Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Okiem Gary'ego: Słów kilka o nurkowaniu

» 8 kwietnia 2012, 14:38 - Autor: Szejp - źródło: dailymail.co.uk
Jak co tydzień, zapraszamy Was do zapoznania się z felietonem autorstwa Gary'ego Neville'a publikowanym w niedzielnym wydaniu Daily Mail. Tym razem Anglik zajął się ostatnio popularnym w mediach tematem wymuszania korzyści przez piłkarzy.
Okiem Gary'ego: Słów kilka o nurkowaniu
» Tym razem Anglik przyjrzał się bliżej coraz częściej spotykanymi ostatnio próbami przechytrzenia arbitrów
Doskonale pamiętam swój początek przygody z piłką nożną, gdy miałem siedem lat. Grając w miejscowych ligach zlokalizowanych w każdej części Manchesteru mierzyłem swe siły przeciwko dzieciakom, dla których futbol był wszystkim, których uczono, aby w żadnym wypadku nie odpuszczać i walczyć do końca. Widok zarówno trenerów, jak i rodziców, krzyczących wspólnym głosem na swoich podopiecznych, aby ci wstawali gdy tylko się przewrócą był zupełnie normalny. Tu nie było miejsca na sentymenty, na płacz kiedy ktoś wykona na tobie ostry wślizg. Nikt wtedy nie marzył nawet o próbach nabrania sędziego, czyli popularnym dzisiaj nurkowaniu. Woleliśmy doznać fizycznego cierpienia, aniżeli potem być nazywanymi mięczakami. Czasami wręcz miałem wrażenie, że muszę swojego rywala przepołowić na dwie części, aby powalić go skutecznie na ziemię. Tak wyglądała angielska rzeczywistość.

Następnie, już jako młodzik w Manchesterze United, podróżowałem po całej Europie, gdzie brałem udział w różnych turniejach, nierzadko przeciwko takim ekipom jak Barcelona, Inter czy Ajax. Grając w spotkaniach z podobnymi zespołami na własnej skórze dopiero przekonałem się czym jest cwaniactwo boiskowe. Wystarczyło wykonać normalny wślizg, aby zaobserwować jak rywal w agonii wije się po boisku. Następną rzeczą jaką pamiętam był widok maszerującego w moim kierunku szwajcarskiego sędziego, który po słowach "Nigdy więcej, nigdy więcej!" wyciągał i pokazywał żółty kartonik. A ja tylko stałem i w myślach pytałem sam siebie: "O co do cholery chodzi?!"

Z resztą nie tylko ja się tak czułem. Podobnie się sprawa miała z Nickim Buttem i Paulem Scholesem, którzy wówczas stanowili nasz środek pomocy. Ten duet miał za zadanie rozbijać ataki drużyny przeciwnej i jak na Anglików przystało, robił to w sposób zdecydowany. Jednak postronny obserwator, widząc atak furii przy ławce rezerwowych przeciwnej drużyny gdy tylko jeden z dzieciaków podczas normalnej walki o piłkę przewrócił się na murawę, mógł pomyśleć, że w istocie po boisku biegają bliźniacy Klay. Wszyscy byliśmy wtedy mocno oburzeni takimi reakcjami. W swojej frustracji mogliśmy wręcz podejść do tarzającego się po boisku symulanta i jednym ciosem przywołać go do porządku. Ale wtedy sędzia zamiast żółtej wyciągnąłby czerwoną kartkę. Mimo to, uważaliśmy takie zachowanie za przejaw najczystszego oszustwa. A przynajmniej tak nam się wydawało.

Nie minęło kilka lat, a udało nam się przedostać do seniorskiej kadry United. Wówczas tak naprawdę rozpoczęła się dla nas piłkarska edukacja. W latach 1995-99, kiedy to między innymi wygraliśmy Ligę Mistrzów, lekcje technicznej i taktycznej gry obronnej były priorytetem na treningach. Uczyliśmy się jak grać na czas, wykonywać taktyczne faule i - tak, zgadza się - jak wymuszać rzuty wolne. Powoli docierało do nas, że tak wygląda futbol na najwyższym poziomie. Nie miało już wtedy znaczenia, co myśli Gary Neville z czasów gry w Bury, liczyło się tylko tu i teraz. Trzeba było przestawić się na inne myślenie, nawet jeśli poczucie moralność sukcesywnie się osłabiało. Gdy w pierwszym kwadransie zostałeś sfaulowany, miałeś za zadanie leżeć na murawie przez dobre kilkanaście sekund. Dzięki temu zyskiwało się pewność siebie na kolejne minuty i jednocześnie dawało się chwilę wytchnienia swojej drużynie. Gdy będąc atakowanym przez rywala tuż przy linii bocznej boiska poczułeś jego rękę na plecach, mogłeś rzucić się na ziemię wiedząc, iż sędzia na sto procent podyktuje dla twojej drużyny rzut wolny. Trzeba było tylko w umiejętny sposób przekonać stojącego nieopodal sędziego liniowego do swoich racji.

