Akwinata: @Devil23 - po pierwsze to zależy jak rozumiesz socjalizm i co jest dla Ciebie pierwotne względem czego. Jeśli uważasz socjalizm za ideę kolektywistyczną (od. societas) to ma to jakiś sens. Niemniej nie zamierzałem tutaj mówić ani o Platonie ani Arystotelesie, bo uznanie ich myśli za proto-socjalizm czy proto-faszyzm jest akurat klasycznym błędem wielu współczesnych interpretatorów myśli starożytnej (zapomina się o celu państwa w starożytności). Szkopuł jednak w tym, że rozmawiamy tu o idei politycznej z charakterystycznym kształtem ekonomicznym - tu socjalizm pełni rolę reakcji na myśl kapitalistyczną. Czy tego chcesz czy nie, Marks jest typowym efektem filozofii Hegla a nie socjalizmu, którego na dobrą sprawę sam był współtwórcą. W zasadzie twierdzisz, że efekt myśli Marksa (komunizm) był efektem myśli Marksa (socjalizm), czym popełniasz podstawowy błąd logiczny - idem per idem. Do tego są różne wersje socjalizmu np. Owena czy Bakunina, aczkolwiek ich trzon tkwi właśnie w myśli nie kogo innego jak historycystów w postaci Hegla czy Fichtego (piszą o tym np. Popper, prof. Wielomski czy prof. Kozłowski). Nie zarzucaj mi więc nieoczytania, bo nie tylko popełniasz podstawowe błędy logiczne ale i nie podajesz źródeł. A tekst o wywyższaniu był cholernie przykry - jak rozmawiamy o ideach to kompletnie, bez wyciągania z kontekstu - trzymajmy się metodologii. Co do przyczyn kryzysu - ciekawe, że zarysowałem je w taki sposób, Ty uznałeś to za swoje słowa (mimo, że mówiłeś o szejkach, którzy jednak nie wydają więcej niż posiadają) i pouczasz mnie o czytaniu ze zrozumieniem. Co do samych kredytów i ich wolnorynkowości współcześnie - bzdura, o której pisałem już wcześniej, ale widocznie nie zrozumiałeś. A jaka Twoim zdaniem panuje "modła" jeśli chodzi o uprawianie ekonomii jak nie keynesowska (rozumna osoba domyśla się, że chodzi o sam model a nie dogmatyczne trzymanie się go)? Może mi chcesz wmówić, że hayekowska? Widzę, że przesiąknąłeś dziwną nowo-mową, która totalnie gwałci zasadę wyłączonego środka, więc wytłumaczę Ci w prosty sposób: z wolnym rynkiem jest jak z ciążą - albo jest, albo nie ma. Nie można być na wpół w ciąży. Tak samo jest z wolnym rynkiem. Jeśli są elementy interwencjonizmu, regulacji itp. utrudnień, to rynek wtedy nie jest wolny (nie mam tu na myśli anarchokapitalizmu, żeby było jasne). Nie uciekłem od Twojego zarzutu - odpowiedziałem Ci analogią, której widocznie nie zrozumiałeś. Przeczytaj więc jeszcze raz. Ile razy powtórzę? Ile będzie trzeba. Jakie mam przesłanki? No widzisz, niektórzy jednak używają metodologii realistycznej i empiria tutaj pokazuje doskonale, że te mechanizmy działają. Analogiczne sytuacje były na rynkach motoryzacyjnych czy informatycznych. Popatrz cholera, jakoś wszystko się ustabilizowało! Proponuję zapoznać się z mechanizmem reakcji rynku w świetle pojawienia się nowego zjawiska na nim (Rothbard - "Manifest libertariański" czy artykuły na stronie Misesa). Wtedy może zaczniesz dyskutować na temat, o którym masz pojęcie.