» Ryan Giggs zadbał o swoją kondycję psychiczną po zakończeniu kariery
- Jeżeli profesjonalny piłkarz ma szczęście, rozpoczyna karierę jako dziecko, a kończy w roli dorosłego i funkcjonuje według dobrze zorganizowanego rozkładu dnia. Niektórzy z nas spędzają te najlepsze lata w jednym klubie. "Zinstytucjonalizowany" to słowo najlepiej oddające moje życie jako piłkarza Manchesteru United. Byłem na Old Trafford od 14. do 42. roku życia. Moje życie było definiowane przez określony rytm, więc zbliżając się do końca kariery uświadomiłem sobie, że powinienem się jakoś przygotować na ten moment.
- Historia Aarona Lennona sprawiła, że znowu rozmawia się o zdrowiu psychicznym piłkarzy. Myślę, że dla jego dobra, podobnie jak wszystkich innych, ważnym jest, żeby otwarcie rozmawiać o tym, jak czują się zawodnicy oraz w jako sposób radzą sobie ze stresem. Wiem, że wielu ludzi wytknie nam zarobki oraz styl życia, ale to nie sprawia, że jesteśmy bardziej odporni na tego typu czynniki.
- Kiedy zakończyła się moja kariera w Manchesterze United, dotarłem do punktu kluczowej zmiany w moim zawodowym i prywatnym życiu. Podjąłem decyzję o konsultacji z psychiatrą, by dowiedzieć się, jak mam sobie z tym poradzić. Niektóre z tych porad okazały się bardzo skuteczne w przystosowaniu do nowego życia poza United. Lekarz zasugerował, bym cały czas miał co robić. Właśnie dlatego pojechałem na mistrzostwa Europy we Francji w roli eksperta, a następnie udałem się do Indii na turniej futsalowy.
- Do tego doszły małe rzeczy. Po raz pierwszy w życiu zapisałem się na siłownię. Lekarz poradził, bym wybrał taką, która jest oddalona od mojego domu o pół godziny, by zmusić mnie do uczynienia z tego nawyku. Całe moje życie było zdefiniowane przez 28 lat spędzonych w Manchesterze United. Od lat szkolnych, tydzień po tygodniu i rok po roku. Nawet w trakcie lata. Nigdy nie byłem bardziej zajęty, niż podczas dwóch lat współpracy z Louisem van Gaalem. Jestem futbolowi wdzięczny za wszystko, co mi dał. Uświadomiłem sobie jednak, że moja kariera kończy się w wieku, gdy inni ludzie osiągają dorosłość i sukcesy życiowe.
- Wyczekiwałem momentu, w którym będę mógł zobaczyć, jak mój syn gra w piłkę. To było fantastyczne. Spędzanie czasu z dziećmi przez ostatnich dziesięć miesięcy było wielką przyjemnością. Oni mają jednak swoje zajęcia, a ja musiałem jakoś wypełnić czas między odwożeniem i odbieraniem ich ze szkoły. Wiedziałem, że to będzie trudne psychologicznie oraz że powinienem się przygotować. Przez większość czasu wszystko było w porządku. Pamiętam jak Steve Bruce i Bryan Robson ostrzegali mnie, że moja kariera minie bardzo szybko i nagle zacznę się zastanawiać, co dalej. Na początku ich nie słuchałem, ale mieli rację.
- Mogę powiedzieć, że życie piłkarza wiąże się ze stresem. Muszę przyznać, że nigdy nie cieszyłem się meczami. Stawka gry dla United była zbyt duża. O ile nie prowadziłeś 3:0 w dziesiątej minucie, musiałeś wyrobić sobie nawyk świadomości, że futbol może cię ukarać. Relaks i cieszenie się chwilą nie było dobrym wyborem. Kochałem treningi. Były intensywne, ale nie było w nich presji dnia meczowego. Robiłeś coś, co kochałeś, z ludźmi, których darzyłeś szacunkiem. Dobrze jedliśmy i odpowiednio o nas dbano. Dawka endorfin po treningu miała pozytywny wpływ na nastrój.
- Nie wiem, co konkretnie wpłynęło na Aarona, ale ja zawsze męczyłem się w okresach, gdy grałem źle lub byłem poza zespołem. Czułem się bezwartościowy. Jako piłkarz zastanawiasz się, czy koledzy w szatni patrzą na ciebie w ten sam sposób, w jaki sam się postrzegasz. Czy zdają te same pytania? Dlaczego nie potrafi dobrze podać? Dlaczego zawsze jest kontuzjowany? Co jest z nim nie tak?
- Odbierałem porażki osobiście. Zdarzało się, że kiedy przegrywaliśmy ważny mecz, nie wychodziłem z domu przez dwa dni. Oczywiście jeśli nie musieliśmy się stawić w ośrodku treningowym. Wiem, że to nie jest normalne i nie pomaga, ale ciężko wiedzieć, co jest normalne, żyjąc w takim środowisku. Ludzie mają stresujące zajęcia. Są lekarze, pielęgniarki, policjanci, nauczyciele czy prawnicy. Mam do nich ogromny szacunek. Było jednak coś, co postrzegałem jako unikalne, dotykające piłkarzy. Chodziło o to, że nigdy nie wiedziałem, co przyniesie dany dzień.
- Być może czekało mnie trzydzieści próśb o autograf czy wspólne zdjęcie. Albo nie było żadnych. Może czekają mnie miłe słowa lub agresywne komentarze. Naprawdę dotykała mnie niepewność odnośnie każdego dnia. W trakcie swojej kariery odwiedziłem psychiatrę raz, po kontuzji ścięgna udowego. Gdy zaczynałem karierę, nikt tego nie robił. Mentalność była taka, że sam musisz sobie z tym poradzić. To był jedyny sposób na radzenie sobie z presją. Z czasem rozmowy z psychiatrami czy ekspertami stały się powszechne.
- Widziałem doświadczenia swoich kolegów: Davida Beckhama po Mistrzostwach Świata w 1998 roku czy Phila Neville’a po Euro 2000. Oni musieli nabrać dystansu do wszystkiego, co ich otaczało. Musieli stać się silniejsi. Czasem trzeba wystawić twarz do świata. Sława jest dziwną rzeczą i trzeba sobie z nią radzić na tyle dobrze, na ile jesteś w stanie. Wiem, że dla niektórych graczy zakończenie kariery przynosiło ulgę.
- Stres jest czymś, co nauczyłem się brać na poważnie jako piłkarz. Mogę powiedzieć, że momentami trudno było mi poradzić sobie z presją. Martwiłem się o to, co się stanie, gdy w końcu przestanę grać. Patrząc w przeszłość mogę powiedzieć, że byłem jednym ze szczęściarzy - napisał Giggs.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.