Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

7. kolejka PL - relacje z innych boisk

» 6 października 2012, 15:37 - Autor: Szejp - źródło: własne
7. kolejka Premier League nie przynosi póki co niespodzianek. Faworyci swoich meczów - Manchester City, Chelsea i Arsenal - ograli kolejno Sunderland, Norwich i West Ham. Ciekawie było również na DW Stadium, gdzie Wigan zremisowało 2-2 z Evertonem.
7. kolejka PL - relacje z innych boisk
» W pierwszym meczu 7. kolejki Premier League faworyci póki co nie zawodzą
7. kolejkę Premier League zainaugurowało spotkanie pomiędzy Manchesterem City a Sunderlandem. Pozornie faworyt tego starcia był znany już przed pierwszym gwizdkiem. W praktyce jednak Czarne Koty, które w przeszłości potrafiły znajdować receptę na Obywateli, wcale nie były na straconej pozycji.

Etihad Stadium, 06.10, 13:40, sędzia: Lee Probert, frekwencja: 47,036
Spotkanie to rozpoczęło się wyśmienicie dla gospodarzy. Pędzący skrzydłem Carlos Tevez, balansem ciała próbował minąć Carlosa Cuellara. Będący w niekorzystnej sytuacji Hiszpan musiał ratować się nieprzepisowym wślizgiem, obligując tym samym arbitra do odgwizdania rzutu wolnego dla City. Do futbolówki oddalonej około 20 metrów od bramki gości podszedł Aleksandar Kolarov, który w ostatnich meczach kapitalnie wykonywał stałe fragmenty gry. Nie inaczej było tym razem i spokojnym, acz niezwykle dokładnym strzałem Serb posłał piłkę nad murem gości, nie pozostawiając żadnych szans Simonowi Mignolet. 1-0 dla City.

Uskrzydleni zdobyciem gola mistrzowie Anglii coraz śmielej atakowali bramkę Czarnych Kotów. W 20. minucie swoje drugie trafienie mógł zaliczyć Kolarov, lecz w sytuacji sam na sam z Minoletem, Serb musiał uznać wyższość doświadczonego bramkarza. Chwilę po tej akcji piłka trafiła jeszcze pod nogi Teveza, lecz Argentyńczyk nie potrafił umieścić jej między słupkami Belga.

W 38. minucie Sunderland oddał pierwszy dopiero w meczu celny strzał na bramkę Joe Harta, lecz Anglik nie miał żadnych problemów ze złapaniem lecącej w jego kierunku piłki.

Po zmianie stron podopieczni Martina O'Neilla w końcu zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką Harta. Pomimo tego obrona Kotów wciąż nie prezentowała dobrego poziomu i w 50. minucie jeden z kontrataków City mógł przynieść drugą w meczu bramkę. Dwójkowa akcja pomiędzy Silvą a Toure, zakończona strzałem tego ostatniego, nie zrobiła jednak wielkiego wrażenia na bramkarzu Sunderlandu, który pewnie przeniósł piłkę nad poprzeczką.

W 58. minucie Micah Richards po raz kolejny stanął przed kapitalną okazją zdobycia gola, lecz na świetny strzał głową Anglika jeszcze lepszą robinsonadą odpowiedział Minolet, przechwytując lecącą w samo okienko bramki piłkę. W 60. minucie Belg nie miał już jednak nic do powiedzenia przy strzale Kuna Aguero. Argentyńczyk, który kilka minut wcześniej pojawił się na murawie, wykorzystał świetne podanie ze skrzydła Kolarova i potężnym strzałem z bliskiej odległości w lewy róg bramki zmusił Minoleta do kapitulacji. 2-0 dla City.

W 72. minucie solidnie zagotowało się pod bramką City. Dośrodkowaną przez gości piłkę z rzutu rożnego nieopacznie mógł umieścić między słupkami Harta Kolarov. Anglik piękną robinsonadą wybił jednak futbolówkę z linii bramkowej. 60 sekund później Micah Richards znów postraszył Minoleta i znów musiał uznać wyższość swojego vis a vis.

