Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Futbolowa wojna światów

» 3 marca 2013, 20:31 - Autor: Szejp - źródło: DevilPage.pl
Do ostatecznego rozstrzygnięcia zostało coraz mniej czasu. Zarówno w obozie Manchesteru United, jak i Realu Madryt inne sprawy zeszły na dalszy plan, a cierpiący na słowotok menadżerowie obu klubów nie przestają komplementować przeciwnej drużyny. Żmudne treningi zamieniają się w końcowe przygotowania, tysiące różnych taktyk poddawane są selekcji, tak by wybrać tę najlepszą. Ranga tego spektaklu z każdą kolejną minutą wydaje się wzrastać. Nic w tym dziwnego, bowiem już w najbliższy wtorek cały świat pozna zwycięzcę najbardziej elektryzującego pojedynku tegorocznej Champions League.
Futbolowa wojna światów
» Starcie z Realem już 5 marca
Starcie dwóch hegemonów piłkarskich, drużyn wypełnionych aż po ławki trenerskie prawdziwymi wirtuozami, na Santiago Bernabeu zakończyło się wynikiem 1-1. Rezultat, na pozór korzystny dla Manchesteru United, w praktyce nie wyjaśnił zbyt wiele. Szanse obu klubów w dalszym ciągu rozkładają się mniej więcej po połowie, a świadomi zagrożenia płynącego z przeciwnej strony i jedni, i drudzy od kilku tygodni toczą korespondencyjny pojedynek.

Swoista demonstracja sił nie pomija nikogo – w sidła Czerwonych Diabłów wpadły ostatnio dwie wyjątkowo nieprzyjemne dla czołówki angielskiej drużyny – Everton i QPR. Co ważniejsze, ekipa z Old Trafford przed kilkunastoma godzinami pozostawiła w pokonanym polu również Norwich, tym samym osiągając spektakularny efekt w postaci 23 zwycięstw w 28 meczach ligowych.

Nie pozostając dłużny swojemu rywalowi Real Madryt, dokonał rzeczy jeszcze bardziej nieprawdopodobnej i kontynuując serię zwycięstw na Półwyspie Iberyjskim, Królewscy niemal upokorzyli wielką Barcelonę, wygrywając z nią w ciągu kilku dni aż dwukrotnie.

Krajowe sukcesy, choćby najbardziej okazałe, mimo wszystko schodzą na dalszy plan. Liga Mistrzów bowiem rządzi się własnymi prawami, gdzie drobne niuanse mogą zaważyć o końcowym triumfie. Wielkie znaczenie ma więc odpowiednie zaszachowanie rywala niekonwencjonalną taktyką i składem.

Tutaj pole position wciąż dzierży sir Alex Ferguson, który dwa tygodnie temu swoimi wyborami kompletnie zaskoczył wszystkich, włącznie z kibicami United. Kto mógł przypuszczać, że zrezygnowanie z klasycznych skrzydeł oraz wystawienie do pierwszej jedenastki nieobytego w meczach takiej rangi i wybitnie nieskutecznego do tej pory Danny'ego Welbecka zda egzamin?

Zdezorientowany Jose Mourinho w pewnym momencie musiał się wręcz ratować przemodelowaniem strategii na defensywną, dobrze wiedząc, iż to Manchester jest bliżej zwycięstwa. Portugalczyk jednak wielokrotnie udowadniał, iż zawsze posiada kilka asów w rękawie. Trenując Inter Mourinho potrafił nadać nowe znaczenie pozycji Samuela Eto'o w kluczowym momencie, w Chelsea natomiast nie wahał się momentami zagrać wbrew swoim zasadom i zrezygnować niemal w ogóle z trzeciej linii (jak chociażby w pamiętnym meczu z Tottenhamem z 2007 roku).

