Mediolan, Włochy, jest słoneczne popołudnie podczas gdy legenda Manchesteru United - Nemanja Vidić - spotyka reportera ESPN w pobliżu swojego domu, nieopodal pomnika Giuseppe Verdiego i stadionu San Siro.
» Serb opowiada w wywiadzie m.in. o swoich idolach z dzieciństwa, a także życiu w czasach wojny
- Znam dobre miejsce - powiedział 35-latek o barze, które specjalizuje się w serwowaniu wina i sera z szynką. - Bardzo lubię ser, muszę go mieć serwowany przy każdym posiłku.
Vidić oddaje się swojemu serowemu nałogowi, który towarzyszy mu od momentu zakończenia kariery w styczniu 2016 roku i zaczyna się rozmowa.
ESPN FC: Jak toczy się teraz twoje życie?
Vidić: Zostałem w Mediolanie po zakończeniu kariery. Lubię to miejsce. Tutejsze jedzenie i trunki przypadły mi do gustu. Musisz dobrze znać się na winie, jeśli planujesz zostać trenerem piłkarskim, właśnie o tym rozmawiają po meczach.
Chciałem rozkoszować się trochę życiem po zakończeniu kariery, więc zacząłem grać w golfa - grałem również w tenisa i podróżowałem po świecie. Zacząłem jeździć na nartach, co wzmocniło moje nogi. Zrobiłem jak widać kilka rzeczy, na które nie mogłem sobie pozwolić grając w piłkę. Milan to świetna lokalizacja, a sam język włoski nie jest trudny do nauki. Mój włoski powinien być lepszy, jednak dogaduję się jakoś. Kiedy uczysz się języka gdy jesteś starszy, boisz się popełniać błędy, kiedy jesteś z kolei młody nie obchodzi cię to. Trójka moich synów urodzonych w Manchesterze (10, 8 i 5 lat) mówi lepiej po włosku ode mnie. Chcę również polepszyć mój język hiszpański.
Po dłuższym odpoczynku chcę wrócić do futbolu, więc zmieniam powoli moją mentalność z rozkoszowania się życiem i przygotowuję do mojej przyszłości. Robię moją licencję trenerską w angielskim FA. To trudny, jednak dobry kurs, trenerzy tacy jak Gareth Southgate i Mauricio Pochettino wpadli w odwiedziny do nas. Byli wspaniali, naprawdę uczciwi.
Nicky Butt, David James, Nigel Clough i Watrren Joyce uczestniczą w kursie, plus kilku innych. Czuję, że chcą z nas zrobić najlepszych menedżerów jak tylko jest to możliwe. Uczymy się o swoich mocnych jak i słabych stronach. Nie spieszę się. Grałem na wysokim poziomie i dobrze czuję futbol. Nie miałem jednak pojęcia o aspektach futbolu, które musisz znać kiedy jesteś trenerem; media, odpowiedzialność za piłkarzy, psychologia, przywództwo.
ESPN FC: Sir Alex powiedział, że często mówiłeś do niego "przepraszam trenerze", gdyż często trenowałeś ciężko jakby to było spotkanie.
Vidić: - Zawsze przepraszałem, jeśli zbyt mocno zaatakowałem kolegę z drużyny. Nie robiłem tego specjalnie; grałem w mój naturalny sposób, nawet na treningach. Nie chciałem przegrywać pojedynków z kimkolwiek, więc nigdy nie odpuszczałem. Dodatkowo musiałem sobie radzić z graczami, którzy byli za szybcy. Czasami mijali mnie. Cristiano Ronaldo był zbyt szybki, Rooney kiedy był młodszy również. Louis Saha też był szybki. Ryan Giggs również, zwłaszcza na krótkich dystansach.
Musiałem ich powstrzymywać, trenowaliśmy więc na wysokim standardzie, co pozwoliło mi stać się lepszym piłkarzem. Ci piłkarze wiedzieli również, że aby mnie pokonać, musieli się napocić. Piłka lub piłkarz mogą mnie wyprzedzić, jednak nigdy jedno i drugie!
ESPN FC: Co było przyczyną świetnej współpracy z Ferdinandem?
Vidić: - Różniliśmy się charakterami i osobowościami. On pojawił się w mediach społecznościowych przed innymi piłkarzami i powiedział mi; 'Dołącz do mnie, będziesz miał z tego frajdę'. Ja jednak powiedziałem 'nie'. To nie dla mnie, ale Rio naprawdę lubił przemawiać do fanów i dzielić się swoimi opiniami. Nie mogę być taki jak on, jednak go lubię.
W meczach, Rio cieszył się grą z tyłu i wyprowadzać akcje ze swojej połowy. Był klasowym graczem, ja byłem jego przeciwieństwem. Lubiłem bronić. Pomagaliśmy sobie nawzajem i nasze partnerstwo naprawdę działało.
Rio pozwolił mi się zaaklimatyzować w klubie po moim przybyciu, sprawdzał czy wszystko jest w porządku, kilka razy zabrał mnie na miasto. To nie było coś, co robiłem często, jednak kiedy wyszliśmy, natknęliśmy się na Dwighta Yorke'a.
Nie sądziłem, że wie kim jestem, ale kiedy byłem młodym chłopakiem, uwielbiałem partnerstwo pomiędzy Yorkiem i Cole'em. Powiedziałem tego wieczoru do Dwight'a, że przez dwa lata byli najlepszą parą napastników na świecie! Musiał chyba pomyśleć, że byłem fanem.
