Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Skąd ten pośpiech?

» 26 czerwca 2012, 19:00 - Autor: mJagiela - źródło:
Na pierwszy rzut oka karierę w Manchesterze United zrobić jest niesamowicie trudno. Oczekiwania, presja i bardzo krótki czas jaki piłkarzowi daje się na zadomowienie w nowej drużynie (dla niektórych nawet w nowej lidze) powodują, że przeciętniacy nie mają szans na przetrwanie. Zostają zawodnicy przydatni sir Aleksowi Fergusonowi w realizacji jego wizji prowadzenia klubu, nieważne czy trafiasz na Old Trafford jako wschodząca gwiazda czy jesteś krytykowanym wychowankiem, w którego nikt nie wierzy – każdy piłkarz, który dostaje propozycję przedłużenia umowy z Manchesterem United odnosi sukces.
Skąd ten pośpiech?
»
Żyjemy w takich czasach, kiedy zawodnicy czołowych europejskich klubów mogą sobie pozwolić na drogie samochody, są rozchwytywani przez piękne kobiety oraz mają rozgłos w mediach. Smutne jest jednak to, że dzisiaj nie ma znaczenia czy masz lat 20, czy 35 – będąc częścią wielkiej machiny, bo tak trzeba nazwać dzisiejszych liderów w piłce nożnej, masz status o jakim wielu marzyło i na jego uzyskanie musiało się wiele napracować.

Jak porównać Ryana Giggsa, Rio Ferdinanda czy Wayne’a Rooneya do Paula Pogby, Federico Machedy czy Toma Cleverleya? Na boisku jest to łatwe, ponieważ tylko ta pierwsza grupa zawodników regularnie prezentuje swoje umiejętności milionom kibiców na całym świecie. Poza boiskiem jest to trudniejsze, ponieważ tam milionom ludzi na całym świecie prezentuje się także ta druga grupa, która (przynajmniej wśród kibiców Manchesteru United) wydaje się mieć sławę większą niż The Beatles u swojego szczytu.

Tom Cleverley, który rozpocznie nowy sezon mając 23 lata i zaledwie 15 występów w Manchesterze United, a także Federico Macheda, który zauroczył kibiców ponad trzy lata temu, ale od tamtego momentu ewidentnie stoi w miejscu i Paul Pogba, którego więcej w mediach niż na boisku, ponieważ śledząc całą sagę transferową z nim związaną ciężko zrozumieć jak 19-latek z siedmioma meczami w pierwszej drużynie (wszystkie to wejścia z ławki rezerwowych) zachowuje się jak Cristiano Ronaldo przed czterema laty.

Piłkarzom odbija od sławy, pieniędzy i ogromnej szansy na wymarzoną starość, jaką daje im futbol. Zdecydowanie. Nie pomagają kibice konkretnych drużyn oraz wszyscy interesujący się piłką nożną (bo tak naprawdę tylko w tej dyscyplinie dochodzi do takich cyrków), którzy sami napędzają ten kołowrotek.

Można krytykować Pogbę, ale trzeba przyznać, że Francuz jest jednym z najbardziej utalentowanych młodzików Manchesteru United w ostatnim dziesięcioleciu – pod tym względem da się zrozumieć jego sławę. Jednak środek pomocy, czyli najsłabszy punkt drużyny sir Aleksa Fergusona, zwiększa ten rozgłos do nieznośnych rozmiarów. Poszukiwanie idealnego fragmentu układanki towarzyszy kibicom od wielu lat – dyskutuje się o wielomilionowych wzmocnieniach, o ciekawych piłkarzach z mniej znanych lig lub nastolatkach, na których trzeba sypnąć groszem. Zadłużenie Manchesteru United i rodzina Glazerów powodują, że Ferguson ma ograniczenia. Stąd też idealnych zawodników do środka pola szuka się w drużynach młodzieżowych.

W poprzednim sezonie Pogba często odpuszczał mecze Rezerw, raz z powodu kontuzji, innym razem z powodu wycieczek z pierwszym składem po Anglii i Europie. Nie zachwycał kiedy grał. O wiele lepiej prezentował się rok wcześniej w Akademii, z którą wygrał FA Youth Cup. W Rezerwach pierwszoplanową postacią byli Davide Petrucci, bracia Keane, Larnell Cole oraz Jesse Lingard. Mało kto określi Pogbę najlepszym młodym zawodnikiem sezonu 2011/12. Wielu za to go wymieni w gronie zawodników najczęściej goszczących w mediach.