Taki tok rozumowania musiał ci wejść w krew. Dlatego gdy raz szarżował na mnie Robert Pires, od razu w mych myślach pojawiła się sugestia: "Nie warto wystawiać nogi, bowiem jeśli to zrobię, on znajdzie sposób, aby się przewrócić i zyskać rzut karny." Wtedy, schodząc do szatni, usłyszałbym od menadżera słowa: "Szkoda, Gary. Mogłeś lepiej się zachować." Ba, doszło już do takiej sytuacji, że będąc bardziej doświadczonym piłkarzem, popierałem próby oszukiwania sędziów przez napastników. Tak właśnie wyglądała transformacja 7-latka, który kiedyś spaliłby się ze wstydu, gdyby uciekł się do symulowania, w człowieka, który teraz widząc jak Andy Caroll w meczu z Newcastle nurkuje próbując wymusić rzut karny, po prostu się śmiał.

Symulujący Andy Caroll w meczu z Newcastle

Tymczasem na najwyższych szczeblach futbolowej władzy trwają nieustanne dyskusje, jak skutecznie ograniczyć ilość pomyłek sędziowskich spowodowanych nieuczciwym zachowaniem piłkarzy. Powyższa sytuacja z zawodnikiem Liverpoolu w roli głównej wywołała kolejną debatę, podczas której przewodniczący PFA, Clarke Carlisle stwierdził, że zamierza zwiększyć kary dla boiskowych oszustów. Chciałbym, aby to było tak proste, jak sądzi Carlisle. W praktyce niestety już i Wyspy Brytyjskie znalazły się pod wpływem globalizacji futbolu, w efekcie czego tylko 35% wszystkich piłkarzy w Anglii pochodzi z tego kraju. To oznacza, że również tutaj sposób gry się znacznie zmienił i musimy zaakceptować fakt, że różne kultury mają różne wartości. Dla przykładu kiedyś rozmawiałem o tym z Cristiano Ronaldo i Portugalczyk stwierdził, że jeśli obrońca przeciwnej drużyny biegnąc prostopadle wykonuje względem niego wślizg, to sam popełnia błąd. Możesz nazwać taką postawę chodzeniem na skróty, ale dla Latynosów zanurkowanie po tego typu wejściu wcale nie jest hańbą. Podobny tok myślenia zresztą udziela się już nawet rodowitym Wyspiarzom. Pochodzący z Walii Gareth Bale, postrzegany przez wielu za jednego z najlepszych piłkarzy w Premier League, powiedział niedawno: "Jeśli ludzie zarzucają mi nurkowanie, to ich sprawa. Ja tylko próbuję zminimalizować ryzyko. Jeśli bowiem widzisz rywala zdecydowanie atakującego ciebie, zdajesz sobie sprawę, że zaraz możesz poważnie ucierpieć"

Próba oszukania sędziego przez Garetha Bale'a

Czasy się zmieniły. Obserwując dzisiejszą piłkę sądzę, że 75% fauli nie miałoby miejsca, gdyby nie cwaniactwo piłkarzy. W momencie gdy ci mogliby ustać na nogach, upadają, dając sygnał sędziemu, aby ten użył gwizdka. Jednak nie wszystkie sytuacje są łatwe do zinterpretowania. Na przykład w poprzednim sezonie w meczu z Blackburn Dymitar Berbatow pociągał Chrisa Sambę w taki sposób, aż ten upadł. Choć mogłoby się wydawać, że tam faulu nie było, ponieważ teoretycznie takiego tura jak Samba nawet 20-tonowa ciężarówka nie sprowadziłaby na ziemię, to jednak zawodnik Blackburn faktycznie był w nieprzepisowy sposób powstrzymywany przez Bułgara. W ubiegłą niedzielę z kolei Neil Taylor upadł w polu karnym Tottenhamu, w momencie w którym William Gallas pociągnął go za ramię. Sędzia jednak nie wskazał na wapno, a piłkarz Swansea wstał i kontynuował swoją akcję. To nie było zwykłe utrudnianie rywalowi zadania, to było poniewieranie nim. I w takim momencie arbiter powinien podyktować jedenastkę, lecz tego nie zrobił.

