Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Ferdinand o współpracy z Vidiciem: Chcieliśmy być najlepszym duetem w historii

» 31 lipca 2020, 11:03 - Autor: matheo - źródło: manutd.com
Rio Ferdinand w najnowszym odcinku serii UTD Unscripted opowiada o swojej współpracy z Nemanją Vidiciem w Manchesterze United. Anglik stworzył z Serbem jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w Premier League.
Ferdinand o współpracy z Vidiciem: Chcieliśmy być najlepszym duetem w historii
» Rio Ferdinand tworzył z Nemanją Vidiciem jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w historii Manchesteru United
Nigdy o nim nie słyszałem. Będę totalnie szczery, taka była moja reakcja, gdy dowiedziałem się, że kupujemy Nemanję Vidicia.

W tamtym okresie w klubie byli Mikael Silvestre i Wes Brown jako nasi inni środkowi obrońcy. Mikael grał chyba trochę więcej niż Wes. Menadżer chciał chyba rywalizacji o miejsce w składzie. Wesa męczyły kontuzje, a Vida miał wnieść do zespołu rywalizację. Zainteresowanie nim przejawiał Liverpool, Aston Villa i kilka innych klubów. Podpisał kontrakt z nami.

Nie miałem pojęcia, czego się po nim spodziewać. Nie było żadnych uprzedzeń. Gdy ktoś nowy dołącza do klubu, to szybko wyrabiasz sobie na jego temat jakąś opinię. Z tego co widziałem na pierwszych kilku sesjach treningowych, to Vida miał problemy, zwłaszcza pod względem fizycznym. Nie chodziło tylko o siłę, ale o nawet o samo oddychanie. Tempo treningów było bardzo intensywne. My robiliśmy swoje, bo byliśmy do tego przyzwyczajeni. Dla niego nie było to łatwe.

Pamiętam, że odbyłem rozmowę z Waynem Rooneyem, właściwie kilka rozmów, na temat Vidicia i Patrice’a Evry, który dołączył do klubu w tym samym czasie. Właściwie we dwóch mówiliśmy to samo: „Wow, jak mogliśmy kupić kogoś takiego?”. Wayne grał przeciwko Nemanji na treningu i zdawał sobie sprawę z jego problemów: nie był wystarczająco silny, nie był wystarczająco agresywny, w ogóle nie prezentował się jak piłkarz Manchesteru United.

Trzeba natomiast przyznać, że nie był to najłatwiejszy okres, aby dołączyć do zespołu. Było zamieszanie kilka miesięcy wcześniej po tym jak z klubu odszedł Roy Keane. Wielka osobowość opuściła naszą szatnie i wtedy wśród zawodników panowało przeczucie: dobra, w jakim kierunku teraz zmierzamy?

Jaki jest teraz kierunek? Kto będzie dowodził szatnią? Wokół kogo menadżer chce budować zespół? Drużyna była budowana wokół Roya przez wiele lat. Był jednym z głównych trybów w maszynie. Kto zatem zajmie jego miejsce? Michael Carrick przyszedł kilka miesięcy później, ale zaraz po odejściu Roya trzeba było rozważyć kilka rzeczy. Czy rozglądamy się za jakimś następcą? Czy potrzebujemy takiej osobowości jak Roy, aby odnosić sukcesy? Wiele pytań wymagało odpowiedzi w tamtym okresie, gdy Vida do nas dołączył. Nie był więc to najlepszy okres na przyjście do zespołu.

Będąc piłkarzem niekoniecznie dajesz czas innym zawodnikom. Widzisz kogoś raz czy dwa na treningu i wydajesz szybki osąd. Taka panowała kultura wśród zawodników. Bardzo łatwo można było zyskać dobrą lub złą reputację. Ludzie oceniali cię szybko i czasami mogło to być brutalne. W przypadku Vidicia było to bardzo ostre.

Pamiętam, jak sobie myślałem: Nie będzie tutaj zbyt długo. Nie ma szans, aby tutaj został na długie lata.

