W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Marouane Fellaini nie może doczekać się konfrontacji ze swoim byłym klubem - Evertonem. Pojedynek w ramach półfinału FA Cup na Wembley, już w sobotę o 18:15!
» Belg odlicza godziny do starcia ze sowim byłym klubem
Ostatnim razem obie ekipy spotkały się w Pucharze Anglii w 2009 roku. Everton wyeliminował wtedy Manchester United po serii rzutów karnych.
- Grałem w tym spotkaniu, przeciwko Czerwonym Diabłom. Wygraliśmy, ale to jest już przeszłość. Chcę wygrać ponownie, ale tym razem z Manchesterem United. Zawsze dziwnie gra się przeciwko swojemu byłemu klubowi. Każdy jednak wie, co ma robić. Chcemy zagrać w finale, a do tego potrzeba jeszcze jednego kroku naprzód - mówił Fellaini.
- Wembley to wyjątkowy stadion i na pewno tego dnia nie zabraknie emocji. Drużyny mogą być zmęczone w tym okresie sezonu, więc trzeba zachować świeżość umysłu. Najważniejszą sprawą jest jednak wynik spotkania.
- Cieszę się grą na każdej pozycji, na której wystawia mnie menadżer. Zawszę daję z siebie wszystko. Menadżer mi ufa, wie do czego jestem zdolny. Sztab szkoleniowy zna moje mocne strony i to dodaje mi pewności siebie - mówił Belg.
jaratkow: Zastanawia mnie czy takimi wypowiedziami piłkarze chcą oszukać nas czy też... oszukują samych siebie? W lidze nawet jeśli wygramy wszystko do końca (a raczej nie wygramy) to i tak nic już nie zależy od nas. Top4 oddaliśmy na własne życzenie. Do europejskich pucharów już nie wracam bo szkoda naszych nerwów... Everton to drużyna, którą kiedyś demolowalibyśmy rezerwami. Dziś... nawet najsilniejszy skład niczego nam nie zapewnia. No może poza stresem...
vanderToki: Myślę, że chodziło bardziej o to, że obecny Everton zostałby przez dawny MU zdemolowany rezerwami. Bo dawny Everton to rzeczywiście raczej sprawiał kłopotów, np. przegrany debiut Giggsa, ledwo wygrany ostatni mecz Beckhama i kilka następnych spotkań ligowych - "na styk", 3:2 i 4:3. Żeby nie szukać tak daleko, rok 2010 to przegrana 1:3 i remis 3:3. Zwykle to był raczej wymagający przeciwnik.
jassaj: Zgadzam sie z kolegami powyżej, Everton zazwyczaj był dla nas niewygodnym rywalem, więc to nie jest tak, że kiedyś ich demolowaliśmy a dzisiaj sie boimy. Powiem więcej czasami bardziej denerwowałem sie przed meczem z nimi niż np z Arsenalem. To taka drużyna którą ciężko ogarnąć. Niby stawiają twardy opór, niby mają zawsze zawodników na których warto zwrócić uwage a w przekroju całego sezonu nic większego nie osiągają,może to zbyt wąska kadra może mobilizacja na mecz z klubem "top", kto ich tam wie :) . Myśle, że to nie będzie łatwy mecz ale powinniśmy sobie poradzić. Trofeum jest na wyciągnięcie ręki i patrząc na to, że wszyscy "wielcy" juz odpadli a dla nas to jedyna szansa na puchar powinniśmy podejśc do tematu wyjątkowo poważnie i po prostu wygrać, nawet 1:0, to jest mecz pucharowy i rządzi sie swoimi prawami, więc będe mniej patrzył na styl bardziej na efekt, oby pomyślny dla nas
vanderToki: Ech, pamiętam tamte nieszczęsne karne. Skubaniec Howard obronił strzały Rio i Berby. Potem kibicowałem Evertonowi w finale, ale i tak przerżnęli, chociaż Saha bardzo szybko dał im prowadzenie...
W sumie to i tak jeszcze bardziej żałuję sezonu wcześniej, była taka okazja na potrójną koronę. : (
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.