Jest jeszcze jeden atut, który wydaje się być z każdym kolejnym meczem coraz większą bronią portugalskiego szkoleniowca – Cristiano Ronaldo. Napastnik Królewskich w ostatnim czasie przekracza wszelkie bariery, asystuje, zagrywa, a jak strzela, to zwykle decydujące bramki. Co więcej, 28-latek przestał narzekać, winić cały świat za swoje problemy i zaczął cieszyć się grą – i to w najlepszym wydaniu. Jedyny chaos, jaki wywołuje teraz Portugalczyk, następuje w umysłach defensorów w teorii mających go wyłączyć z gry. Swoista kolekcja śmiałków, którym nieszczęsny los przydzielił zadanie pilnowania Ronaldo, ciągle się powiększa. W pierwszej części dwumeczu piłkarz dołączył do niej Rafaela, wielokrotnie ogrywając go na swojej stronie, oraz Patrice'a Evrę, którego z kolei ośmieszył jako potencjalnego rywala w pojedynkach powietrznych.

Oczywiście w Realu gwiazdozbiór nie zaczyna się i nie kończy na jednym wirtuozie i w ostatnim czasie coraz więcej graczy hiszpańskiego klubu zaczyna odzyskiwać wielką formę. Prezentujący do tej pory fatalną dyspozycję Angelo Di Maria, od kilku tygodni raz po raz udowadnia krytykom, jak bardzo się mylili na jego temat. Powracający po dłuższej absencji Mesut Oezil znów wyrasta na jednego z najlepszych playmakerów świata. Brakuje jedynie, aby celowniki pierwszej linii stołecznej ekipy na powrót się nastroiły.

Tuż po ostatnich dwóch Klasykach zacząłem uważnie studiować opinie ekspertów na temat szans Manchesteru United z Realem. Wielu z nich stwierdziło, iż pokonując Dumę Katalonii madrycki klub zyskał przewagę psychologiczną nad rywalem z Anglii. Dużo ciekawsze były natomiast prognostyki, iż w rewanżu to United będzie Realem a Real Barceloną. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, to właśnie taki zapowiada się scenariusz na Old Trafford. Pamiętajmy bowiem, że to Czerwone Diabły posiadają, iluzoryczną co prawda, lecz przewagę bramkową i to podopieczni Fergusona od początku spotkania zmuszą Galaktycznych do gry, jaka wyjątkowo im nie leży – czyli ataku pozycyjnego. W takim układzie wystarcza jedna strata pod bramką Davida de Gei, by akcja za sprawą mobilnej pomocy drużyny sir Alexa Fergusona błyskawicznie przeniosła się na przeciwległe pole karne, gdzie specjalistów od zrzucenia bomby atomowej na głowy zuchwałych Hiszpanów nie brakuje.

Skutecznie gości może osłabić również presja – dla nich walka o prymat na ligowym podwórku się dawno skończyła, ale nawet gdyby była jeszcze w jakimś minimalnym stopniu możliwa, to bez La Decima mistrzostwo urosłoby tylko do nagrody pocieszenia. Na Santiago Bernabeu bowiem od lat kluczowym turniejem jest Champions League, każdy rok niepowodzeń z kolei tylko potęguje poczucie wstydu i pogłębia jeszcze bardziej obsesję. Każda kolejna minuta, nieudana akcja, strata (o golu nie wspominając) oddali ich od uratowania sezonu.

Zupełnie inne nastroje panują w obozie United – przed odzyskaniem tytułu najlepszej ekipy Premier League Czerwone Diabły może powstrzymać tylko jakiś niewyobrażalny zbieg nieszczęśliwych wypadków. Dla podopiecznych sir Alexa Fergusona (jak i też samego Szkota) walka na arenie międzynarodowej wiąże się więc tylko z szansą na zwiększenie rozmiarów glorii, gdyż nawet bez mistrzostwa Europy nikt na Old Trafford nie stwierdzi, iż Manchester United zawiódł.


TAGI


« Poprzedni news
Ramos: Psychicznie jesteśmy silniejsi
Następny news »
Carrick: Real Madryt to nie tylko Ronaldo

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (11)