Dobra cecha u Vidicia, którą zrozumiałem dopiero z czasem, była taka, że zawsze musiał głęboko przemyśleć pewne sprawy. Analizował dosłownie wszystko. Gdy z nim rozmawiałem po transferze, to teraz wiem, że był wtedy zdenerwowany. Zastanawiał się: Czy dokonałem właściwego wyboru? Nie było mu łatwo. Musiał mierzyć się każdego dnia z takimi zawodnikami jak Wayne Rooney, Cristiano Ronaldo i Louis Saha. Louis to był jeden z najtwardszych piłkarzy, z którymi grałem na treningach. Miał wszystko. Vida musiał mierzyć się z tymi zawodnikami każdego dnia, więc jego standardy musiały z dnia na dzień wystrzelić w górę.

Ocenialiśmy go bardzo surowo, ale i on oceniał się za ostro. Wiem, że na pewno były okresy, w których myślał sobie: Nie sądzę, abym zrobił tutaj karierę.

Kończył treningi i pracował bardzo pilnie nad wieloma aspektami. Spędzał dużo więcej czasu w siłowni, przygotowywał się fizycznie, dbał o siebie, aby móc rywalizować.

Doszło do tego, nie przypomnę sobie teraz konkretnej daty czy wydarzenia, że w końcu mógł nawiązać walkę z innymi. Przyzwyczaił się do tego z biegiem czasu. Pod względem fizycznym jest to jak z biegiem na 5 kilometrów. Gdy dopiero zaczynasz biegać, to jest to wymagający dystans. Gdy robisz to regularnie, to po dwóch miesiącach wracasz z przebieżki i nie wiesz w ogóle o co było to zamieszanie. Nie było tak ciężko, jak początkowo sądziłeś. Z piłką nożną może być tak samo, jeśli o siebie dbasz, a to zrobił Vidić.

Słuchajcie, kupił go Manchester United, sir Alex Ferguson coś w nim widział, więc musiał mieć coś w sobie. Grał też na dobrym poziomie w Spartaku Moskwa, więc chodziło o to, aby przenieść to do Manchesteru United. Potrzebował czasu.

Vida przyszedł w styczniu 2006 roku i kilka miesięcy później wygraliśmy Puchar Ligi. Wszedł na boisko w finale i to chyba dodało mu trochę pewności siebie, jeśli chodzi o to, jak menadżer go postrzegał. Boss dał mu szansę, aby Nemanja poczuł jak to jest wygrać coś z nami. Odegrał w tym swoją drobną rolę. Menadżer miał nadzieję, że to zmotywuje go do dobrych i regularnych występów. To było mistrzowskie zagranie ze strony menadżera. Nie tylko w przypadku Vidicia, ale i Patrice’a Evry. W tamtym meczu odsunął od składu Ruuda, więc na pewno był to ogromny kredyt zaufania wobec tych chłopaków. Musieli sobie pomyśleć: wow, odstawiasz kogoś takiego jak Ruud i dajesz mi szansę. To się opłaciło w dłuższej perspektywie, biorąc pod uwagę ich rozwój.

Czasami w karierze piłkarza potrzebujesz także szczęścia. Gdy trafiłem do Leeds United, to menadżer grał trójką środkowych obrońców, bo miał do dyspozycji Lucasa Radebe, Jonathana Woodgate’a i mnie. Nie chciał nikogo sadzać na ławce. Ale Radebe miał sporo kontuzji, Woodgate miał wtedy sprawę w sądzie, a ja i Dominic Matteo graliśmy wszystkie mecze jako duet. Czasami jest to po prostu przeznaczenie, czasami sprawy same się układają. Tak też było z Vidą w pierwszym pełnym sezonie w United. Kilka kontuzji w defensywie i menadżer z konieczności trafił na duet, który grał później tak a nie inaczej.

