Dnia wczorajszego Manchester United sprawił nam fantastyczny prezent świąteczny w postaci znakomitego widowiska w meczu z Aston Villą zakończonym bezapelacyjnym zwycięstwem gości.
Kilkadziesiąt minut po ostatnim gwizdku na Villa Park rozegrany został inny mecz w ramach 19 kolejki Premiership, który również był bacznie obserwowany przez sympatyków Czerwonych Diabłów. Mowa tutaj o potyczce Wigan Athletic z Chelsea Londyn.
Spotkanie zakończyło się w typowym stylu dla Londyńczyków - piłkarze Jose Mourinho w doliczonym czasie gry zapewnili sobie komplet punktów, wygrywając 3-2. Początek nie wskazywał na taką dramaturgię, goście szybko zdobyli dwie bramki i wydawało się, że nie oddadzą prowadzenia do końca. Lecz tuż przed przerwą Emile Heskey zapalił iskierkę nadziei w sercach the Lactics, pokonując bramkarza stołecznej drużyny. W drugiej połowie do siatki gości po raz kolejny trafił Heskey i wszystko wskazywało, że ten mecz zakończy się podziałem punktów.
Stało się jednak inaczej. Trafienie Robbena w ostatnich sekundach zapewniło zwycięstwo Londyńczykom. Sam Mourinho jednak nie jest zadowolony z postawy jego drużyny, twierdząc, że w ostatnich 10 minutach do życia przywróciła ich wyrównująca bramka Heskeya.
„Nie jestem dumny z naszej gry - jestem bardzo zasmucony. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Wygraliśmy tylko dlatego, że przebudziliśmy się w ostatnich 10 minutach gry. To był najłatwiejszy mecz do wygrania. Po tym, jak zdobyliśmy komfortowe prowadzenie 2-0, powinniśmy już do końca kontrolować przebieg wydarzeń.”
Bramka ‘do szatni’ sprawiła, że w drugiej odsłonie gry piłkarze Wigan złapali wiatr w żagle, a sam Mourinho powiedział: „Mogłem to przewidzieć – podawaliśmy piłkę Ľle i w miarę upływu czasu traciliśmy koncentrację.”
„Postawa Wigan była wspaniała. Oni znają nasz zespół i wiedzą, że gdy brakuje Johna Terry’ego, nie wszystko wychodzi idealnie. Musimy być zadowoleni z piłkarzy, bo wywoływali presję na przeciwniku. Lecz być może nie zasłużyli w tym meczu na punkty. Po meczu powiedziałem swoim podopiecznym: ‘Wygląda na to, że nie lubimy łatwych spotkań’.”
„Wygląda na to, że drużyna czuje się komfortowo w trudnych sytuacjach. 2-0 takową nie jest. Nie ma powodów do niepokoju. Tylko dlaczego przy takim początku i finiszu, przez 20 minut graliśmy tak Ľle?”
Natomiast szkoleniowiec Wigan – Paul Jewell – nie krył swojego niezadowolenia sposobem, w jaki jego piłkarze dopuścili do powtórki scenariusza z poprzedniego roku, w którym to Chelsea wygrała z jego drużyną, przesądzając losy spotkania w ostatnich minutach gry.
„Ten mecz wywołuje jeszcze większe rozczarowanie, niż ten z poprzedniego roku. Wróciliśmy z dalekiej podróży, doprowadzając do wyrównania, mieliśmy ich na tacy, ale mimo to otrzymaliśmy kolejny cios w końcowych minutach. Mówiąc, że jestem zmartwiony, byłoby to niedomówieniem.”
„Mogliśmy tej bramki uniknąć. Trzeba było trzymać Robbena z dala od naszego pola karnego, lecz zespół takiej klasy nawet wtedy może cię zniszczyć. W drugiej połowie graliśmy wspaniale.”
„Nie lubię pechowych drużyn, ponieważ takie trafiają do strefy spadkowej, a my mieliśmy pecha grając z Arsenalem i Chelsea. Lecz nie sądzę byśmy spadli do niższej ligi – według mnie po prostu lepszym drużynom sprzyja większa doza szczęścia.”
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.