lekkim strzałem nie dał szans Fujigayi. Manchester United dla rywala przewidział jednak znacznie wyższy wymiar kary.

Na 4:1 w 78. minucie podwyższył Darren Fletcher. Idealnym dośrodkowaniem z lewego skrzydła Szkota obsłużył Patrice Evra, a pomocnikowi United nie pozostało nic innego jak tylko skierować futbolówkę głową do siatki. Anglicy nadal grali szybki futbol, co minutę później zaowocowało kolejną bramką. Ponownie na listę strzelców wpisał się Rooney.

Radosny futbol drużyny grały do samego końca. W 85. minucie Gambie udało się zmniejszyć rozmiary porażki. Sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką Gary’ego Neville’a (już drugie, bo w pierwszej połowie sędzia nie zauważył przewinienia Anglika), a jedenastkę pewnie wykorzystał Yasuhito Endo.

Jeszcze przed końcowym gwizdkiem sędziego do bramki van der Sara trafił Hideo Hashimoto, a kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo na Nissan Stadium przyszło im oglądać aż osiem bramek!

Dzięki wygranej Manchester United awansował do finału Klubowych Mistrzostw Świata, w którym w niedzielę zmierzy się z ekwadorskim Liga de Quito.

Manchester United – Gamba Osaka 5:3 (Nemanja Vidić 27’, Cristiano Ronaldo 45’, Wayne Rooney 75’, 79’, Darren Fletcher 78’ - Masato Yamazaki 74’, Yasuhito Endo 85’ [K], Hideo Hashimoto 90’)

Man Utd: Van der Sar - Neville, Ferdinand, Vidic (Evans 69’), Evra - Nani, Anderson, Scholes (Fletcher 68’), Ronaldo - Giggs, Tevez (Rooney 74’)

Gamba: Fujigaya - Nakazawa, Yamaguchi, Kaji, Yasuda - Myojin, Endo, Hashimoto - Yamazaki, Lucas, Bando (Terada 88’)


TAGI


« Poprzedni news
Ferguson wierzy w Scholesa
Następny news »
Ronaldo: Najważniejsze jest zwycięstwo

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (4)


Slaanesh: Straciliśmy 3 a zdobyte 5 takie w stylu mANCHESTER`u przez małe "m" nic tak na prawdę nie wypracowane, wykorzystali to iż azjaci są nie za wysocy i tacy z nich słabi biegaczo - kopacze ;D
» 18 grudnia 2008, 23:18 #2
witek: Piękny mecz, piękne widowisko, tylko szkoda że straciliśmy aż 3 bramki... Po raz kolejny rozczarował mnie niestety Gary Neville. Ciągle wierzę w naszego kapitana, ale kontuzji gra wyraźnie gorzej i nie zanosi się na jakieś zmiany. Gary wywołuje popłoch w defensywie, a przecież jest kapitanem. Nie zazdroszczę mu sytuacji w jakieś się teraz znalazł, ponieważ on sam dobrze wie, że jego gra jest po prostu zła. Myślę że to samo można powiedzieć o Nanim. Wydawało się gdy tu do nas przychodził, że będzie zawodnikiem który czasami sam będzie wygrywał mecze. Tymczasem to co robi Portugalczyk często wręcz irytuje. Kompletnie nie wykorzystuje swojego potencjału, większość piłke zagrywa do tyłu, kiedy przychodzi mu dryblować staje w miejscu i nie wie w którą stronę pobiec z piłką. Fergie chyba też powoli traci do niego zaufanie skoro rozgląda się za nowym lewym pomocnikiem. Ogólnie jeśli chodzi o resztę teamu - bardzo dobry mecz!
» 18 grudnia 2008, 14:54 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.