60 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze przeprowadzili jeszcze jedną bramkową akcję. Tym razem na listę strzelców wpisał się James Milner, który z lewego sektora boiska zamienił rzut wolny na bramkę. Warto dodać, iż strzał Anglika pewnie wybroniłby Minolet, ale po drodze piłkę nad Belgiem podbił nieszczęśliwie interweniujący Craig Gardner. W 91. minucie mogło być nawet 4-0, ale pojedynek sam na sam z Aguero wygrał Minolet.

W kolejnym bardzo ciekawym spotkaniu lider tabeli Chelsea Londyn, podejmowała będące w strefie spadkowej Norwich City. W potyczce tej, podobnie jak wcześniej, faworyt był tylko jeden. Popularne Kanarki w poprzednim sezonie często jednak znajdowały sposób na angielskich gigantów.

Stamford Bridge, 06.10, 15:55, sędzia: A. Taylor, frekwencja: 41,784
Od pierwszych minut, zgodnie z oczekiwaniami, do ofensywy rzucili się gospodarze. W 5. minucie kapitalnie do Fernando Torresa zagrywał Juan Mata. W sytuacji sam na sam z Johnem Ruddim Hiszpan ewidentnie przekombinował i zamiast strzelać próbował zwodem jeszcze minąć wracającego Elliotta Bennetta. Ostatecznie to Anglik okazał się górą.

W 11. minucie nieoczekiwanie Kanarki wyszły na prowadzenie. Wszystko za sprawą niezawodnego Granta Holta, który wykorzystał świetne zgranie głową piłki przez Elliotta Bennetta i celnym wolejem z odległości około 10 metrów od bramki Petra Cecha posłał piłkę w prawy róg pod ręką bezradnego Czecha.

Niedługo goście cieszyli się z prowadzenia. 180 sekund po pierwszym trafieniu na tablicy świetlnej widniał już wynik remisowy. Do wyrównania doprowadził Fernando Torres, zamieniając dośrodkowanie Branislava Ivanovica na gola. Przy silnie uderzonej w lewy róg bramki piłki głową przez Hiszpana Ruddy nie miał najmniejszych szans.

W 19. minucie meczu znów zagotowało się w polu karnym Chelsea, ale szczupak Alexandera Tetteya nie zrobił żadnego wrażenia na golkiperze Niebieskich. 3 minuty później gospodarze zaaplikowali rywalowi drugiego gola. Autorem bramki okazał się tym razem Frank Lampard, który tuż zza pola karnego strzałem z woleja pokonał Ruddiego. Duży udział w tym golu miał Fernando Torres, który próbował nieco wcześniej uderzać z przewrotki i po zablokowaniu którego przez Michaela Turnera piłka szczęśliwie spadła pod nogi belgijskiego pomocnika.

W 31. minucie było już 3-1 dla Chelsea. Wyprowadzający kontratak z własnej połowy Juan Mata, po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów znalazł się pod polem karnym rywala. Tam Hiszpan wypatrzył urywającego się Bennettowi Hazarda i posyłając niezwykle celne, prostopadłe podanie umożliwił Belgowi wyjście na pojedynek sam na sam z Ruddim. Były zawodnik Lille do końca zachował spokój i uderzeniem w prawy róg zmusił angielskiego bramkarza do wyciągania piłki z siatki.

Po zmianie stron wydawało się, że obraz meczu się zmieni. Londyńczycy jednak dali gościom się wyszumieć zaledwie przez kilka pierwszych minut drugiej odsłony, kontynuując po tym czasie szturm bramki Ruddiego. Dogodne okazje do podwyższenia wyniku Chelsea miaa najpierw w 61. minucie, kiedy to Oscar uderzał z dystansu, a następnie 9 minut później, gdy sam na sam z Ruddim znalazł się Torres. W obu przypadkach golkiper wychodził jednak obronną ręką.

