StewieGriffin: Jak zwykle temat nowego kontraktu DDG oceniany stronniczo, z perspektywy kibica i klubu a nie obiektywnie z dwóch stron. De Gea miał kosmiczną tygodniówkę to fakt, ale jaka w tym wina zawodnika? Tutaj trzeba krytykować tylko zarząd, że rozdawał takie tygodniówki. Druga sprawa - De Gea był jednym z nielicznych, który naprawdę zapracował sobie przez lata na wysoką tygodniówkę. Zobaczcie jakie pieniądze NA START, bez rozegrania nawet minuty w klubie dostawali Casemiro, Varane, Mount i wielu, wielu innych. I rozumiem, ze David, który przez lata był jednym z naszych najlepszych zawodników, który nie raz ratował nam mecze, trafiał do jedenastek sezonu, on nawet w ostatnim swoim sezonie zdobył złote rękawice i miał z miejsca zaakceptować tygodniówkę dużo niższą niż leserzy, którym się nie chciało nawet biegać albo ciągle leczyli urazy? No jasne i jeszcze powinien wycałować rączki Glazerom, że w ogóle łaskawie chcieli aby został. Jak wy byście się czuli gdybyście mieli świadomość, że jesteście naprawdę dobrym, lojalnym pracownikiem a pracodawca zaczyna cięcia kosztów właśnie od Was a wasi koledzy nieudacznicy trzepią kaskę? Trzecia sprawa - nie wiem czy wiecie, ale w świecie sportu istnieje coś takiego jak agenci. Zawodnik ma wokół siebie sztab ludzi, których pracą jest to, żeby wynegocjować im jak najlepsze warunki. Jeżeli agent z miejsca zgodziłby się na dwukrotne zmniejszenie pensji to jest po prostu słabym agentem.
Podsumowując De Gea był jednym z nielicznych, który miał pełne prawo negocjować swoją tygodniówkę bo udowodnił w klubie swoją wartość i jakość. Poza tym De Gea podobno zaakceptował pensję na poziomie 200 tysięcy funtów. Onana ma 120, ale kosztował ponad 50 milionów euro, więc gdzie tutaj jakieś korzyści finansowe dla klubu? O spadku jakości w bramce nawet nie wspominam.