Jeśli chodzi o nas, to działo się to stopniowo. Ja i Vida graliśmy razem tu i tam na treningach, a ważne w naszej współpracy było to, że staliśmy się dobrymi kumplami poza boiskiem. Razem szliśmy na kawę czy jedliśmy posiłek. Tak było zwłaszcza na początku jego przygody z United. Pomogłem mu w aklimatyzacji, kilka razy zabrałem na miasto. Najważniejsze było to, że spędzamy razem czas na treningach i w ośrodku treningowym po zajęciach. Razem szliśmy do sauny, gadaliśmy na siłowni, regenerowaliśmy siły w basenie i gadaliśmy. Zaczęliśmy nadawać na tych samych falach i z tych rozmów doskonale wiedzieliśmy, jak postrzegamy grę w defensywie. Później na treningach widziałem to w czym jest dobry.

Wszystko sprowadza się do inteligencji, jeśli chodzi o współpracę. Trzeba być na tym samym poziomie, aby doceniać najlepsze zagrania kolegi, przewidywać jego ruchu, wiedzieć co lubi. Musisz to czuć, widzieć co jest dobre dla twojego partnera. Wtedy dużo rzeczy jest łatwiejszych. Jeśli mogę sprawić, że inni poczują się w moim towarzystwie lepiej, bardziej komfortowo, to wszyscy będziemy grać lepiej. Rozmawiałem z nimi wystarczająco dużo, aby czuli się lepiej. Przełożyło się to na lepsze występy, większe szanse na zwycięstwo. Pozwoliło mi to także na lepsze występy.

Na treningach wykonywaliśmy naprawdę dobre ćwiczenia dla obrońców i ofensywnych graczy. Uczyliśmy się. Na zajęciach nie zawsze grałem razem z Vida, ale gdy stałem z boku, to przyglądałem się mu uważnie. Mieliśmy na przykład dwóch obrońców w polu karnym i ćwiczyliśmy dośrodkowania z trzema, czterema czy pięcioma napastnikami wbiegającymi w szesnastkę. Ja mogłem odpoczywać, a Vida wtedy grał w duecie z kimś innym. Podpatrywałem natomiast jego zachowanie, widziałem jakie zajmuje pozycje, gdzie spisuje się najlepiej. Wiedziałem, gdzie mogę mu odpuścić, gdy będziemy razem. Na pewno działało to w dwie strony. To dlatego zawsze mówię dzieciakom: gdy jesteś poza boiskiem i chcesz wejść, to właśnie wtedy musisz wykonywać największą pracę. Trzeba patrzeć, oglądać i uczyć się. Ta boiskowa inteligencja i wzajemne zrozumienie pochodziły z boiska treningowego.

Ludzie zawsze pytają: Czy ciężko pracowaliście nad tą współpracą?

Nie pamiętam, aby ktokolwiek choć raz posadził obok mnie Vidę i powiedział nam: „Dobra, będziecie tworzyć duet, ale musicie pracować nad X, Y i Z”. Nie było tak. Znów podkreślę to, że bardzo ważna jest boiskowa inteligencja, trzeba zdawać sobie sprawę ze mocnych stron i słabości partnera. Było też pragnienie stworzenia takiej współpracy. Chcieliśmy, aby to było coś.

Fundamentem wcześniejszych wielkich zespołów Manchesteru United były solidne duety w defensywie. Była energia wynikająca z rywalizacji. Nigdy o tym nie mówiliśmy, ale wiem, że chcieliśmy przeskoczyć każdy wspaniały duet, który ludzie darzyli ogromnym szacunkiem.

Vida nie przyzna tego, bo nie leży to w jego naturze, jego osobowości. Ja powiem więc wszystko. Nie mam nic przeciwko temu.

Zawsze były cele. Zawsze ustalaliśmy cele indywidualne i wspólne. Po sezonie wspólnej gry z Vidą wiedziałem, że gdy opuszczę United, to chcę odejść z Old Trafford, będąc postrzeganym jako najlepszy duet obrońców. Chciałem, aby ta współpraca była najlepsza, jaką ten klub miał. To mnie napędzało.

Przed każdym spotkaniem nie chciałem patrzeć na drugą stronę, a zespół rywali i myśleć sobie: ludzie myślą, że tamten duet jest lepszy niż nasz. Takie rzeczy mnie napędzały. Wyznaczasz indywidualne cele, ale bardziej patrzyłem na naszą współpracę. Chcieliśmy być znani jako najlepsi środkowi obrońcy. To było dla mnie ogromne ważne.