W 80. minucie ambitnie atakująca Chelsea w końcu dopięła swego. Dośrodkowujący piłkę z lewej flanki Eden Hazard, niezwykle celnym crossem znalazł w polu karnym niepilnowanego Matę. Hiszpan ładną piętką zgrał od razu futbolówkę do ustawionego obok Branislava Ivanovica, a ten uderzeniem z woleja ustalił wynik meczu. 4-1 dla Chelsea.

W ostatnim spotkaniu sobotnich zmagań PL doszło do małych derbów Londynu - potyczki pomiędzy West Hamem i Arsenalem. Oprócz prestiżu mecz ten miał również dodatkowy smaczek. Obie drużyny bowiem sąsiadowały ze sobą w tabeli i zwycięstwo którąkolwiek z nich przybliżało do ligowego podium.

Upton Park, 06.10, 18:25, sędzia: Phil Dowd, frekwencja: 34,974
Sobotnie derby lepiej mogli zacząć goście. Już w 2. minucie z dystansu uderzał Olvier Giroud, jednak lecącą w sam róg bramki piłkę ofiarnie wybił poza boisko interweniujący Jussi Jaaskelainen. 18 minut później o włos od zapakowania gola samobójczego był James Collins, kiedy to piłkę z prawego skrzydła dośrodkowywał w pole karne Młotów Carl Jenkinson.

W 21. minucie padła pierwszy w meczu gol. Autorem jego nie był jednak żaden z piłkarzy mających dotychczas ogromną przewagę gospodarzy, a pomocnik przyjezdnych, Mohamed Diamé. Francuz, który przedarł się lewą stroną boiska mijając po drodze Aarona Ramseya, pięknym technicznym strzałem umieścił piłkę w okienku bramki Vito Mannone, nie dając szans golkiperowi Kanonierów na skuteczną interwencję.

Po stracie gola The Gunners rzucili się do jeszcze zacieklejszych ataków. Przewaga gospodarzy, choć wciąż duża, w dalszym ciągu nie przekładała się jednak na sytuacje bramkowe. Zmieniło się to dopiero w 41. minucie, kiedy to podopiecznym Arsene'a Wengera udało się wreszcie wyrównać. Bohaterami dającej gola akcji byli Olivier Giroud i Lukas Podolski. Wszystko zapoczątkował ten pierwszy, podając bardzo dokładnie na skrzydło do Niemca. Były napastnik Koeln tuż po przyjęciu popędził do linii końcowej boiska i wrzucił piłkę do nadbiegającego Giroud. Francuz, mimo ciężkiego położenia, nie pomylił się z bliskiej odległości i potężnym wolejem pokonał Jaaskelainena.

Po przerwie i rozpoczęciu drugiej połowy obie drużyny chciały za wszelką cenę narzucić swój styl gry. Podobnie jednak jak w pierwszej odsłonie zarówno West Ham, jak i Arsenal nie potrafiły dobrych akcji skwitować groźnymi strzałami. Do poderwania się z miejsc kibice okazję otrzymali dopiero w 65. minucie, kiedy to w pole karne Młotów wbiegł Santi Cazorla. Hiszpan, uderzając piłkę, trafił w swojego kolegę z drużyny, Kierana Gibbsa, a ten przedłużył ją do niepilnowanego Giroud. Francuz nie zdołał jednak powiększyć swojego dorobku bramkowego, posyłając futbolówkę jedynie w boczną siatkę bramki rywala. Kilka sekund później głową piłkę uderzał Andy Caroll, lecz strzał Anglika był niecelny.

W 73. minucie Arsenal powinien otrzymać rzut karny. Wbiegający w pole karne Ramsey kiwając Diame został zahaczony przez Francuza. Faul, mimo że ewidentny, nie został jednak dostrzeżony przez pana Phila Dowda. W 77. minucie Arsenalowi wreszcie udało się wyjść na prowadzenie. Piękne prostopadłe podanie od Oliviera Giroud otrzymał Theo Wallcott, Anglik błyskawicznie odbiegł pilnującym go obrońcom i w sytuacji sam na sam z Jaaskelainenem posłał piłkę w prawy róg bramki - tuż obok interweniującego Fina.

