thelead: co do długości komentarza: już tak mam
co do kwestii zasadniczej, rozumiem:
że Warszawa to Wypiździel Wielki i jako taki nie zasługuje na szacunek? Słowem jak miasto stare i ważne to trzeba znać jego wymowę, a jak nowe to jechał go pies? Możesz mi podesłać jakiś ranking miast starych i ważnych żebym już nie błądził po omacku po świecie?
że jak język używany na całym świecie to koniecznie muszę silić się na poprawną, zupełnie obcą mojemu systemowi językowemu wymowę? Dlaczego więc tylko angielski? Jakoś nie słyszę żebyśmy uczyli się wymowy w języku Chińskim, w językach używanych w Indiach, jakoś nie uczymy się namiętnie grażdanki żeby chociaż orientacyjnie odczytywać rosyjskie szlaczki ( co nie oznacza, że nie ma w Polsce wielu ludzi którzy tymi językami posługują się perfect) .
I dalej nie zrozum mnie źle kolego, szanuję język angielski, nie twierdzę też że nie warto go się uczyć. Czym innym jest jednak poprawne stosowanie artykulacji w trakcie używania danego języka, a czym innym stosowanie obcych nazw w trakcie stosowania pięknej polskiej mowy.
I na koniec w całej tej historii mierzi mnie właśnie ta zaściankowa mentalność odnośnie tego by przypadkiem się nie skompromitować owym "niukastyl" czy "bormałf" bo jestem na 1000% pewny że i Niemiec i Francuz i Hiszpan i Grek będzie miał daleko w poważaniu (pięknie skądinąd pokazany w materiale wideo) język pomiędzy zębami i na 1000% będzie to wymawiał zgodnie z własnym systemem językowym. Nie ma powodu by wstydzić się naszego języka, nie ma powodu by silić się w trakcie jego używania na anglojęzyczną hiperpoprawność bo będzie ona wyglądała równie śmiesznie jak twoje "niukastyl"