Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Historia pojedynków z portugalskimi drużynami cz.2

» 16 października 2017, 19:06 - Autor: vanderToki - źródło: własne
Oczekujemy na kolejną kolejkę Champions League, w której Czerwone Diabły zmierzą się z Benfiką. Poniżej dalszy ciąg historii starć klubu z Old Trafford z portugalskimi zespołami.
Historia pojedynków z portugalskimi drużynami cz.2
» United po raz kolejny zmierzą się w Lidze Mistrzów z ekipą Benfiki

W sezonie 1996/97 Manchester United po raz pierwszy dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów; był to też pierwszy ćwierćfinał Pucharu Europy od 1969 roku. Piłkarze Alexa Fergusona trafili na zwycięzców grupy D, czyli FC Porto, zespół prowadzony przez wspomnianego w poprzednim artykule António Luisa Oliveirę de Ribeiro.

Pierwsze spotkanie odbyło się na Old Trafford 5 marca 1997 roku. Skład mistrzów Anglii był o tyle, wydawałoby się, nietypowy, że znalazło się w nim aż pięciu nominalnych obrońców (z drugiej strony, Szkot już tak ustawił drużynę w wyjazdowym meczu fazy grupowej z Fenerbahce) i trzech napastników; brakowało zaś Roya Keane'a czy Paula Scholesa. Choć pierwszą poważną sytuację stworzyli sobie goście, to David May otworzył wynik, dobijając strzał głową partnera z obrony, Gary'ego Pallistera, po wrzutce Davida Beckhama z lewej strony boiska. W 34. minucie fatalny błąd Aloísio Piresa Alvesa wykorzystał bezlitośnie Éric Cantona (jak się okazało, był to jego ostatni europejski gol w karierze). Po przerwie kapitan United długim podaniem wzdłuż bocznej linii uruchomił Andy'ego Cole'a, który z kolei odegrał do Ryana Giggsa, a dwudziestotrzyletni Walijczyk pokonał Hilário. W 80. minucie Ronny Johnsen rozpoczął kontratak gospodarzy podaniem do Cantony, który znalazł Cole'a, a Anglik przelobował wychodzącego naprzeciw bramkarza. Piłkarze FC Porto wracali do siebie z bagażem czterech goli. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach United z portugalskimi drużynami padały co najmniej cztery gole – rewanż był pierwszym, w którym nikt nie trafił do siatki (w drużynie António Oliveiry bramki bronił Andrzej Woźniak). Piłkarze Fergusona awansowali do półfinału, w którym ulegli Borussii Dortmund dwa razy po 0:1.

W sezonie 2001/02 Manchester United raz jeszcze zajął drugie miejsce w grupie. W drugiej fazie rozgrywek wylosował Bayern Monachium, FC Nantes oraz mistrzów Portugalii: Boavista Futebol Clube. Po pierwszej kolejce zespół z Porto prowadził, pokonawszy triumfatorów Ligue 1; Czerwone Diabły wywiozły punkt z Olympiastadion, tracąc gola w końcówce meczu. 5 grudnia 2001 roku dwa kluby spotkały się na Old Trafford. Po około pół godziny gry akcja rozpoczęta wykopem futbolówki przez Fabiena Bartheza dotarła na połowę rywali: Phil Neville otrzymał długie podanie Keane'a, wymienił piłkę z Juanem Sebastiánem Verónem i skierował ją po ziemi na środek pola karnego, gdzie czyhał Ruud van Nistelrooy, a ten nie pomylił się z najbliższej odległości. Był to jedenasty gol Holendra w jego debiutanckim sezonie w Teatrze Marzeń, a pierwszy z dziewięciu, jakie miał zdobyć w tym miesiącu. W drugiej połowie, po nieco nerwowym rozpoczęciu, Verón wykonał rzut rożny i znalazł Laurenta Blanca, którzy podwyższył wynik. Była to z kolei jego druga bramka dla United, a pierwsza w Lidze Mistrzów – i jak się miało okazać, również nie ostatnia. Niedługo potem van Nistelrooy ponownie pokonał Ricardo, kończąc kontrę rozpoczętą podaniem Nicky'ego Butta do Dwighta Yorke'a, który asystował koledze z ataku. Wynik nie zmienił się do ostatniego gwizdka – 3:0. Oznaczał awans United na pierwsze miejsce i spadek Boavisty na trzecie.