W 80. minucie Młoty mogły wyrównać, lecz uderzający z okolic 10 metra Kevin Nolan, przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Manonne'a. Jak mówi stare piłkarskie przysłowie, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. 3 minuty po zmarnowanej setce przez Nolana, Kanonierzy przeprowadzili zabójczą, dającą im trzecią bramkę kontrę. Autorem gola został Cazorla, który popisał się kapitalnym strzałem zza pola karnego. Piłka po jego potężnej bombie wylądowała w samym okienku bramki bezradnego Jaaskelainena, a sam Hiszpan ustanowił tym samym wynik spotkania na 3-1.

Komplet wyników 7. kolejki Premier League

Manchester City 3-0 Sunderland AFC
Chelsea Londyn 4-1 Norwich City
Swansea City 2-2 Reading FC
West Bromwich Albion 3-2 Queens Park Rangers
Wigan Athletic 2-2 Everton FC
West Ham United 1-3 Arsenal Londyn
Southampton FC 2-2 Fulham Londyn
Liverpool FC 0-0 Stoke City FC
Tottenham Londyn 2-0 Aston Villa FC (ciekawostka: w spotkaniu tym w bramce Kogutów wystąpił Hugo Loris. Oznacza to, że 7-letnia, nieprzerwana seria gry na angielskich boiskach Brada Friedela właśnie została zakończona)
Newcastle United 0-3 Manchester United


TAGI


« Poprzedni news
Zagłosuj na mecz Manchesteru United!
Następny news »
Porażka U-18 w starciu z Southampton

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (11)


Klimaa: Szkoda że West Ham przegrał. Mimo wszystko mógł wywalczyć remis.
» 6 października 2012, 23:51 #10
PatrickDevil: Ciekawe jak nam pójdzie jutro -,-
» 6 października 2012, 23:24 #9
Devil007: Popraweczka...w meczu Arsenalu na 2:1 asystował Giroud,a nie Cazorla.
» 6 października 2012, 22:56 #8
Devil007: Komentarz zedytowany przez usera dnia 06.10.2012 19:02

Panie Redaktorze.Można jakoś dać "wyżej ten news" ?
bo pojawiło się sporo nowych i ten już jest trochę niżej w dodatku nie każdy wie,że dopisał pan nową relację.Proponuję dodanie jeszcze 1-2 relacji i odświeżenie,żeby ten news był wyżej.

W skrócie.Lepiej najpierw napisać wszystkie relacje,a dopiero potem dać na stronę.Chodzi mi o to,że ludzie którzy zobaczyli po raz pierwszy ten news zobaczyli jedynie relacje Manchesteru City...a nie zauważyli,że dopisana została 2 transmisja.
» 6 października 2012, 18:58 #7
Szejp: nie za bardzo niestety. Dlatego jak napisałem niżej - od następnej kolejki począwszy zamierzam pisać relację dopiero na koniec dnia zmagań ligowych. Uniknę w ten sposób opisanej sytuacji...
» 6 października 2012, 19:05 #6
Devil007: No dobrze.Dziękuję za odpowiedź
» 6 października 2012, 19:06 #5
Devil007: A...prosze poprawić błąd.2 gola strzelił Lampard- nie Hazard
» 6 października 2012, 19:09 #4
jamaj05: bardzo fajny pomysł z relacji z innych boisk
super sprawa

ale chyba nie trzeba robić tak obszernych relacji city czy innych drużyn
moim zdaniem max 10 linijek na każde spotkanie by wystarczyło
» 6 października 2012, 16:19 #3
ROO10MU: o city to jedno zdanie wystarczy :D
» 6 października 2012, 16:29 #2
Szejp: spoko, po meczu Chelsea to nieco skrócę :P A od przyszłej kolejki mam zamiar dodawać relację dopiero pod koniec dnia zmagań ligowych...
» 6 października 2012, 16:56 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.