LTMek: Wszczynania awantur 0o
Byłem na setkach meczy i jakoś nie przypominam sobie, by "pozdrawianie" kibiców drużyny przeciwnej prowadziło do awantur, jest to raczej wpisane w spotkania, zwłaszcza pomiędzy znienawidzonymi klubami. Na mecz idziesz po to jak już mówiłem, żeby się wyżyć. Po to masz sektor dla fanatyków. W sektorach dla pikników możesz se robić co chcesz i śpiewać nawet szanty, jak ci się podoba.
Kibol, hmm cuchnie naszą kochaną prasą, dla której kibic zdzierający gardło i odpalający na trybunie przedmiot śmiertelnego zagrożenia, jakim w/g nich jest raca, jest niejakim kibolem. Tak, pikniki, bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy przychodzą na mecz po to by się pogapić i zeżreć kiełbasę? Stadion to nie jest teatr -,-
Nie za bardzo rozumiem, co goście z ""Hooligans" mają do rzeczy. Jest tam ujęty obraz angielskich kibiców przed zrobieniem z nimi porządku. Uważam, że wszelakie przejawy agresji na stadionach i poza nim są złe, ale jak ktoś chce chodzić na ustawki w jakieś nieuczęszczane miejsca (jak choćby ostatnia scena walki z Hooligans), to nie mam nic przeciwko, jego ciało, jego życie.
Nie mówimy tu o rzucaniu się na kibiców przeciwnej drużyny z pięściami, ale nie przesadzajmy, że wulgarne przypomnienie kibicom drużyny przeciwnej gdzie ich miejsce jest jakąś tragedią. Tego typu przyśpiewki górują na trybunach dla fanatyków, poza tym nie chcesz, nie śpiewasz. Przesadne egzekwowanie pewnych form zachowań prowadzi do tego, iż na pewnych stadionach atmosfery w ogóle nie ma