Kosiarz1220: Ta.. I wszystko przez sędziego..
» 6 marca 2013, 15:09 #11
ManUtdFun: Real szczególnie w tym sezonie gubi się, gdy musi grać atakiem pozycyjnym. To może być + dla nas. Ustawić się w obronie (nie mam na myśli stawiania autobusu), lecz spokojne wyczekiwanie na strate Królewskich i zabójcza kontra. Teoretycznie dobry byłby Antoś, bo jest szybki, ale w tym sezonie nasza "wielka" 7 gra piach i w tym meczu powinna co najwyżej siedziec na łąwce. Ja bym postawił na Welbecka, bo widać, że nie straszne mu mecze o tekiej randze a do tego jest sszybki. Na drugim skrzydełku dać Naniego i będzie git. Wiadomo, że SAF i tak zrobi to najlepiej - może grać nawet Macheda, mam nadzieję tylko, że awansujemy po dobrej grze bez żadnych kontrowersji. Mamy super bramkarza, mamy świetną w ostatnim czasie defensywe. Pomoc też nie najgorsza, ale przy kadrze Realu niestety ustępujemy miejsca. Atak - RZĄDZIMY! No i Coach - mamy NAJLEPSZEGO
» 5 marca 2013, 15:42 #10
kuba949: Macheda, jest na wypożyczeniu :)
» 21 marca 2013, 16:02 #9
Fabio: Komentarz zedytowany przez usera dnia 05.03.2013 10:19

Jak ktoś Mi wypisuje argument w postaci większego ( i rzekomo decydującego o wszystkim ) posiadania piłki, to aż Mi się rzygać chce i przypominam dwumecz fcb vs FCC z poprzedniego sezonu LM.
WIĘKSZE POSIADANIE PIŁKI i WIĘKSZA ILOŚĆ SYTUACJI BRAMKOWYCH NIC NIE ZNACZY !!
Ponieważ te posiadanie piłki i sytuacje bramkowe trzeba jeszcze umieć przełożyć na gole ( jakby ktoś zapomniał, a tego fcb we wspomnianym wyżej spotkaniu jakoś nie potrafiła i ODPADŁA ) !!
Teza iż większe, przygniatające posiadanie piłki przez jedną z drużyn oznacza wygraną jest ' mitem ' powstałym na bazie turniejów ME2008, MŚ2010, ME2012, w wykonaniu Hiszpanów, oraz na podobnie grającej fcb, w której swego czasu ta taktyka sprawdzała się perfekcyjnie.
Wg Mnie procentowe posiadanie piłki to najmniej istotny argument piłkarskiego rzemiosła, a przez wielu expertów, dziennikarzy i sprawozdawców sportowych jest on CHOLERNIE PRZECENIANY !!
» 5 marca 2013, 10:14 #8
Alaan: "Zdezorientowany Jose Mourinho w pewnym momencie musiał się wręcz ratować przemodelowaniem strategii na defensywną, dobrze wiedząc, iż to Manchester jest bliżej zwycięstwa."

Z tym się nie zgodzę, według mnie remis United w tamtym meczu to wręcz cud. Real był drużyną zdecydowanie lepszą i zdominował całkowicie pierwsze spotkanie, jedyny okres dobrej gry Czerwonych Diabłów to startowe dziesięć minut drugiej połowy. Mourinho nie ratował się przed siłą ofensywną Manchesteru tylko przed głupotą własnych piłkarzy, którzy przy swojej bezsilności i bezradności w ataku coraz bardziej opuszczali gardę. Gdyby nie De Gea i kilka uśmiechów szczęścia to przed rewanżem mielibyśmy przynajmniej dwie bramki do odrobienia. To była wyższość Realu w meczu, który o dziwo można było wygrać...

Można było, ale powinniśmy się cieszyć z remisu. Gdyby nie zawiodła skuteczność to przed jutrzejszym starciem nie drżałyby mi jaja tak jak teraz. Dlaczego? Dokładnie to opisałeś, szanse rozkładają się 50/50. Nie widzę wielkiego zamysłu taktycznego, początek spotkania jest cholernie przewidywalny, potem wszystko elastycznie będzie się zmieniać zależnie od tego, co będzie się działo na murawie. Nie sądzę, aby Mourinho przebierał w środkach, Królewscy wytoczą przeciwko nam wszystko co mają już w pierwszych minutach. Sir Alex Ferguson zaskoczył wszystkich formacją i wystawieniem Welbecka, ale czy zamierzonym ruchem jest pozwolenie przeciwnikowi na swobodną grę do naszego dwudziestego metra? To jest jak chodzenie po kruchym lodzie, uda się, albo pęknie gdy będziesz próbował przejść. Nie wiem dlaczego zawodnicy Realu próbowali wręcz wejść z piłką do naszej bramki, zza pola karnego również można zdobyć gola. Dyspozycja w tamtym meczu De Gei nas uratowała, a nie można pchać bramkarzowi wszystkiego na plecy, to też człowiek. Jeszcze jedno mnie zastanawia - Ronaldo. Wyglądał w pierwszym spotkaniu jakby nie chciał strzelać do naszej siatki, a gola głową zdobył tylko dlatego, że "musiał". Robił na skrzydle Rafaela jak chciał, ciągle miał mnóstwo pola, a i tak pod koniec wszystko gasło.