W marcu, po pięciu kolejkach, zespoły Czerwonych Diabłów oraz Bayernu miały po 9 punktów, drużyna z Manchesteru prowadziła w grupie wyłącznie lepszym stosunkiem bramek. Boavista z pięcioma oczkami była już wyeliminowana. Korespondencyjne pojedynki United z Bawarczykami oraz klubu z Porto z Nantes miały zdecydować o kolejności w grupie. W 14. minucie David Beckham wykonywał rzut rożny, przy którym zupełnie zawaliło krycie w wykonaniu gości – Blanc mógł cieszyć się z kolejnego trafienia w Lidze Mistrzów. Piłkarze Fergusona zdominowali grę, a w efekcie dziewiętnastego gola w sezonie mógł sobie dopisać także Ole Gunnar Solskjær – miał ich uzbierać 25, najwięcej w karierze, co przyćmione zostało przez van Nistelrooya. Norweg po prostu dobił piłkę sparowaną przez Ricardo po strzale Beckhama, który wcześniej ładnie wymieniał ją z Giggsem. W 51. minucie meczu Martelinho sfaulował składającego się do strzału Paula Scholesa, co austriacki sędzia Konrad Plautz „nagrodził” żółtą kartką i jedenastką. Beckham nie pomylił się. Mecz skończył się takim samym wynikiem, jak poprzedni. United zajęli pierwsze miejsce w grupie, Boavista – wobec przegranej Nantes – trzecie. Klub z Old Trafford w ćwierćfinale odegrał się na Deportivo de La Coruña za porażki z pierwszej fazie grupowej, lecz w półfinale nie podołał Bayerowi 04 Leverkusen.

Minęły dwa lata i podopieczni Fergusona znów pojechali do Porto, tym razem po to, by zmierzyć się trzeci już raz z bardziej utytułowanym przedstawicielem tego miasta. Zdobywców Pucharu UEFA, pucharu oraz mistrzostwa Portugalii z poprzedniego sezonu prowadził wtedy obecny trener Manchesteru United, José Mourinho. Były to pierwsze rozgrywki Ligi Mistrzów po zlikwidowaniu drugiej fazy grupowej i wprowadzeniu 1/8 finału – na parę lat przeszkody nie do pokonania dla Czerwonych Diabłów. Jako że swoją grupę wygrali dosyć pewnie, a FC Porto zajęło drugie miejsce za madryckim Realem, pierwszy mecz rozegrano w Portugalii. Było to setne spotkanie Manchesteru United i Alexa Fergusona w Lidze Mistrzów. Goście mieli pewne problemy na środku obrony, złożonej z Wesa Browna i Gary'ego Neville'a, co skutecznie wykorzystywał Benni McCarthy. Jednak już pierwszy atak zawodników w czerwonych koszulkach był skuteczny. W 14. minucie faulowany przez kapitanującego Jorge Costę Giggs lekko trącił piłkę przy rzucie wolnym, wystawiając ją Scholesowi. Anglik huknął z daleka, a Vítor Baía wprawdzie obronił ten strzał, lecz van Nistelrooy i Quinton Fortune pospieszyli do dobitki – reprezentant RPA był tym, który skierował futbolówkę do siatki. Wkrótce potem niemal wyrównał Carlos Alberto, następnie Dmitrij Aleniczew oszukał Browna i Phila Neville'a, lecz jego strzał zablokował Gary Neville, a jeszcze później Fortune zatrzymał strzał z dystansu w wykonaniu Ricardo Carvalho. Nie minęło pół godziny meczu i był remis – Aleniczew otrzymał podanie od Carlosa Alberto na prawej stronie, lewą nogą wrzucił piłkę na środek pola karnego, gdzie McCarthy uderzył ją wolejem i pokonał Tima Howarda. Był to pierwszy gol strzelony Manchesterowi United przez dowolny portugalski klub od listopada 1977 r. Druga połowa to obraz dalszej przewagi gospodarzy. W 76. minucie Louisa Sahę zmienił Cristiano Ronaldo, lecz wkrótce potem lewy obrońca Nuno Valente długim podaniem obsłużył McCarthy'ego, który przeskoczył tak Browna, jak i Gary'ego Neville'a, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Pod koniec meczu Keane nadepnął na Baíę i po raz jedenasty w karierze został wyrzucony z boiska, co wyraźnie nie podobało się Fergusonowi.