ESPN FC: Więc oglądałeś United, które sięgnęło po potrójną koronę w 1999 roku?
Vidić: - Uwielbiałem oglądać Yorke'a i Cole'a. Zawsze się uśmiechali i zdobywali bramki. Kochałem ich energiczny styl, podglądałem bardziej napastników niż obrońców, kiedy byłem młodszy. Oglądałem również włoski futbol, lubiłem Parmę w składzie z Asprillą i Crespo. Fiorentina miała w swoich szeregach dwóch świetnych snajperów - Batistutę i Rui Costę.
ESPN FC: A przed tymi latami? Kibicowałeś Red Star Belgrad, którzy sięgnęli po Puchar Europy w 1991 roku?
Vidić: - Miałem 10 lat, pamiętam to dobrze. Mogę wymienić całą drużynę, piłka była moim życiem. Moje miasto było położone 200 kilometrów od Belgradu, jednak nie brakowało w nim fanów Red Star, jak również Partizana Belgrad. Moim marzeniem była gra w Red Star, podziwiałem zawsze ich napastników - Pancewa, Prosineckiego, Savicevicia i Jugovicia.
Red Star udali się do Bayernu Monachium w półfinale i wygrało 2-1. Co za mecz. Później zremisowali u siebie 2-2. Nagrałem ten mecz na wideo i później oglądałem go wiele razy, aż mój tata dostawał szału, gdyż nie lubił niczego oglądać!
Później Red Star grali w finale z Olympique Marsylia w Bari. Nie prezentowali się zbyt dobrze, jednak sięgnęli po puchar. Teraz to niemożliwe jeśli chodzi o serbski futbol. Wielkim sukcesem teraz jest sam awans do rozgrywek Ligi Mistrzów. Serbia jednak wciąż potrafi wychować dobrych piłkarzy.
ESPN FC: Żyłeś w ciężkich czasach, przeżyłeś wojnę....
Vidić: - Byłem w Belgradzie w 1999 roku, wiedzieliśmy że parę dni wcześniej na miasto spadły bomby. Słyszałem syreny, to nie było przyjemne. Futbol miał chwilę przerwy, czekałem jedną noc zanim wróciłem do mojego rodzinnego miasta na dwa miesiące.
To było bardzo smutne. Budynki w moim mieście został trafione przez bomby. Wybrali cele strategiczne, które znajdowały się w centrum. Serce telekomunikacji było położone 200 metrów od mojego domu. Tego dnia słyszałem potężną eksplozję. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Mój tata był niedaleko, a ja znajdowałem się poza miastem. Zadzwoniłem do taty, by upewnić się, czy wszystko z nim w porządku. Miałem 18 lat i myślałem tylko o sobie i tym co przyniesie kolejny dzień. Gdyby podobne wydarzenia miały teraz miejsce, byłbym przerażony będąc rodzicem.
ESPN: Byłeś kapitanem drużyny Red Star Belgrad, która zdobyła krajowy dublet, a następnie trafiłeś do Spartaka Moskwa w 2004 roku.
Vidić: - Spełniłem swoje marzenie w wieku 21 lat. Rozegrałem cztery bardzo dobre lata w Belgradzie. Zdobyłem nawet zwycięską bramkę w derbach z Partizanem. Chciałem wówczas wskoczyć do sektora naszych fanów i skakać z radości, ale siedzieli oni po przeciwnej stronie murawy.
ESPN FC: Dlaczego odszedłeś do Moskwy?
Vidić: - Potrzebowałem nowego wyzwania, chciałem się rozwijać. Miałem szansę transferu do Włoch, jednak Red Star nie zaakceptował oferty. Rosyjska liga była mocniejsza od serbskiej, więc był to krok do przodu. Rosja i Serbia są zbliżone kulturowo; grali tam zawodnicy z mojego kraju, którzy pomogli mi w aklimatyzacji. Grałem tam przez 1,5 roku. Właśnie tego potrzebowałem, było lepsze od transferu prosto do Anglii.
ESPN FC: Później zgłosił się po ciebie Liverpool, tak?
Vidić: - Tak, zamieniłem nawet parę słów z Rafą Benitezem: 'Cześć, jak się masz?' 'Dziękuję'. Moja żona jednak mówiła lepiej po angielsku i to ona rozmawiała z przedstawicielami Liverpoolu. Byli mną zainteresowani, lecz później zamilkli na parę tygodni.
W międzyczasie zadzwonili z Manchesteru United. Miałem więc do wyboru dwie oferty. Fergie zadzwonił do mnie, a rozmawiał z nim mój przyjaciel. Po raz pierwszy i zarazem jedyny, Fergie mówił do mnie bardzo wolno, zrozumiałem parę słów. Mówił, że lubi mój styl, wyjawił gdzie oglądał mnie w akcji i na jakiej pozycji będę grał. United załatwili wszystko bardzo szybko, transfer był sfinalizowany w przeciągu trzech dni.
Fergie odebrał mnie z hotelu Lowry kiedy przybyłem do Manchesteru i zabrał mnie do Radisson, gdzie zatrzymywali się piłkarze. Siedziałem przy stole z Louisem Sahą, Cristiano Ronaldo i Mikaelem Silvestrem. Byli przyjacielscy, jednak moje początki z drużyną nie należały do łatwych.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.