Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Pożegnalny wywiad z Nevillem - część druga!

» 8 lutego 2011, 14:00 - Autor: Biafra - źródło: manutd.com
W drugiej części ekskluzywnego wywiadu były obrońca Czerwonych Diabłów z dumą opowiada o swoich najlepszych momentach z pobytu na Old Trafford...
Pożegnalny wywiad z Nevillem - część druga!
» Po zakończeniu swojej przygody z United były obrońca Czerwonych Diabłów udzielił ekskluzywnego wywiadu. W jego drugiej odsłonie Anglik z dumą opowiada o swoich przygodach na Old Trafford.
Gdy przychodziłeś do United - klubu, któremu od zawsze kibicowałeś, czy wyobrażałeś sobie, że wystąpisz w jego barwach ponad 600 razy?
Nie. Gdy trafiłem do United to wiedziałem, że będę zadowolony nawet z dziesięciu występów dla tego klubu. Gdybyś wtedy powiedział mi, że zagram w ponad sześciuset meczach odparłbym: "Nie ma mowy, to nierealne!" Nie sądzę, aby było wielu piłkarzy, którzy mogliby na starcie przewidzieć ilość występów. Myślałem o sobie, że jestem dobry skoro trafiłem do takiego klubu w wieku 11 lat i nagle zobaczyłem innych utalentowanych dzieciaków jak Ben Thornley, David Beckham, Paul Scholes, Ryan Giggs, Nicky Butt, mój brat, Chris Casper czy Keith Gillespie - to były niesamowite talenty. Rozglądałem się dookoła i myślałem: "Nie jestem pewny, czy jestem tak dobry jak niektórzy z tych ludzi tutaj". Wiedziałem, że nie jestem. Jednak trafiliśmy wszyscy do jednej drużyny i uwierzyliśmy w siebie. Byliśmy zafascynowani możliwością grania dla United, podchodziliśmy do tego z pasją, każdy z nas miał w sobie niespotykaną desperację, aby to robić, lecz przede wszystkim słuchaliśmy się trenerów.

Byliśmy pod opieką tak wspaniałych ludzi jak Eric Harrison, Nobby Stiles oraz Brian Kidd. Na zawsze pozostaniemy im dłużni, za to co dla nas zrobili. Kierowali nami, mówili co mamy robić, a my po prostu bez zastanowienia spełnialiśmy każde ich polecenie. Wierzyliśmy w zasady, które w nas zaszczepili. No i oczywiście był także menadżer, który przybył do klubu sześć czy siedem lat wcześniej i miał wizję, aby wprowadzać młodych piłkarzy do zespołu. Dał nam niesamowitą szansę. Nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić, a tutaj nagle dostajesz to wszystko naraz, więc nie pozostaje nic innego jak z tego korzystać i się rozwijać. Czerpiesz z tego pełnymi garściami i myślisz, że to wszystko będzie trwać wiecznie. Kochasz to, gdyż to genialna sprawa. Masz swoje wzloty i upadki, jednak to wciąż wspaniały czas i doświadczenie, które z tego okresu wyniosłem jest niewyobrażalne. Najlepsze w tym wszystkim, były chyba relacje z ludźmi, którzy tam przebywali. Wspaniali przyjaciele, których miałem każdego dnia po przyjściu do pracy. Tak wiele osób wykonuje ten zawód w tym kraju bez pasji - jestem szczęśliwy, że uwielbiałem absolutnie wszystko co robiłem przez te 20 lat. Jestem zaszczycony, że dostałem taką szansę.

Zdajesz sobie sprawę, że klasa z roku 1992 była zbiorem wybitnych piłkarzy?
Nie gdy mieliśmy po 16 czy 17 lat. Jednak gdy skończyliśmy 18 lat to było kilka wskazań ku temu, iż to utalentowani ludzi. Bryan Robson w jednym z publicznych wystąpień wyznał, że będzie bardzo zdziwiony jeśli nie zostaniemy wybitnymi piłkarzami. Wtedy menadżer dał nam szansę, aby zadebiutować i wcielił nas do pierwszego składu, by podczas wyjazdów na europejskie boiska nabierać doświadczenia. Eric Harrison powiedział nam, że to dla nas ogromna szansa i powinniśmy ją wykorzystać najlepiej jak potrafimy. Uwierzyliśmy w jego słowa ostatecznie, gdy zaczęliśmy treningi z pierwszym zespołem i zobaczyliśmy, że możemy trenować na tym samym poziome. To dzięki temu, że w przeszłości nas nie oszczędzano i wiedzieliśmy co to ciężka praca. Jednak, gdy trafiasz do zespołu rezerw w wieku 17 lat to jeszcze o tym wszystkim nie wiesz. Potem masz 18 lat i nagle 1500 osób ogląda twój mecz w sobotni poranek, a tu zauważasz, że przygląda się temu także pierwsza drużyna. Wtedy myślisz sobie: "coś w tym musi być". Graliśmy w tamtym czasie naprawdę bardzo dobrze. Te wszystkie międzynarodowe mecze, występy oraz medale zdobyte z młodzieżową drużyną... na ustach wszystkich był wtedy Robbie Savage, jednak jemu zdecydowanie należały się słowa pochwały. Nasza determinacja oraz pasja do piłki nożnej bardzo często irytowała ludzi, ale dzięki temu większość z nas w wieku 35 czy 36 lat, wciąż może grać w futbol.

Kliknij TUTAJ, aby przeczytać całość!


Kliknij TUTAJ, aby przeczytać pierwszą część wywiadu!



TAGI


« Poprzedni news
Tevez: Nikt nie kocha City tak jak ja!
Następny news »
Lindegaard gotowy, by zmierzyć się z Roo

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


Tomasson10: Świetny wywiad, dawno tak fajnego nie czytałem ;)
» 8 lutego 2011, 20:17 #3
rafal017: Fajny wywiad :)
Czekamy na 3 :P
» 8 lutego 2011, 16:40 #2
Macinho: Czekamy na część trzecią ;)
» 8 lutego 2011, 16:06 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.