Przed rozegranym 9 marca 2004 r. rewanżem trener Manchesteru United dokonał trzech zmian. Fortune był kontuzjowany, Keane – zawieszony; na lewej stronie wystąpić miał John O'Shea, a w środku pomocy Eric Djemba-Djemba, dla którego był to debiut w wyjściowym składzie klubu z Old Trafford w Lidze Mistrzów. Ponadto zamiast Sahy na murawę wybiegł Darren Fletcher. Tym razem to mistrzowie Anglii dominowali, z czasem narażając się jednak na groźne kontrataki. Paul Scholes przestrzelił z rzutu wolnego, Baía obronił strzał van Nistelrooya po tym, jak pod nogi Holendra podał Costinha. W końcu Giggs podał do Johna O'Shea, którego wrzutkę zmienił na gola uderzeniem głową Scholes, trafiając do bramki po raz pierwszy w tamtym sezonie Champions League. Wynik 1:0 dawał awans gospodarzom. W kilka minut potem omal nie podwyższył Giggs, a dodatkowo kontuzję odniósł kapitan gości. Do przerwy działo się jeszcze niemało: błąd popełnił Djemba-Djemba, lecz Howard obronił strzał Carlosa Alberto; krótki okres przewagi Porto skończył się, kiedy w ich polu karnym van Nistelrooy otrzymał piłkę od Johna O'Shea i pokonał rezerwowego Pedro Emanuela – wprawdzie wybił mu ją spod nóg Carvalho, lecz zaraz wróciła do Irlandczyka, a ten oddał słaby strzał. Trafił w Scholesa, ten szybko zareagował i zdobył kolejnego gola – niestety dla fanów United, nieuznanego ze względu na spalonego, co po dziś dzień wzbudza kontrowersje. W drugiej połowie znów przeważali goście. W ostatnich chwilach meczu Walentin Iwanow podyktował rzut wolny za faul Phila Neville'a na Edgarasie Janauskasie. Howard obronił strzał McCarthy'ego, lecz Costinha dopadł do piłki i wyrównał, po czym nastąpił słynny bieg Mourinho wzdłuż linii bocznej boiska. Później miał jeszcze miejsce rzut rożny w wykonaniu Giggsa, a dwa razy na spalonym złapano McCarthy'ego, lecz wynik nie uległ zmianie. Piłkarze FC Porto awansowali, dotarli do ćwierćfinału i na koniec tego dość dziwnego sezonu wznieśli Puchar Europy.

W sezonie 2005/2006 Manchester United pokonał w eliminacjach Ligi Mistrzów węgierski Debreceni Vasutas Sport Club, po czym trafił do grupy D, razem z Villarreal, Lille OSC i S.L. Benfiką. Rozpoczął rozgrywki od bezbramkowego remisu z hiszpańskim klubem; Benfica Ronalda Koemana dopiero w doliczonym czasie gry rozstrzygnęła na swoją korzyść mecz w Lizbonie. W meczu drugiej kolejki na Old Trafford zabrakło m. in. zawieszonego Wayne'a Rooneya, natomiast wystąpili Kieran Richardson i Phil Bardsley – jako boczni obrońcy. Fabrizzio Miccoli miał kilka okazji, lecz kilka minut przed końcem pierwszej połowy to Giggs strzelił gola, kiedy piłka odbiła się po jego rzucie wolnym od muru. Po niecałym kwadransie drugiej odsłony spotkania, grający z numerem 20 kapitan gości Simão Sabrosa został sfaulowany przez Alana Smitha. Sam wykonał rzut wolny i zmienił wynik na 1:1. Tak Cristiano Ronaldo, jak Simão mieli okazję rozstrzygnąć losy meczu. W końcówce zrobił to van Nistelrooy. Giggs wykonał rzut rożny, piłki sięgnął Rio Ferdinand, skozłowała jeszcze i do bramki wpakował ją holenderski napastnik. Tak jak gol w meczu z Boavistą był jednym z jego pierwszych dla United w Lidze Mistrzów, tak ten miał być ostatnim. W każdym razie gospodarze zwyciężyli i wyszli na prowadzenie w grupie.

