Jedną z fajniejszych rzeczy w piłce nożnej jest to, że mecz nie trwa tylko 90 minut, że sezon to nie tylko 38 spotkań, że nawet przerwa między sezonami jest wypchana okienkiem transferowym i nudnymi meczami przygotowawczymi. W związku z tym ludzie mogą emocjonować się tą dyscypliną sportu praktycznie cały czas. Nieodłącznym elementem emocjonowania się piłką nożną są dyskusje na najróżniejsze tematy, od formy w ostatnim meczu do miejsca zajmowanego przez konkretnego zawodnika w światowym futbolu. Są też tacy, którzy lubią rozmawiać o zarobkach, o wyglądzie ich żon oraz o samochodach, jakimi się poruszają.
Mówi się, że ile ludzi, tyle opinii. Widać to przede wszystkim w trakcie tych najciekawszych, choć jednocześnie najbardziej irytujących dyskusji, o poszczególnych zawodnikach. Ile razy doświadczaliśmy podziałów wśród kibiców Manchesteru United? Niby jedność, bo wszyscy marzą o tym samym, ale dzielenie się na dwie grupy mające całkowicie odmienną opinię przychodzi im z taką łatwością. Tylko w ostatnich sezonach najciekawsze były dyskusje Ronaldo czy Rooney, Tevez czy Berbatov, później Berbatov czy reszta, oraz od niedawna Lindegaard czy de Gea. Odnoszę wrażenie, że w nadchodzących miesiącach na poważnie rozpęta się kolejna wojna pt. Nani – tak czy nie?
Portugalczyk przypomina mi tego wkurzającego kolegę z podwórka, z którym każdy z nas miał kiedyś do czynienia, na pewno, bo tacy są na każdym blokowisku. Kolega, który na boisku zawsze się wyróżnia i reszta po cichu mu zazdrości talentu, ale oprócz tego niczym nie imponuje, gwiazdorzy, sprawia wrażenie kretyna i tak naprawdę nikt go nie lubi.
Przypomina mi tego wkurzającego kolegę, ponieważ jest najbardziej utalentowanym zawodnikiem w Manchesterze United. Ma łatwość w grze w piłkę wynikającą z talentu, którego jednak nie do końca chce mu się szlifować.
Taki piłkarz jak Wayne Rooney także ma ogromny talent, ale nie tylko na nim opiera swoją grę. Rooney to chłopak, który od zawsze wkładał w trening wiele serca, o czym mówi każdy trener czy zawodnik, z którym Anglik miał przyjemność pracować. Widać to na boisku. Widać jaki jest zawzięty, widać, że kiedy mu nie idzie gra do przodu, to chce pomóc drużynie w defensywie. Jak straci piłkę, to biegnie za rywalem dopóki jej nie odzyska. Takie zachowanie na boisku, poświęcenie, robi z niego jednego z najbardziej uwielbianych zawodników na Old Trafford. Każdy powinien się zatem domyślić dlaczego Nani uchodzi za tego najbardziej frustrującego.
Nani ma talent i łatwość w dryblowaniu, przez co może być jednym z niewielu zawodników, którzy w każdej sytuacji, nawet tej najmniej oczekiwanej, potrafią przesądzić o wyniku spotkania. Jednak najgorsze jest to, że sam Nani jakby o tym zapomina. Jeśli Nani źle wejdzie w spotkanie, tragiczny pozostaje do ostatniej minuty. Zamiast być tym zawodnikiem, którego trzyma się na boisku nie patrząc na to jak słabo mu idzie, Portugalczyk jest zawodnikiem, który pierwszy schodzi z boiska, kiedy drużyna zawodzi. Bo się nie zmieni, bo do końca pozostanie zawodnikiem, który źle wszedł w mecz.
Męczą mnie opinie, że Nani jako jedyny się stara, że piłka trafia do niego na skrzydło, a on drybluje, strzela (albo raczej próbuje dryblować i strzelać). To nie jest plus. Zrozumiałe jest, że jego koledzy będą częściej podawać piłkę do niego niż np. do Patrice’a Evry, bo to Nani jest lepszym zawodnikiem, oferującym więcej w ofensywie. Jeśli Nani słabo wejdzie w mecz, powtarza te same zagrania, które nie pozwoliły mu na lepsze rozpoczęcie spotkania, aż stanie się to irytujące – ale niektórzy kibice będą mówić, że Nani się stara i nie poddaje. Wystarczyłoby tylko zmienić podejście do przeciwnika, zmienić sposób na ogranie go, a być może okazało się to skuteczne i na pewno nie byłoby to tak samo wkurzające.
Jego kolega, Antonio Valencia nie jest zawodnikiem, który gwarantuje gazetom wysoką sprzedaż. To człowiek ceniący sobie spokojne życie, lubiący poświęcić się treningom i udoskonalaniu swoich umiejętności – o takich osobach chcą opowiadać kibice. Ekwadorczyk zwolnił nawet swojego agenta, chcąc się skupić na piłce w najczystszej postaci, a nie na wszystkich brudach jakie niesie ze sobą współczesny futbol. Uwielbia go Old Trafford, bo jest taki jak najzwyklejsza osoba przychodząca na mecze United, oglądając go, 76 tysięcy ludzi czuje się jakby oglądało swojego przyjaciela grającego w ich ulubionym klubie. To jest typ zawodnika, za którym pójdą tłumy, typ zawodnika, z którym Nani nie ma co się równać.
Skuteczność, regularność i nastawienie do gry to najważniejsze dla kibica rzeczy. Ze skutecznością u Naniego różnie, z regularnością źle, a jego głowa dość często myśli o czymś innym niż nogi, przez co dla wielu pozostaje on zagadką nie do rozwiązania.
Tak, Nani jest jednym z najbardziej utalentowanych zawodników Manchesteru United. Jest on także w gronie zawodników, którzy stali się twarzą dzisiejszego Manchesteru United, w końcu Portugalczyk jest tutaj już szósty sezon. Wiele klubów chciałoby takiego zawodnika jak Nani w swoich szeregach, ale jednocześnie wiele klubów ma o wiele lepszych piłkarzy na jego pozycję. 25-latek przychodził do klubu jako drugi Cristiano Ronaldo, zaraz po tym jak jego starszy rodak uczynił największy postęp w swojej karierze. Wielu oczekiwało zatem tego samego za parę lat od Naniego. W przyszłym miesiącu będzie obchodzić 26. urodziny, wkroczy w ten „umowny” najlepszy dla piłkarza wiek.
Do dziś nie wykonał tego postępu, jaki oglądaliśmy w sezonie 2006/07 u Ronaldo. Potencjał w okresie młodzieńczym był podobny, ale od tego momentu z każdym dniem Nani o wiele mniej go wykorzystywał i nad nim pracował. Tak, uważam, że gdyby Portugalczyk miał inne nastawienie, byłby w stanie dorównać Cristiano Ronaldo. Jednak teraz jest już na to za późno, a pamiętać też należy, że Ronaldo podniósł światu poprzeczkę na niewyobrażalną wysokość.
Często można teraz czytać o Nanim – jego sytuacja jest łakomym kąskiem dla dziennikarzy. Z każdego gestu można wyciągnąć jakiś wniosek, a to w połączeniu z jego charakterem, z niewykorzystywanym potencjałem, z nieosiągnięciem poziomu Ronaldo i z sytuacją kontraktową w Manchesterze United (do czerwca 2014 roku) oznacza dla niego ciężkie miesiące.
„Make it or break it”, Nani.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.