Nie można wspominać nas, jeśli nie przywoła się też Edwina van der Sara. Komunikacja między nami, nie wiem do końca co to było, ale czułem, że jest to coś wyjątkowego, co przetrwa wieki. Gdy widzę teraz Edwina, to choć nawet nie chcę tego robić, to zawsze pytam go, czy rozmawiał ostatnio z Vidą. Nie robię tego z premedytacją, tak się po prostu dzieje.

Ja i Vida byliśmy różnymi zawodnikami, mieliśmy inne charaktery i to wszyscy wiedzą. Ludzie sądzą, że Nemanja był bardzo poważny. Ale on lubił się śmiać, choć faktycznie był bardzo poważnym gościem. Mocno skoncentrowanym na rodzinie. Ja byłem słyszalny w naszej linii defensywy. Vida grał i świecił przykładem. Poza naszymi stylami gry to była wielka różnica. Na treningu, w hotelu, w autobusie, na boisku, zawsze byłem bardzo głośny. Vida ciężko pracował, ciężko trenował i zawsze był poważny, jeśli chodzi o to, co robił. Do meczów przystępował bardzo skoncentrowany i każdy widział pod koniec, że daje przykład innym, jeśli chodzi o poziom występów.

Najlepsze słowo, aby opisać Vidę jako piłkarza to… potężny. Widać było, że gdy napastnicy atakowali to myśleli sobie: O kurczę, zaraz mnie zmiecie. Widać było strach w oczach napastników. Czasami rywale trzymali się z dala od niego. To wszystko przez reputację i boiskowe osiągnięcia. Napastnikom fatalnie grało się przeciwko niemu. Obecnie zajmuje się komentatorką i widuję się z wieloma byłymi zawodnikami. Gdy rozmawiają o nas, to mówią zwłaszcza o Vidiciu. Powtarzają, że zawsze strasznie się z nami grało.

Vidić wybijał piłkę głową, a przy okazji trafiał i ciebie. Nemanja miał chyba najczęściej zakrwawiony nos spośród wszystkich zawodników, których znałem. Nawet w swoim ostatnim meczu w barwach Manchesteru United zszedł z boiska z rozwalonym nosem, co doskonale go podsumowało! Był nieustraszony. Widział piłkę, nic innego. Jeśli porównujecie mnie do niego, to ja nigdy nie złamałem w piłce nosa. Być może jest duży, ale nigdy go nie złamałem, bo zawsze starałem się chronić. Walczyłem o piłkę, ale jednocześnie się chroniłem. Mogłem kogoś skrzywdzić, ale chroniłem siebie. Vida był inny. Widział kogoś i BUM, gdy zrobił komuś krzywdę, to zrobił komuś krzywdę. Jeśli coś mi się stanie, to stanie, trudno.

Trzeba kogoś takiego w zespole. Potrzebujesz zawodników, którzy są gotowi poświęcić siebie i swoje zdrowie, abyś to ty zameldował się pierwszy na mecie.

Vidić miał determinację i pragnienie, aby być najlepszym. Nie powie wam tego, ani nikomu innemu, ale na pewno rywalizował o to, aby być najlepszym obrońcą w klubie. Była między nami rywalizacja, bo ja chciałem być postrzegany jak najlepszy oraz on również. Chciał być lepszy ode mnie, ja chciałem być lepszy od niego. Myślę, że najlepsze w naszej współpracy było to, że obaj chcieliśmy, aby to nasz duet był postrzegany jako najlepszy.