Odważę się i strzelę, że we wtorkowym rewanżu padną przynajmniej trzy bramki. Cholernie boję się o bramkowy remis 2:2, ew 3:3. Jak będzie? Zobaczymy, to już nie piłkarskie szachy - to piłkarska ruletka :)
» 4 marca 2013, 01:51 #7
Szejp: Komentarz zedytowany przez usera dnia 04.03.2013 02:17

A mnie się wydaje, że właśnie taki był plan SAF-a. Nie od dziś wiadomo, że Real nie umie grać atakiem pozycyjnym. Jak to dobrze ująłeś, to chcieli wejść z piłką do bramki, bo nie potrafili zza pola karnego sobie wypracować dobrej pozycji do strzału (wiem, było 28 prób Realu, ale to właśnie przez pressing większość z nich nie stanowiła wielkiego zagrożenia).

Co do pierwszego akapitu - dalej podtrzymuję swoją tezę. Mou po prostu przedobrzył z pressingiem a'la Barcelona i na drugą połowę jego podopieczni nie mieli sił na ganianie po całym boisku. Przypomnij sobie chociażby okazje Diabłów w drugiej odsłonie. Kilka było naprawdę klarownych, ale - co ważniejsze - z każdą kolejną minutą United coraz dłużej się utrzymywali z dala od swojego pola karnego. Tu nie chodzi o głupotę Królewskich - po prostu ew. porażka (do której wcale wiele nie brakowało) postawiłaby ten klub nad przepaścią w obliczu rewanzu.

Poza tym - nie powielaj opinii dzieci Onetu, że United fuksem zremisowali. Osobiście mam w nosie powstałe na kanwie sukcesu Dumy Katalonii argumenty o posiadaniu piłki. W futbolu chodzi o realne możliwości strzelenia bramki dającej zwycięstwo, a bliżej tego był Manchester (3 próby RvP, jedna Giggsa i jedna Welbecka na ew. 2-0).
» 4 marca 2013, 02:10 #6
PaToManU: Cud ? A moze cud to mial Alonso ze wybil pilke z lini ?
» 4 marca 2013, 11:15 #5
PaToManU: Szachy do straty gola :) no vhyba ze niestracimy.
» 4 marca 2013, 11:16 #4
spOntan: Fuksem zremisowaliśmy, bo? Real miał 'przewagę' bo utrzymywał się dłużej przy piłce, i oddał AŻ 28 strzałów, ale tylko 2 celniejsze od United, i w zasadzie tyle samo strzałów realnie zagrażających bramce.

Nie od dziś wiadomo że ulubiona gra Realu to gra z kontry, więc samobójstwem było by gdybyśmy próbowali przejąc inicjatywę w meczu. Strata piłki i dalej można sobie dopowiedzieć samemu. Ferguson oddając pole przeciwnikowi, całkowicie go zdezorientował, i Real tak naprawdę nie miał pomysłu na grę. U nas wręcz odwrotnie, każda piłka przemyślana, i niewiele brakowało a byśmy wygrali.
» 4 marca 2013, 17:45 #3
Fisher45: Bardzo dobry artykuł, rzuca jaśniejsze światło na wtorkowy mecz. Miejmy nadzieję, że United wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko ;)
» 3 marca 2013, 22:54 #2
charnas: ciekawie ujęte, osobiście jestem ciekawy jak ten mecz będzie wyglądał, czy piłkarskie szachy, czy akcja za akcje
» 3 marca 2013, 22:49 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.