Legendarny menadżer Czerwonych Diabłów trafił w weekend do szpitala z powodu wylewu krwi do mózgu. 76-letni Szkot przeszedł operację ratującą życie i choć jego stan jest teraz stabilny, to nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii.
– Byłem zdruzgotany – mówi Carrick na antenie
MUTV zapytany o moment, w którym dowiedział się o szokujących wieściach.
– Dostałem SMS-a w sobotni wieczór i nie mogłem w to uwierzyć. Nie dało się o tym przestać myśleć. Byłem po prostu zdruzgotany.
– To jedna z tych wiadomości, kiedy zaczynasz słyszeć różne rzeczy. Jest to niebezpieczne i trochę niepokojące. Starałem się zachować spokój, porozmawiałem z ludźmi w klubie, aby rozeznać się, jak ma się sir Alex.
– Cały świat okazał swoje wsparcie, a ja byłem zaniepokojony jego stanem zdrowia. Martwiłem się, bo to były menadżer i przyjaciel. Miało to wpływ na każdego. Sir Alex sporo dla mnie znaczy, tak samo jak dla tego klubu.
– Sobota była trudnym dniem, czekaliśmy na jakieś pozytywne wiadomości. Wszyscy się modliliśmy za niego i myśleliśmy o nim, o Cathy i jego rodzinie. To trudny czas dla każdego, ale jestem optymistą i wierzę, że przejdzie przez to.
Carrick pytany o ogromne wsparcie, które dostał sir Alex Ferguson odpowiada: – To pokazuje status tego człowieka i to, jakim cieszy się szacunkiem. Cały piłkarski świat był niesamowity, ale wsparcie płynęło także z zewnątrz, z każdego zakątka globu i okazali je różni ludzie. Taki właśnie wpływ sir Alex miał na innych.