TAGI


« Poprzedni news
Manchester United uzgodnił z BVB opłatę wstępną za Sancho
Następny news »
Solskjaer liczy na przyspieszenie rozmów w sprawie transferu Sancho

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (12)


Klimaa: Pamiętam początki Vidica i Evry.. dobrze że dostali kredyt zaufania od trenera bo każdy wie jak ważnymi zawodnikami stali się dla nas.
Duet Ferdinand-Vidic w najlepszym okresie stanowił zaporę nie do przejścia i musimy dążyć do tego aby ponownie mieć solidny duet. Maguire to jest materiał na lata co do tego nie mam wątpliwości - do tego ma cechy przywódcze które teraz są nam bardzo potrzebne. Niestety z Lindelofem nie mam pojęcia co będzie - facet gra już u nas kolejny rok ale niestety nie widać aby poczynił jakiś większy progres. Gdy przeciwnik używa siły to niestety Szwed bardzo często przegrywa pojedynki i tu mam właśnie największą zagwozdkę..być może Lindelof powinien być po prostu opcją numer trzy (w trakcie długie sezonu i tak rozegra wiele spotkań)
» 1 sierpnia 2020, 09:03 #12
kojothehe: Artykuł maestro!
» 31 lipca 2020, 12:58 #11
kckMU: Najgorsze w tej opowieści jest to, że się skończyła.
» 31 lipca 2020, 12:55 #10
olej9111: Ciężko powiedzieć tak obiektywnie, który duet był najlepszy w historii Premier League. Na równi z Rio i Vidicem postawiłbym Terry - Carvalho. Trzeba pamiętać, że do tej pory mają rekord najmniej straconych bramek w sezonie - 15.
» 31 lipca 2020, 12:35 #9
NoLogo: Mało stracili bo mieli tak defensywnie ustawiony cały zespół, a nie wybitność środkowych, zwykła murarka.
A dwójka Panów z United była zmorą dla przeciwników przez kilka dobrych sezonów.
» 31 lipca 2020, 13:12 #8
Petrozza52: Ta 'murarka' to była w tamtym sezonie druga ofensywa w lidze, więc też nie przesadzajmy z tym określeniem.
» 31 lipca 2020, 15:50 #7
olej9111: Chłopie bądź trochę obiektywny, a nie zachowujesz się jak jakaś przyszczata gimbaza. Ja tutaj stawiam znak równości.
» 31 lipca 2020, 16:07 #6
NoLogo: Komentarz zedytowany przez usera dnia 31.07.2020 17:20

Murarka, tam cała drużyna broniła, to że potrafili szybko przejść do ataku to inna sprawa ale tu mowa o defensywie nie ofensywie, że nabili bramek nie wyklucza tego o czym piszę.
Obiektywnie to w Chelsea już od napastników zaczynała się obrona, mocno defensywny środek pomocy itd.. A w United była inna kultura gry i przed mocną środkową 2 obrońców był zazwyczaj tylko Scholes, Feletcher później Carrick, a z ataku to takim tyrającym "kuniem" był tylko Rooney i epizod Teveza.
Także tutaj nie ma żadnego porównania, dwójki obrońców bo w innej drużynie innym systemie musieli grać, nawet sam okres czasu przez jaki utrzymywali swój wysoki poziom już wyżej stawia zawodników United.
A "przyszczata gimbaza" sam prezentujesz pisząc taką odpowiedź, zamiast czegoś sensownego, w stosunku do kogoś, kto ci odpisał z kulturą, na którą jednak chyba nie zasługiwałeś.
» 31 lipca 2020, 17:19 #5
Wirus: Artykuł świetny, a duet Rio Ferdinand - Nemanja Vidic to najlepszy duet na świecie. Jakbym ja chciał jeszcze raz zobaczyć mecz razem z ich udziałem ...
» 31 lipca 2020, 12:28 #4
Celt15: Dla mnie byliście.
» 31 lipca 2020, 12:27 #3
devilek777: Brakuje takich zawodników, co by życie oddali za nasz klub. Tym bardziej zawzięcie Williamsa się podoba.
» 31 lipca 2020, 11:41 #2
Ice: Komentarz zedytowany przez usera dnia 31.07.2020 11:28

Wspaniały artykuł wspaniałego czerwonego diabła !! Ten duet to legenda i oczywiście Evra
Oni nie byli najlepszym duetem obrońców w Premier Ligue oni byli najlepszym duetem obrońcow na świecie !!
» 31 lipca 2020, 11:26 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.