Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

9. kolejka PL - relacje z innych boisk

» 28 października 2012, 16:42 - Autor: Szejp - źródło: DevilPage.pl
W spotkaniach zaplanowanych na 9. kolejkę Premier League nie zabrakło prawdziwych szlagierów. W najciekawszych starciach doszło do pojedynków derbowych, które dzisiaj zwieńczyła 'Bitwa o Anglię'.
9. kolejka PL - relacje z innych boisk
» Weekendowe zmagania Premier League tradycyjnie przyniosły wiele emocji
Emirates, 16:00, 27.10, sędzia: Anthony Taylor, frekwencja: 60,103
Arsenal, który podejmował na Emirates QPR, miał wyśmienitą szansę, aby wyjść z dołka, w jakim stołeczny klub znalazł po serii fatalnych meczów w ostatnim czasie. Przyjeżdżający do Holloway Strażnicy, po 8 kolejkach zamykali tabelę z dorobkiem zaledwie trzech oczek.

Zgodnie z przewidywaniami, podopieczni Arsene'a Wengera od pierwszych minut narzucili rywalowi swoje tempo gry. Popularni Kanonierzy często gościli pod polem karnym Julio Cesara, lecz sporej przewagi nie mogli oni przekuć na dobre sytuacje bramkowe.

Dopiero w 19. minucie meczu gospodarze stworzyli sobie realną szansę na gola. Uderzający zza pola karnego Jack Wilshere, silnym strzałem zmusił Cesara do bronienia na raty. Niewiele w tej akcji brakowało, aby do wypuszczonej przez Brazylijczyka piłki dopadł Olivier Giroud. W 30. minucie sam Francuz uderzał piłkę, lecz golkiper przyjezdnych znów wyszedł z opresji zwycięsko.

Po zmianie stron układ sił pozostał ten sam. Arsenal wciąż rozdawał karty, nie potrafiąc mimo przewagi objąć prowadzenia. W 50. minucie dobrą okazję miał Arteta, ale z uderzeniem Hiszpana z rzutu wolnego Cesar ostatecznie sobie poradził.

W 77. minucie gospodarze stworzyli sobie najlepszą dotąd szansę na zdobycie gola, kiedy piłkę na na bramkę rywala uderzał Santi Cazorla. Hiszpan, który zgarnął dośrodkowaną przez Walcotta futbolówkę, będąc kompletnie niepilnowanym na 11. metrze fatalnie przestrzelił.

W 80. minucie doszło do bardzo nieodpowiedzialnego zachowania Stéphane'a Mbii. Kameruńczyk, przegrywając pojedynek bark w bark z Vermalenem, brutalnie kopnął obrońcę Arsenalu, za co w rezultacie otrzymał czerwoną kartkę.

180 sekund później gospodarzom w końcu udało się rozwiązać worek z golami. Autorem trafienia został Mikel Arteta, który z najbliżej odległości pokonał interweniującego nieco wcześniej po strzale Giroud Cesara.

W 87. minucie na 2-0 mógł podwyższyć Ramsey, ale strzał Walijczyka z najwyższym trudem obronił golkiper QPR. W 89. minucie Cesara próbował zaskoczyć Cazorla, lecz również i tym razem piękną robinsonadą Brazylijczyk uratował swój zespół. W 92. minucie goście mogli nieoczekiwanie wyrównać, kiedy to 4 rywali minął Jamie Mackie. W sytuacji sam na sam z Manonne'em Szkot musiał jednak uznać wyższość rywala.

Etihad, 18:30, 27.10, sędzia: Martin Atkinson, frekwencja: 46,801
W kolejnym starciu sobotniej kolejki doszło do pojedynku mistrza Anglii, Manchesteru City z ubiegłorocznym beniaminkiem, Swansea. Podobnie jak wcześniej, tak i tutaj stawiani w roli faworyta gospodarze zamierzali powetować sobie kosztem słabszego rywala niedawne niepowodzenia.

Od początku spotkania obie ekipy postawiły na rozważny, bezpieczny futbol. W rezultacie pierwsza połowa meczu okazała się bardzo senna i jedynie strzał Carlosa Teveza z 38. minuty i uderzenie Michu z 40. minuty mogły zapaść w pamięć zgromadzonym na Etihad kibicom obu drużyn.

Po zmianie stron gospodarze w końcu odzyskali rezon w grze. W 50. minucie przed dogodną okazją stanął Balotelli, który w sytuacji sam na sam próbował minąć Michela Vorma. 3 minuty później włoski napastnik padał w polu karnym rywala, lecz arbiter główny nie zdecydował się wskazać na wapno.

W 58. minucie ostro zagotowało się pod polem karnym Joe Harta. Bardzo ładnym szczupakiem Michu próbował zaskoczyć Anglika, lecz ten zachował do końca zimną krew. W 61. minucie padła pierwsza w meczu bramka, kiedy to strzałem zza pola karnego w sam róg bramki Vorma Tevez nie dał żadnych szans Holendrowi. 1-0 dla City.

