Akwinata: Najzabawniejsze jest to, że proponujesz to samo, tyle że chcesz tym sterować, zamiast oddać to "niewidzialnej ręce rynku". Typowo socjalistyczne zagranie, które na szczęście nieco bardziej ogarnięty filozof czy politolog jest w stanie wyczuć na kilometr. Podpowiem Ci - czyn jest klasyfikowalny wtedy, kiedy jest wynikiem zamierzonego działania popartego wolną wolą, a nie samowolnego procesu, dlatego pewne aspekty rzeczywistości NIE MOGĄ być planowane, żeby owej klasyfikowalności uniknąć. Ty masz tendencje jak oświeceniowcy - myślisz, że z racji rozumności człowieka możesz modelować rzeczywistość przepisami. Szczegół, że dalece wykracza ona (rzeczywistość) poza nasze możliwości. Ja z tego idiotycznego kierunku zrezygnowałem - nie bawiła mnie zawodówka szumnie nazywana studiami, gdzie studenci na pierwszym roku ledwo zaliczają logikę okrojoną do sylogistyki Arystotelesa i diagramów Venna.
Świetnie - chrońmy w sztuczny sposób coś, co tak naprawdę ochrony nie wymaga. Dla Ciebie oszustwem jest niedotrzymanie słownej umowy, w wyniku której nie ma faktycznych (bo namacalnych) strat materialnych. W polityce i ekonomii uprawianej w sposób realistyczny (czyli normalny) liczy się interes (państwa, spółki) - ten interes to skuteczne działanie na rzecz wzmacniania podmiotu (państwa, spółki). Wszelkiego rodzaju wmawianie, że kara za niedotrzymanie słowa (jeśli nie pociąga fizycznych lub materialnych strat - podkreślam to, bo chyba ciągle to ignorujesz) powinna być obostrzona prawnie, jest zwyczajnym idiotyzmem - to leży w zakresie szeroko pojmowanej moralności a nie prawa. Prawo i moralność to dwa zupełnie inne porządki (za Kantem chociażby).
Nota bene jesteś świetnym przykładem tego, że prawnicy nie powinni układać prawa. Tak było zresztą przez wiele wieków i zajmowali się tym administratywiści (szeroko, acz błędnie utożsamiani z prawnikami w dzisiejszym tego słowa znaczeniu), którzy mieli podstawy z logiki, etyki i filozofii. Dzięki temu potrafili stworzyć prawo, które nie jest sprzeczne logicznie (jak momentami nasza konstytucja), które starało się nie kolidować z moralnością i było ufundowane w twardej teorii metafizycznej (również koherentnej).