Niestety, w kolejnych trzech meczach nie tylko nie wygrali ani razu, lecz nawet nie zdobyli bramki. Zajmowali trzecie miejsce w grupie z sześcioma punktami, Benfica była ostatnia z pięcioma. Remis w ostatniej kolejce (rozgrywanej niecałe dwa tygodnie po śmierci George'a Besta) mógł wystarczać do awansu, przegrana oznaczała koniec udziału w Lidze Mistrzów. W spotkaniu na Estádio da Luz zagrał już Rooney, a także Ronaldo, van Nisterlooy, Scholes, Giggs. Już w szóstej minucie z gola cieszył się Paul Scholes. Wykorzystał podanie Gary'ego Neville'a z prawej strony i niemal wszedł z piłką do bramki. Niestety, dziesięć minut później Geovanni Deiberson rzucił się szczupakiem do futbolówki posłanej przez Nélsona Marcosa i pokonał van der Sara. Jeszcze przed przerwą Nélson próbował kolejnej wrzutki, zablokował ją Smith, lecz uderzeniem z dystansu popisał się Beto i było 2:1 dla gospodarzy. United wyglądali bezradnie, powstrzymywani m. in. przez Luisão, a z czasem jakby i brakowało im chęci do gry. Ronaldo grał samolubnie, Giggs został zmieniony, lecz rezerwowi również nie podołali zadaniu. Kolejne bramki nie padły i stało się nieoczekiwane – Czerwone Diabły zajęły czwarte miejsce w grupie. Benfica awansowała z drugiego miejsca, pokonała następnie obrońców trofeum z Liverpoolu i została wyeliminowana przez FC Barcelonę, który to klub sięgnął ostatecznie po Puchar Europy.

W następnym sezonie zespoły z Lizbony i Manchesteru znów się spotkały, w grupie F, wraz z Celtikiem i FC København. Jednak klub prowadzony przez Alexa Fergusona nie był tą samą drużyną. Na mistrzostwach świata w Niemczech doszło do konfliktu między młodymi gwiazdorami, Rooneyem i Ronaldo, który udało się zażegnać. Odszedł Roy Keane, a także Ruud van Nistelrooy, przyszedł Michael Carrick – pozornie niewielkie zmiany. Wyniki były jednak zupełnie, skończył się pewien okres przebudowy. Benfikę objął z kolei nowy trener, Fernando Santos, odeszło kilku zawodników, w tym Geovanni, kilku przybyło. Do spotkania doszło znów w drugiej kolejce, tym razem w stolicy Portugalii – i tym razem United przewodzili w grupie. Jedynego gola zdobył Louis Saha, oddając mocny strzał z linii pola karnego w 60. minucie, choć goście mieli więcej okazji. Czerwone Diabły zwyciężyły także w następnym meczu, ale później wydawało się, że koszmar powrócił – wyjazdy do Kopenhagi i Glasgow nie przyniosły ani jednego punktu. Z dziewięcioma oczkami piłkarze sir Alexa Fergusona prowadzili przed Celtikiem, lecz przegrana u siebie mogła znów oznaczać katastrofę. I rzeczywiście, 6 grudnia 2006 r. w 27. minucie meczu znany już na Old Trafford Simão wycofał piłkę do Nélsona, który potężnym uderzeniem pokonał Edwina van der Sara. Na szczęście tuż przed przerwą Nemanja Vidić skierował piłkę do siatki głową po rzucie wolnym wykonanym przez Giggsa, a w drugiej połowie Walijczyk wykorzystał wrzutkę Ronaldo i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, również strzelając głową. Wynik meczu ustalił Saha, także główkując, po rzucie rożnym Darrena Fletchera. Tym razem Manchester United zwyciężył grupę i dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, a w Anglii odzyskał tytuł mistrzowski.

Dalszy ciąg oraz podsumowanie pojawi się w następnym tekście.


TAGI


« Poprzedni news
Juan Mata odrzucił gigantyczną ofertę z Chin
Następny news »
Yorke: Byłbym sfrustrowany taktyką Mourinho

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.