Angielska zaraza część 1

» 5 lutego 2014, 10:33 - Autor: bar - źródło:
Anglia jako naród może być dumna z wielu rzeczy, np.: The Beatles, Wembley, Premiership, czy popularne „Fish and chips”. Jest jednak jeden aspekt, jedna grupa społeczna która hańbi dobre imię Wyspiarzy, tak zwana „Angielska zaraza” – chuligani.
Angielska zaraza część 1
»
Okres czasu który możemy nazwać złotymi latami chuligaństwa rozpoczął się w latach 70’ i trwał do lat 90’. W tym czasie chuligani przejęli kontrolę nad stadionami nie tylko w Anglii ale również w całej Europie. Początkowo problem występował wyłącznie w Wielkiej Brytanii, jednak wraz Mistrzostwami Europy czy zmaganiami w Pucharze Mistrzów, angielska zaraza rozprzestrzeniała się na cały kontynent. Były to niebezpieczne czasy, nikt nie mógł czuć się bezpieczny na stadionie a walki pseudo-kibiców były nieodłączną częścią każdego meczu. Policja była bezradna, tłum był niemożliwy do zatrzymania a do tego niezwykle agresywny.

‘Firmy’, bo tak w Anglii nazywano grupę chuliganów, były świetnie zorganizowane i z łatwością były w stanie przechytrzyć stróżów prawa. Największymi Firmami w tamtych czasach nazywano: Red Army(Manchester United), Head Hunters(Chelsea Londyn), Green Street Elite Inter City Firm(West Ham United), Zulus(Birmingham City), Service Crew(Leeds United) oraz Yid Army(Tottenham Hotspurs). Wymienione ekipy należały do najlepszych klubów w lidze, nie zmienia to faktu, że mniejsze drużyny też miały swoich fanatyków. Do najbardziej ‘szanowanych’ należały Suicide Squad(Burnley) oraz Bushwackers(Millwall). Znakomita większość ‘firm’ znana była ze swoich rasistowskich poglądów, jedyny wyjątkiem byli Zulusi. Miało to związek z tym, ze Birmingham było wielokulturowym miastem, dzięki czemu w skład ekipy wchodzili zarówno biali jak i czarni.

Sytuacja w Anglii uspokoiła się kiedy coraz większa ilość pseudo-kibiców została przyłapana. W grę wchodziły wysokie kary pieniężne, zakazy stadionowe czy nawet odsiadki w więzieniu. Wtedy właśnie ‘zaraza’ zaczęła rozprzestrzeniać się na Europę. W związku z zaostrzonymi procedurami w Wielkiej Brytanii ekipy największych klubów motywowały się na spotkania w Pucharze Mistrzów lub na mecze reprezentacji. W wyniku tego chuliganizm rozprzestrzenił się na całą Europę. Skutkami były olbrzymi bitwy kibiców oraz tragedie na stadionach gdzie wiele osób doznało uszczerbku na zdrowiu czy nawet straciło życie.

Jedna z najbardziej pamiętnych katastrof miała miejsce podczas finału Pucharu Mistrzów w 1985r. na Hazel Stadium w Brukseli. O jeden z najbardziej prestiżowych pucharów w świecie futbolu miały zmierzyć się drużyny Juventusu i Liverpoolu, jednak tuż przed pierwszym gwizdkiem, pseudo-kibice z Anglii przebili się przez ogrodzenie oddzielające ich od fanów Juve i wkroczyli na ich trybunę. Kiedy Włosi próbowali uciekać ściana się zawaliła. 39 osób zmarło a około 600 zostało rannych. Idealnie obrazowało to jak poważna była sytuacja już wtedy. Oczywiście policja podjęła działania, w związku z czym 14 chuliganów Liverpoolu zostało skazanych o nieumyślne spowodowanie śmierci, a angielskie kluby zostały zawieszone w Europejskich rozgrywkach na 5 lat(Liverpool na 6 lat). Po tej tragedii wprowadzono zmiany w organizacji trybun, wszystkie musiały mieć tylko miejsca siedzące.

Z jednej strony mamy fanatycznych kibiców „klubowych”, z drugiej fanatycznych kibiców reprezentacji Anglii. To zbieranina wszystkich chuliganów z Wysp, którzy gdzie nie poszli, tam sprawiali problemy. A to zdemolowali jakieś auto, a to rozwalili jakiś sklep, a to narobili burdy w hotelu, przykładów jest multum. To wszystko to nic. Dopiero na wielkich imprezach jak Euro czy Mundial pokazywali na co naprawdę ich stać. Idealnym przykładem może być Mundial 2006 w Niemczech…

Do naszych ulubionych sąsiadów przyjechało około 170,000 kibiców z Anglii, co w tamtym okresie było rekordem. Pomijając pomniejsze incydenty, trzeba zwrócić uwagę na to co wydarzyło się w Stuttgarcie przed spotkaniem Synów Albionu z Ekwadorem. Był to pokaz tego do czego była w stanie posunąć się angielska zaraza. Pijani Anglicy maszerowali ulicami miasta przeklinając, rzucając butelkami i niszcząc wszystko na swojej drodze. Atakowali nawet policjantów i przechodniów, kliku nawet znalazło się w szpitalu. Kiedy nadeszło wsparcie i policja otoczyła grupę chuliganów, ci zaczęli śpiewać przyśpiewki odnoszące się do II Wojny Światowej. W związku z tym incydentem, policja aresztowała 375 Anglików oraz 3 Niemców, poza tym wiele osób dostało zakaz wchodzenia do centrum miasta. Mottem Mundialu 2006 było „a time to make friends”, pseudo-kibice pokazali, że jednak to nie ta pora i udowodnili jak wiele jeszcze trzeba zrobić, aby takie sytuacje się nie powtarzały.

To pierwsza z dwóch części notki. W następnej opowiem Wam jak Anglicy opanowali zarazę!


TAGI


« Poprzedni news
Juventus powalczy o Naniego latem
Następny news »
Beckham ogłosi powstanie swojej drużyny w Miami

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


UrbannLegend: Ciekawe, czekam na kolejną część. :)
» 6 lutego 2014, 02:57 #3
87glasgow: dlaczego nazwa GSE jest przekreślona? Czy była to nazwa tylko na potrzeby filmu? Przy okazji bardzo fajny artykuł :) pozdrawiam
» 5 lutego 2014, 13:44 #2
Hazelos: Hmm . . . bardzo fajny artykuł ;) przypomniał mi się odrazu Hooligans ;D
» 5 lutego 2014, 13:24 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.