Manchester United zremisował z Olympique Marsylią w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Czerwone Diabły mogą być zadowolone z takiego rezultatu, gdyż to gospodarze byli stroną przeważającą.
» Manchester United zremisował z Olympique Marsylią w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Czerwone Diabły mogą być zadowolone z rezultatu, gdyż to gospodarze byli stroną przeważającą przez większość spotkania.
Zaraz po rozpoczęciu spotkania do ataku rzucili się gospodarze. Dwie szybkie akcje francuskiej drużyny zakończyły się na Remym, jednak napastnik nie potrafił wykorzystać żadnej z nich. Po tym małym falstarcie, do pracy wzięli się goście. Podopieczni sir Alexa Fergusona atakowali bez kompleksów i najczęściej skrzydłami przedostawali się pod pole karne Mandady.
Pierwszą dobrą sytuację miał w 10. minucie Darren Fletcher. Po wrzutce Naniego, piłka została wybita tuż przed szesnastkę, gdzie czyhał na nią Szkot. Bez wahania uderzył po ziemi, a zasłonięty bramkarz z trudem zdołał zatrzymać nie najmocniej bitą futbolówkę.
Już chwilkę później w powietrzu o piłkę zawalczył Rooney pod bramką Mandandy, Anglik zdołał nawet oddać strzał, ten jednak szybko został zablokowany.
Ciekawe akcje Czerwonych Diabłów skończyły się po niespełna dwudziestu minutach. Reszta pierwszej połowy to przewaga United w posiadaniu piłki, ale niekoniecznie pod bramką rywala. W ostatnich pięciu minutach na uwagę zasługuje sprytnie rozegrany rzut rożny przez gospodarzy, po którym Van der Sar musiał łapać piłkę niemalże na linii bramkowej.
Poza tym w pierwszej części gry nieporadnością wręcz raził środek pomocy United. Michael Carrick i Darron Gibson często prezentowali rywalom piłkę, również Fletcher kilka razy bardzo niedokładnie posyłał długie podania, przez co marsylczycy mogli rozpoczynać grę z autu.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy United za wszelką cenę chciało utrzymać się przy piłce. Skutkowało to wymianą podań w obronie, co z kolei wprawiało francuską publiczność w niezadowolenie.
Niestety goście szybko stracili koncentrację i oddali inicjatywę Marsylii. Podopieczni Deschampsa zdecydowanie częściej wyprowadzali drużynowe ataki niż ekipa Fergusona. Najgroźniej pod bramką Van der Sara było około 60. minuty, kiedy gospodarze byli dwukrotnie zaledwie o krok od zdobycia bramki.
Niemoc w środku pola United trwała. Mimo iż sir Alex Ferguson ustawił w środku pola Carricka, Gibsona i Fletchera, żaden z tej trójki nie zagrał na miarę oczekiwań. Marsylia swobodnie przedostawała się środkiem pola pod szesnastkę United, dopiero tam napotykając opór.
W 73. minucie Fergie zdecydował się na pierwszą zmianę. Nieporadnego Gibsona zastąpił doświadczony Scholes. Efekty były zauważalne natychmiast. Czerwone Diabły częściej decydowały się na akcje środkiem pola i co najważniejsze – częściej akcje te dochodziły pod pole karne rywala. Na 9 minut przed końcem gry sprytną akcją popisali się United. Berbatow markując strzał zagrał do wbiegającego w pole karne Naniego. Szybszy okazał się jednak Mandanda, który dobrze złapał piłkę.
Końcówka meczu odbyła się raczej pod dyktando United, ale przyjezdnym brakowało zgrania i pomysłu, a także szczęścia, które towarzyszy im od początku sezonu.
W efekcie po słabej grze, United remisuje z Marsylią i stawia wszystko na jedną kartę – na Old Trafford będzie trzeba wygrać.
Olympique Marsylia - Manchester United 0:0
Olympique Marsylia: Mandanda - Fanni, Mbia, Diawara, Heinze - Cisse (Cheyrou 70'), Kabore - A. Ayew, Lucho Gonzalez, Remy (Valbuena 79') - Brandao
Manchester United: Van der Sar - O'Shea, Smalling, Vidic, Evra - Fletcher, Carrick, Gibson (Scholes 73') - Nani, Berbatow, Rooney
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.