jaratkow: Fajnie napisane ale... chyba mylisz dwa pojęcia. Zgadzam się, że najważniejsze jest wspieranie naszego zespołu. Ale czy owo "wspieranie" ma oznaczać, że trzeba milczeć gdy z zespołem dzieje się źle? Kiedy widzę, że mój Syn ubrał brudną koszulkę sugeruję mu by założył czystą. Tak samo robią kibice, którzy widzą, że trener niszczy dorobek wielu pokoleń piłkarzy i trenerów United, że na siłę przepycha słabego drewniaka ze swojego poprzedniego klubu kosztem innych, którzy nie tylko dają większe nadzieje na poprawę gry United ale przede wszystkim mają swój dorobek w osiągnięcie tego, co właśnie Moyes rujnuje. Tak sobie myślę, że problemy Moyesa w United wynikają z braku szacunku. Na "dzień dobry" rozbił kolektyw jaki tworzyli zawodnicy ze sztabem szkoleniowym niszcząc ten drugi. Teraz w swój brak zadowalających wyników miesza sir Aleksa publicznie oświadczając, że "w obecnej sytuacji nawet SAF miałby kłopoty". Do tego jeszcze katastrofalnie słaby Fellaini przed ostatnim meczem usiłował pouczać klubowych kolegów zamiast... zapieprzać na treningach i na boisku udowodnić, że zasługuje na diabelski trykot. Podobno "kto sieje wiatr zbiera burzę". Z Moyesem właśnie tak jest. Jeszcze nic dobrego nie osiągnął, nic dobrego nie pokazał a już podnosi łapy na ikonę United. Nawet wśród tych, którzy od jakiegoś czasu krzyczą lub wypisują "Moyes out" są ludzie, którzy zdają sobie sprawę, że część problemów dostał "w spadku" po poprzedniku. Z tej świadomości wynikała cierpliwość i pokora, z jaką przez ponad pół roku znosiliśmy kolejne upokarzające porażki. Ale każdy, nawet najtrwalszy materiał ma swoją wytrzymałość. Działania tej grupy kibiców od samolotu są dowodem na to, że cierpliwość tych ludzi właśnie się skończyła.Osobiście nie zgadzam się z "formą" tego protestu - zbyt ulotna - ale "treść" popieram w całej rozciągłości.
Twój tekst, w którym bardzo subtelnie "odcinasz" się od krytyki Moyesa i Fellainiego, mógłbym przy odrobinie złej woli sprowadzić do poziomu swoistego "ataku na świętości United". Ale nie zrobię tego bo szanuję zdanie wszystkich, nawet jeśli myślą inaczej jak ja. Moyes, co pokazał zwłaszcza przed rozpoczęciem wczorajszego meczu i po jego zakończeniu meczu, w pełni korzysta z porad specjalistów, którzy na Old Trafford dbają o właściwe public relations. Ale jak mówią: "chłop może wyjechać ze wsi ale wieś z chłopa nie wyjedzie nigdy". Prosty chłop z Evertonu dostał od ekspertów z United lekcję "socjotechnicznej samoobrony" ale nie wytrzymał napięcia po wygranej z przeciętną AV i zaczął pleść bzdury o tym, że wyszedł z tunelu by "pokazać wszystkim, że to on tu jest menadżerem"... Kibice, ci od samolotu, popełnili błąd zapowiadając formę swego protestu. Moyes w swej prostocie sprawił, że drugi raz nikt się na taki tani chwyt już nie nabierze. Wyszła słoma z butów po wygranej ze słabą AV. Ciekawe czy właściwie zrozumiał skrajną reakcję Chicharito po strzeleniu bramki. Za kadencji sir Aleksa Groszek też często (no tak - często!) wchodził z ławki i po każdym golu eksplodował radością. Wczoraj pokazał jaką mamy w drużynie atmosferę. Obrońcy DM powtarzają, że "to piłkarze na boisku odpowiadają za wynik". W dużej mierze tak. Ale to trener i jego sztab odpowiadają za formę zawodników i atmosferę w zespole. A zarówno formy jak atmosfery nie ma w United odkąd jest tu Moyes! Niech nikogo nie mylą sporadyczne "tryumfy" nad outsiderami. United to zespół naznaczony by rywalizować z tuzami futbolu. Tymczasem nasz dorobek: z City 0 punktów na 6 (bramki 1:7); z LFC 0/6 (0:6); CFC 1:6... A przed nami dwumecz z Bayernem... Moyes to człowiek, któremu oprócz kwalifikacji do pracy w United brakuje jeszcze cechy, która przydaje się w także w każdej innej dziedzinie życia - pokory. Właśnie dlatego jak najszybciej powinien odejść. Dla dobra United i swojego.