Zbliża się 30 czerwca, zbliża się ostatni dzień kontraktu Francuza z Manchesterem United, a on dalej nie wie gdzie chce grać. Jeśli odejdzie, część rzuci się z nożami na Fergusona, część westchnie mówiąc, że i tak był słaby. Jeśli zostanie, szopka się nie skończy. Ciężko spodziewać się, że zawodnik, który mając 19 lat potrzebuje być przekonywanym do pozostania na Old Trafford spędzi na tym stadionie całą swoją karierę. Żegnając się z francuskim Le Havre palił mosty, kiedyś z pewnością spali kolejny – żegnając się z Manchesterem United.

W 2009 roku Federico Macheda stał się idolem, kiedy trzema kontaktami z piłką zapewnił ściganej przez Liverpool drużynie sir Aleksa Fergusona cztery punkty. Właśnie o cztery punkty Manchester United wyprzedził w końcowej tabeli sezonu 2008/09 drugi Liverpool. Ciężko znaleźć osobę, która nie zauroczyła się wtedy młodym Włochem – jednak od tamtych wydarzeń minęło już 38 miesięcy, a Włoch stoi w miejscu. Nie uczynił postępów, a dwa półroczne wypożyczenia, mimo trochę broniących go zawirowań związanych z menadżerami drużyn, do których był wysyłany, można nazwać porządnym rozczarowaniem. Jeszcze w sezonie 2009/10 kiedy Macheda wchodził na boisko oczekiwało się czegoś wyjątkowego - był aktywny, dobrze się ustawiał, nie dawał odpocząć obrońcom, ale jeszcze w tamtym sezonie zaczął zawodzić, a dwa kolejne lata idealnie obrazują to, co Włoch ma jak na razie do zaoferowania.

Nie należy się spodziewać, że Macheda wygryzie ze składu Wayne’a Rooneya, Danny’ego Welbecka czy Javiera Hernándeza. Gwoździem do trumny będzie dla niego pozostanie Dimitara Berbatova w Manchesterze na kolejny sezon albo transfer kolejnego napastnika. Ferguson kupił Kagawę i spekuluje się o zmianie stylu na jeden z tych, w których używa się jednego napastnika – można powiedzieć, że Ferguson szuka już gwoździ na Machedę. Federico sprawia wrażenie fajnego chłopaka, ale wrażenie w piłce się nie liczy, tak samo jak sentyment. Fajnie, że trzy lata temu strzelił dwie ważne bramki, tego nikt mu nie odbierze. Trzeba się jednak zastanowić czy to właśnie wspomnienia z tamtego okresu nie przeszkadzają w realnej ocenie jego umiejętności.

Osoby badające ludzki umysł zgodnie twierdzą, że ludziom z czasem zamazuje się obraz pewnych wydarzeń z przeszłości, przez co pamiętają głównie te pozytywne momenty. Pewnie dlatego każdy 30-latek tęskni za piłką nożną z lat 90., tak jak za piłką nożną z początku trzeciego tysiąclecia będą za dziesięć lat tęsknić dzisiejsi 20-latkowie. Podobnie jest z początkiem poprzedniego sezonu i formą Manchesteru, a przede wszystkim z formą Toma Cleverleya, którego dzisiaj ocenić jest tak samo trudno, jak 12 miesięcy temu. Owszem, należy mu się ogromny plus za odwrócenie losów spotkania o Tarczę Wspólnoty czy 8:2 z Arsenalem, ale wracając myślami do sierpnia 2011 roku ciężko jest wyobrazić sobie Manchester United – i Toma Cleverleya – bez skazy.

