José Mourinho spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej zorganizowanej po zakończeniu spotkania Manchesteru United z Young Boys (1:0).
» Manchester United może być pewny udziału w fazie play-off Ligi Mistrzów
Portugalski menadżer wypowiedział się między innymi na temat stylu gry swojego zespołu oraz interwencji Davida de Gei.
Bidonom nieco się od pana oberwało. Czy był to wyraz frustracji czy ulgi?
– Wcześniejszej frustracji oraz ulgi spowodowanej zdobyciem bramki. Nie graliśmy na 0:0. Nie chcieliśmy się znaleźć w opałach do ostatnich minut. Była to więc frustracja. Absolutnie nie mogłem być zawiedziony postawą moich piłkarzy. Byłem za to sfrustrowany faktem, że nie potrafimy trafić do siatki. Moi gracze byli bardzo zmęczeni na koniec, co niezwykle mi się podoba. To oznacza, że dali z siebie wszystko. Do tego dodali momenty bardzo ładnej gry, jakości oraz hipotetycznie pięknych bramek. Przydarzyły nam się również chwile presji i braku pewności siebie, które nas frustrowały. Ostatecznie udało nam się jednak zdobyć bramkę. Muszę połączyć ten fakt z interwencją Davida. Uważam, że bez jego obrony zwycięski gol by nie padł. Zakwalifikowaliśmy się z bardzo trudnej grupy z jednym spotkaniem do rozegrania. Dużo cierpieliśmy, lecz tego dokonaliśmy.
Czy ta interwencja De Gei dodatkowo podkreśla, jak ważny jest fakt jego pozostania w Manchesterze United?
– David to piłkarz światowej klasy. Najlepszy bramkarz na świecie. Jeśli naszą ambicja jest bycie wielkim i zwycięskim klubem, to potrzebujemy najlepszego bramkarza na świecie. Potrzeba też najlepszych na kilku innych pozycjach. Mamy najlepszego bramkarza na świecie. Wiem, że David chce zostać. Jego agent jest zadowolony z wykonania woli zawodnika. Wiem również, że zarząd chce zatrzymać Davida. Wszyscy wspólnie pracują nad tą sprawą. Mam nadzieję, że prędzej czy później osiągną porozumienie.
Czy uważa pan, że Manchester United jest w stanie zajść aż do samego końca rozgrywek?
– Najpierw pozwól mi pozdrowić moich wielbicieli. Grałem w Lidze Mistrzów czternaście razy i zakwalifikowałem się czternaście razy. W latach, gdy nie grałem w Lidze Mistrzów, dwukrotnie wygrałem Ligę Europy. Na przestrzeni szesnastu lat wywalczyłem więc czternaście awansów oraz dwa razy triumfowałem w Lidze Mistrzów. To taka ciekawostka dla moich wielbicieli oraz wielbicieli statystyk. Realistycznie patrząc, awans do 1/8 finału z takiej grupy jest osiągnięciem. Nie jest ono wielkie czy fantastyczne, ale jest. Równie dobrze mogliśmy zająć trzecie miejsce i w lutym grać w Lidze Europy. W rozgrywkach są zespoły od nas lepsze i posiadające więcej jakości. Mają również bardziej realistyczne ambicje. 1/8 finału wciąż oznacza długą drogę do przebycia. Kiedy drużyna stawia się jednak w ćwierćfinale, wszystko może się wydarzyć. Zakończymy zmagania na drugim miejscu, więc trafimy na rywala, który wygrał grupę. Możemy więc trafić na Barcelonę, Real Madryt czy inne najlepsze zespoły na świecie.
Posadził pan na ławce kilku piłkarzy z wielkimi nazwiskami, jak Pogba czy Lukaku. Czy Alexis Sánchez jest kontuzjowany?
– Nie, nie jest kontuzjowany. To ciekawe, że zawsze mówicie o tych, którzy nie grają. Przez cały czas prosiliście o Marcusa Rashforda ustawionego na dziewiątce i dzisiaj to dostaliście. Nie rozmawiajmy więc o Lukaku. Sami podkreślacie, że nie strzelił gola na Old Trafford od marca, a jednocześnie dopytujecie, dlaczego nie gra. Zawsze stawiacie mnie w trudnej sytuacji takimi pytaniami. Moglibyście być dla mnie mili i zapytać o Marcusa grającego na dziewiątce i mógłbym od tego zacząć. Wolicie jednak zapytać o wielkie nazwiska na ławce. Tak, zrobiłem to, lecz posłałem do boju innych. Dla mnie ważne jest to, że wszyscy gracze na boisku dali z siebie maksimum. Jestem zadowolony z nastawienia moich podopiecznych.
Wydawał się pan szczególnie sfrustrowany zmarnowaną szansą Marcusa Rashforda na początku meczu. Czy będzie mógł się doskonalić poprzez rozegranie kilku meczów z rzędu na tej pozycji?
– Marcus nie strzela wystarczająco dużo goli, lecz nie chodzi o niego. Chodzi o cały zespół. Bardzo trudno przychodzi nam trafianie do siatki. Marcus dobrze się porusza oraz ciężko pracuje niezależnie od tego, czy drużyna jest w posiadaniu piłki czy nie. Nigdy nie będę obwiniał piłkarza o zmarnowane sytuacje. Ja stoję przy linii bocznej. Nie znalazło się tam zbyt wielu spośród tych, którzy komentują naszą grę. Czy ja lub inny menadżer możemy sobie pozwolić na okazanie frustracji? Zaprosiłbym tych ludzi na ławkę trenerską. Być może łatwiej jest jednak wyjeżdżać na wakacje na Barbados czy dotykać ekranu i w ten sposób coś analizować. To dużo bardziej komfortowe od bycia przy linii. Uważam, że prawdziwy menadżer nigdy nie będzie krytykował drugiego za emocjonalną reakcję przy linii bocznej. Dla nich jest to po prostu déjà vu.
Jeden z pana wielbicieli, Paul Scholes, powiedział, że Manchester United wyglądał okropnie. Czy ma rację i pańska drużyna powinna grać na wyższym poziomie?
– Nie będę komentował słów pana Scholesa.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.