Żyjemy jednak w wielokulturowym społeczeństwie, otwartym na międzynarodowe pomysły. Gdyby ktoś 20 lat temu powiedział mi, że jadąc przez Bury można ujrzeć siedzącego na zewnątrz kawiarni i pijącego caffe latte człowieka, otwarcie bym mojego rozmówcę wyśmiał. W istocie jednak nie wiedziałbym nawet czym jest caffe latte. W podobny sposób przemianę przeszła piłka nożna i sędziowie nie mogą już patrzeć na to, co było wcześniej. Dlatego jestem smutny, że ta niewinność gdy miałem siedem została na zawsze utracona. Do tej pory wspominam czystość, jaką wówczas piłka się charakteryzowała. Niestety jednak dzisiejszy futbol już taki nie jest.


TAGI


« Poprzedni news
Onuoha postara się pomóc City
Następny news »
Spacerek na Old Trafford, mistrzostwo co raz bliżej!

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (16)


DEPE: dzis wspaniala szkole aktorstwa i nurkowania dala cala czolowka madrycka: "phelsp" di maria, ronaldo, i pepe - pepe to nowa ikona symulanctwa, wdarl sie juz do czolowej "top4" hiszpanii.
» 9 kwietnia 2012, 00:30 #16
grobla95: Myśle ze poki Barcelona gra, to czolowa top 4 jest nie zagrożona, a nawet top 11.
» 9 kwietnia 2012, 03:35 #15
erni93: Zgadzam sie z Tobą grobla,ja mysle,że nawet jakaś top 15 nie jest zagrożona,póki barcelona gra.
» 9 kwietnia 2012, 09:27 #14
4uKrychu: Wspominałem już, że lubię czytać Nevilla? ;]
» 8 kwietnia 2012, 21:32 #13
Szejp: Chyba ze sto razy :)
» 8 kwietnia 2012, 22:15 #12
Kajdano: Lepszego nurka w Premier League niz Suarez z pewnoscia nie znajdziecie.
» 8 kwietnia 2012, 18:01 #11
b90: To nie wina Younga że sędzia gwizdnął karnego tylko wina samego sędziego. Gdzie on ma oczy
» 8 kwietnia 2012, 17:54 #10
blejd7: Szkoda, że nie wrzucono tego artykułu 5 minut później bo wkleiłby się idealnie z nurkiem Younga. Szkoda, że sędzia nie gwizdnął spalonego. Mecz i tak byśmy wygrali a teraz Mancini będzie szukał wymówek w pomocy sędziów w drodze United do mistrzostwa
» 8 kwietnia 2012, 16:53 #9
DEPE: w anglii (wg anglikow) za za njwiekszego nurka uchodzi Steven Gerard. drugie miejsce zajmuje Javier Hernandez(Chicarito). We Wloszech nie ma klasyfikacji, bo tam kazdy to nurek - zreszta szkola nurkowania pochodzi wlasnie z italii i jest pielegnowana. w hiszpanii numer jeden zajmuje bezdyskusyjnie di maria(nazywaja go tam "lepszy od phelpsa"), tu za nim ronaldo i busquets.
» 8 kwietnia 2012, 16:52 #8
erni93: W Anglii drugie miejsce zajmuje Nani. A trzecie miejsce ma Carrol.Co do hiszpańskiej, to w niej bezdyskusyjnie pierwsze miejsce Busquets,potem Mascherano,a na trzeciej pozycji Alves. Ronaldo nawet tak nie symuluje,Di Maria gdzieś na czwartym miejscu Ex equo z Sanchezem.
» 8 kwietnia 2012, 19:30 #7
grobla95: Ronaldo symuluje jak go ktos lekko dotknie to juz lezy, a zawodników Barcy i Di Marii nawet nie trzeba dotykac, ich podmuch powietrza przewraca jak sie machnie obok reka albo noga, to juz leza i sie z bólu zwijaja a sedzia podbiega i wyciaga czerwona za faul na biednym zawodniku Barcy.
» 9 kwietnia 2012, 03:34 #6
grobla95: Noooo dzisiaj Young pokazał Barcelonie ,że wcale nie jest gorszy.
» 8 kwietnia 2012, 16:48 #5
CrisManUtd7: Przecież był zahaczony o nogę..
» 8 kwietnia 2012, 21:20 #4
grobla95: Oglądałem powtórki 15 razy ,za każdym razem, i w każdej respektywie było dokładnie widac, ze jedyny kontakt pomiedzi Ashleyem a obronca to byla polozona reka na boku Anglika.
» 9 kwietnia 2012, 03:30 #3
kostuch: dokładnie, a dokladniej apropo's Younga. szkoda, bo to troche popsuło miły dla oka mecz.
» 8 kwietnia 2012, 16:29 #2
michalek1993: tak a propo meczu
» 8 kwietnia 2012, 15:30 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.