To nie był futbol totalny. Mecz z Arsenalem był wspaniały dla widzów (szczególnie neutralnych), ale przeglądając statystyki można sobie przypomnieć jak dużo miejsca miał Arsenal w środku pola, jak niekonsekwentni w defensywnie byli Cleverley i Anderson oraz jak wiele okazji do strzelenia bramki mieli Kanonierzy. Zapamiętamy Cleverleya przez pryzmat wysokiego wyniku, ale prawdą jest, że Arsenal był wtedy w ogromnym dołku, co ułatwiło zadanie Manchesterowi United. Bo ich gra nie różniła się wiele od meczu z Tottenhamem, który do 60. minuty był bardzo wyrównany i Tottenham momentami miał w środku pola przewagę. Bo ich gra nie różniła się wiele od meczu z West Bromwich Albion, któremu zabrakło dziesięć minut do zremisowania z obrońcami tytułu.

Cleverleya jest ciężko ocenić, bo nie ma materiału do oceny. Dzięki Twitterowi i jego aktywności poza boiskiem, na co miał przecież dużo czasu, można poznać Cleverleya jako człowieka. Niby od dziecka związany z Manchesterem United, niby obiecujący zawodnik, jeden z większych talentów, ale zachowaniem idzie w kierunku Pogby. Po paru występach w pierwszej drużynie z rozmachem zaczął budować markę TC23, wzorując się pewnie na swoim piłkarskim idolu, Davidzie Beckhamie i jego DB7. Problem w tym, że Beckham trochę dłużej na to czekał, a kiedy już się za to wziął, to miał jak zbyć krytyków, bo w piłce nożnej już wiele znaczył, a nie był tylko nadzieją angielskiej piłki. Nie można go jeszcze skreślać, ale nie sposób nie zauważyć kierunku, w którym Anglik zmierza. Nie tędy droga.

O wiele bardziej ekscytująca jest droga na szczyt jaką pokonuje Danny Welbeck. Wspaniale ogląda się teraz zdjęcia i filmy z 2003 roku, kiedy 12-letni wówczas Anglik grał w piłkę z ówczesnymi zawodnikami Manchesteru United. Zwykły chłopak, niezniszczony pokusami dzisiejszego świata jaki otworem stoi przed młodymi piłkarzami, otoczony opieką i autorytetami, z których doskonale zdaje sobie sprawę. Takie nastawienie do piłki nożnej daje mu ogromną szansę na zostanie prawdziwą legendą w oczach kibiców. Zbyt wczesne myślenie o tym ile się osiągnęło, często błędne, spowoduje, że nie staniesz się drugim Scholesem czy Giggsem, ale prędzej Natalią Siwiec – będziesz gościł na stadionach, każdy będzie Cię kojarzył, ale poza tym, że ludzie będą Cię rozpoznawać, nic więcej nie osiągniesz.


TAGI


« Poprzedni news
Owen zawodnikiem Al Shabab?
Następny news »
Agent: Elm wkrótce podejmie decyzję

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (22)


mJagiela: Miło, że wróciłeś.
» 3 lipca 2012, 19:21 #5
ZuczekUnited: Zgadzam sie w sumie z tym tekstem ale to zdanie :"niby obiecujący zawodnik, jeden z większych talentów" - bitch please, kiedy niby Cleverley byl wielkim talentem?
» 27 czerwca 2012, 10:57 #4
PLDan11: Sporo racji w tym tekście. Nareszcie ktoś to ładnie podsumował. Nie mogę doczekać się nowego sezonu :)
» 26 czerwca 2012, 22:12 #3
mJagiela: Już jutro tylko u mnie: numery w totolotka na najbliższy miesiąc i wszystkie transfery Manchesteru United w ciągu następnych dziesięciu lat.

Pozdrawiam, wróżbita Maciej.
» 26 czerwca 2012, 19:27 #2
Alaan: Halo halo, dodzwoniłem się do wróżbity Macieja? Mam na imię Alan, jest mi niezmiernie miło, chciałbym się dowiedzieć, które miejsce zajmie Manchester United w przyszłym sezonie PL, jest taka możliwość?

Popieram, filozofia Cleverleya mi się nie podoba kompletnie, szczególnie to całe TC23 i kopia wielkich piłkarzy, którzy przy osiągnięciu szczytu mogą sobie pozwolić na takie inwestycje, chłopak za bardzo czuje się gwiazdą.
» 26 czerwca 2012, 19:33 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.