W 74. minucie na 1-1 próbował wyrównać de Guzman. Piłka po strzale pomocnika Łabędzi nieznacznie jednak minęła prawy słupek Joe Harta. W 103. minucie z kolei dobić rywala mógł Balotelli, ale Włoch uderzył futbolówkę zbyt mocno i ta poszybowała nad bramką Vorma.

Goodison Park, 13:40, 28.10, sędzia: Andre Marriner, frekwencja: 39,613
Podczas gdy większość kibiców futbolu niedzielne popołudnie rezerwowała na 'Bitwę o Anglię', nieco wcześniej w angielskiej ekstraklasie doszło do niemniej interesującego pojedynku. W derbach o prymat w hrabstwie Merseyside wzięły udział dwie czołowe drużyny regionu – Everton i Liverpool.

Spotkanie to fantastycznie rozpoczęło się dla przyjezdnych. Po 20 minutach Liverpool prowadził już 2-0, a spory udział przy obu golach miał Luis Suarez. W przypadku pierwszej bramki dla The Reds (w 13. minucie) Urugwajczyka w dużym stopniu 'wyręczył' Leighton Baines, od którego piłka odbiła się tak niefortunnie, że zakotwiczając w siatce kompletnie zaskoczyła bezradnego Howarda. W 18. minucie napastnik ekipy z Anfield osobiście już wpisał się na listę strzelców, wykorzystując świetne dogranie Stevena Gerrarda z rzutu wolnego.

Do odrabiania strat popularni The Toffees rzucili się błyskawicznie. Zaledwie 5 minut po bramce Suareza kontaktowe trafienie zaliczył Leon Osman. Występujący na pozycji pomocnika Anglik, ukarał Brada Jonesa za złe piąstkowanie i celnym strzałem zza pola karnego nie dał żadnych szans rezerwowemu golkiperowi Liverpoolu.

Od momentu częściowego odrobienia strat, ataki gospodarzy tylko przybrały na sile. W kolejnych minutach przed szansą wyrównania stanu meczu byli kolejno Mirallas i Fellaini, ale w obu przypadkach goście mogli mówić o dużym szczęściu.

Przełamanie nastąpiło w 38. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Steven Naismith. Szkot, który zdołał urwać się Jose Enrique, wykorzystał świetną centrę Fellainiego i z bliskiej odległości wpakował piłkę praktycznie do pustej bramki.

W 38. minucie bliski gola był Mirallas. Silny strzał Belga zdołał jednak Jones wybić po za boisko. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy podwyższyć na 3-2 z kolei mógł Coleman, ale uderzona przez Irlandczyka piłka minimalnie minęła poprzeczkę Liverpoolu.

Po zmianie stron zarówno jedna, jak i druga drużyna postawiły na ofensywny futbol. Wpierw dobrą okazję na bramkę miał Sterling, a chwilę później po przeciwnej stronie boiska swych sił próbowali Fellaini i Mirallas.

W końcowych minutach meczu w szeregi obu ekip zaczęło wkradać się zmęczenie. Mimo to, spotkanie nie powinno zakończyć się remisem, bowiem w 93. minucie dośrodkowaną przez Gerrarda piłkę w siatce rywala umieścił Suarez. Radość Urugwajczyka nie trwała jednak zbyt długo, bowiem sędzia linowy uniesieniem chorągiewki zakomunikował pozycję spaloną. Jak wykazały powtórki, arbiter okrutnie się pomylił na niekorzyść The Reds.

Komplet wyników 9. kolejki Premier League:
Aston Villa 1:1 Norwich
Wigan 2:1 West Ham
Arsenal 1:0 QPR
Reading 3:3 Fulham
Stoke 0:0 Sunderland
Manchester City 1:0 Swansea
Everton 2:2 Liverpool
Newcastle 2:1 West Bromwich
Southampton 1:2 Tottenham
Chelsea 2:3 Manchester United


TAGI


« Poprzedni news
Premiera: Sir Alex Ferguson - Futbol, cholera jasna!
Następny news »
Kontrowersje na Stamford Bridge, Chelsea - Man Utd 2:3

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (4)


kubcio77: 10 pkt w typerze :) już drugi tydzień z rzędu :P
» 28 października 2012, 18:57 #3
Klimaa: City nie gra nic wielkiego. Niebawem się potknie ;-)
» 28 października 2012, 17:14 #2
4EverMUFC: Szkoda że $hity nie zgubiło punktów my z City gramy w 16 kolejce i jeśli City będzie grać jak teraz to Derby dla United lecz przed nami Chelsea mistrz Europy i Mistrz Pucharu Anglii będzie bardzo trudno lecz wieżę w MU i wiem że wygramy.
» 28 października 2012, 16:47 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.