Van Nistelrooy w starciu z The Cottagers popisał się fenomenalnym golem. Holender otrzymał piłkę na własnej połowie i przedryblował każdego z rywali, który stanął mu na drodze.
– Myślę, że mój najładniejszy gol w całej karierze, nie tylko w Manchesterze United, to ten z Fulham na Old Trafford. To ta bramka, kiedy zacząłem bieg na środku boiska i trafiłem do siatki. To najlepszy moment w całej mojej karierze – mówi Van Nistelrooy w rozmowie z
United Review, oficjalnym programem meczowym Czerwonych Diabłów.
– Oczywiście strzelałem wiele goli z pola karnego, ale ten był zupełnie inny, bo najpierw dostałem piłkę daleko od bramki. Zazwyczaj wykańczałem akcję po jednym kontakcie z piłką, po dwóch czy trzech dotknięciach. Ten gol był jednak zupełnie inny.
– Wspominam ten mecz i to była świetna asysta od Roya Keane’a! Dostałem piłkę w kole środkowym, odwróciłem się i zacząłem drybling… nie zatrzymałem się! Zaprezentowałem zmianę tempa, minąłem dwóch pomocników, podbiegłem pod środkowych obrońców, minąłem rywala i gdy wpadłem w pole karne, to lekko zagrałem w lewo, a następnie do prawej strony i uderzyłem piłkę w kierunku dalszego słupka.
– Wykończyłem akcję w połowie kroku, więc bramkarz nie miał czasu, aby się ustawić. Nie zareagował, a piłka wpadła do siatki. To właśnie dzięki temu wpadł gol: ścięcie do środka i zaskoczenie bramkarza. Pomyślałem sobie wtedy: „wow”. Bardzo cieszyłem się z tej bramki.
– Pamiętam też radość po golu. Za każdym razem, gdy trafiałem do siatki, to kibice skandowali: „Ruud! Ruud! Ruud!”. To było niesamowite uczucie. Od pierwszego dnia, jeszcze zanim kopnąłem piłkę, kibice śpiewali moje imię.
– Długo na mnie czekali. W 2000 roku miałem poważną kontuzję kolana. Dzień później miałem podpisać kontrakt z Manchesterem United. Ostatecznie dołączyłem do klubu rok później, więc samo bycie piłkarzem United było wyjątkowe. Ale później sprawy potoczyły się niesamowicie dla mnie.
– Strzeliłem dwa gole w meczu z Fulham, w bramce stał oczywiście Edwin van de Sar, w moim debiucie w Premier League. Skupiły się wtedy wszystkie siły i to popchnęło mnie na wyższy poziom.
– Jedną z tych sił była więź z kibicami. Dzięki temu stajesz się lepszy. Chcesz doświadczać tego uczucia cały czas, pragniesz, aby fani śpiewali twoje imię. To niesamowite uczucie. Najlepsze na świecie – dodaje Ruud.
Zobacz bramkę Ruuda van Nistelrooya z meczu z Fulham »