Kończymy tłumaczenie mojego lenistwa i przechodzimy do konkretów. Jakiś czas temu sir Alex Ferguson stwierdził, że niezwykle ciężko będzie znaleźć godnego następcę Paula Scholesa już tego lata. Nikogo to nie dziwi. Wielu uważa rudowłosego emeryta za jednego z najlepszych środkowych pomocników w historii nie tylko na Wyspach, ale także na świecie.
Jeśli nie wypalą transfery Luki Modrica, Wesleya Sneijdera czy Samira Nasriego cóż nam pozostanie, czy jest jakieś inne krótkoterminowe rozwiązanie? Futbolowi romantycy, wśród których się znajduję, mają pewien pomysł.
Oglądając mecz pożegnalny Garyego Nevillea nie sposób było nie zauważyć zawodnika z numerem ‘7’. David Beckham to gwiazda, jedna z największych piłkarskich marek, oraz wciąż świetny zawodnik, o czym wielu zapomniało. Klasa światowa? Być może. Jakby nie było Becks posiada wszystko czego potrzeba, aby wypełnić lukę w środku pomocy.
Wielu z was stwierdzi, że to fantazje obłąkanego fana. Faktycznie może tak być. Nie zmienia to jednak faktu, iż David mógłby przynieść spore korzyści sportowe swoim powrotem na Old Trafford.
Zakończenie kariery przez Paula oznacza, że Beckham aktualnie jest najlepszym „long passerem” na świecie. Wszyscy widzieliśmy jego
80 metrowe podania z dokładnością do centymetra podczas spotkania z Juve. Ot tak dla zabawy. Do tego dośrodkowania i rzut rożny wykonany w sposób jaki żaden z naszych obecnych piłkarzy by nie wyegzekwował. Dodatkowo wytrzymał pełne 90 minut, co wskazuje na nienajgorsze przygotowanie fizyczne.
Taktycznie byłby podobnym wzmocnieniem do Modrica. Koniec końców od zawsze fascynowała go gra na środku pomocy. Swego czasu wywoływało to zażarte dyskusje z bossem, który wykorzystywał jego zabójcze dośrodkowania ze skrzydła jako główną broń. Po przejściu do LA Galaxy spełnił swoje marzenie z młodości i został playmakerem.
Teoretycznie Becks byłby łatwiejszym do ściągnięcia niż ‘10’ z Interu Mediolan. Mógłby w stylu Wesleya zapełniać dziurę za napastnikami. Byłby, w odróżnieniu od Carricka, usposobionym ofensywnie środkowym pomocnikiem.
Kolejny argument to statystyki. Mówią same za siebie. Od marca zaliczył 16 występów w których zdobył 2 bramki i zaliczył 7 asyst. Od początku swojej kariery w, stającej się coraz bardziej wymagającą, MLS rozegrał 65 spotkań strzelając 12 bramek do czego dołożył 24 asysty. To podobna statystyka do występów Ryana Giggsa w tym samym okresie.
Plusem Davida jest naturalnie jego doświadczenie. Jego wpływ na młodych piłkarzy w szatni mógłby być nieoceniony, szczególnie teraz kiedy ostatnio odeszło od nas pięciu doświadczonych piłkarzy. Warto nadmienić, że przecież występował przez kilka lat w La Liga. Wiedza o tym jak utrzymywać się przy piłce również powinna okazać się pomocna. Co więcej jego relacje z Fergusonem wydały się ostygnąć przez te lata.
To ostatni rok wartego 135 mln kontraktu Beckhama z LA. Myślę, że byłby w stanie przyciąć swoje zarobki na korzyść klubu, który jest tak bliski jego sercu. Przecież, nie tak dawno, był w stanie to zrobić próbując wynegocjować wypożyczenie do Tottenhamu. Zresztą, kiedy przechodził do Realu w 2003 roku, klub wyjawił, że pieniądze na niego wydane zwróciły się po tygodniu z samej sprzedaży koszulek…
Nie oszukujmy się, to był tylko sen. Jednak jest jeszcze jedna rzecz przemawiająca za jego powrotem – możliwość zastąpienia Scholesa, którego od zawsze uważał za wielkiego przyjaciela.