Gemit23: W moim przekonaniu to nie był normalny mecz, to był jakiś horror. Bardzo wymęczone zwycięstwo naszych "Diabłów" przy marnej postawie zbytnio mnie osobiście nie satysfakcjonuje, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Obiektywnie rzecz biorąc niestety szczęście i do pewnego stopnia arbiter pomógł nam wywalczyć drugie w tym sezonie trzy punkty na boisku rywala. Ale to już minęło ten mecz już za nami, teraz w głowie piłkarzy powinien być tylko najbliższy mecz na Old Trafford ze Stoke.
Mecz zaczęliśmy dobrze. Wyszliśmy z założenia: "szybko strzelić, by potem kontrolować losy tego spotkania" Ten pierwszy cel wykonaliśmy w 100 %, drugi niestety nie. Kompletnie daliśmy się zdominować gospodarzom, po prostu w naszej grze było zero kreatywności i jakiś dobrych składnych akcji klepką na jeden, dwa kontakty. Z mojej strony dodam, że w tym, szczególnie w pierwszej części brakowało nam piłkarza, który wziął by ciężar gry na siebie, ruszył do przodu, oddał jakiś strzał z dystansu i podciągnął tą drużynę do zdobycia kolejnych bramek. Co tu dużo mówić, gracze West Bromwich zasłużyli na niestety zdecydowanie bardziej kolorowy wynik.
W drugiej połowie próbowaliśmy przejąć inicjatywę w środku pola, ale z marnym skutkiem. Mecz troszkę z mojej perspektywy nudniejszy dla oka. Dopiero po tym głupim faulu Rio, zrobił nam się mecz, znów szczęście zawitało w szeregi graczy w Czerwonych Koszulkach.
Niestety ch**nie jakąś grał nasz najskuteczniejszy piłkarz Berbatov, szkoda. Liczyłem, że w tym spotkaniu zdecydowanie zaprezentuję coś bardziej owocnego z swojej strony, ale trudno. Na szczęście Ferguson zdecydował się na dobrą zmianę wprowadzając Hernandeza za Bułgara, który jak wiadomo strzelił gola. Cieszę się, że Fergie wreszcie zaufał temu młodemu chłopakowi, który ma to coś w sobie. Ten talent do strzelania bramek, coś takiego z Ruuda van Nisterlooya. Oczywiście obaj mają trochę inny styl gry, ale jak patrzę na to jak prezentuję się Meksykanin, to wciąż przypomina mi się Holender, szczególnie z 2003 roku, gdzie sięgnął po koronę króla strzelców, a United to mistrzostwo Anglii.
W moim odczuci ten mecz, był stanowczym dowodem na to, że Gary Neville powinien wreszcie dać sobie spokój z piłką i przejść na emeryturę. Nasza prawa Ten gość to legenda klubu, ale niestety najlepsze lata ma już za sobą więc powinien to wreszcie zrozumieć. Po zejściu Anglika i wejściu Fabio nasza prawa defensywa w znakomity sposób się ustabilizowała. Fabio, podobnie jak jego brat Rafael to jest idealny materiał na obrońcę klasy światowej. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Dzisiaj także, troszkę rozczarował mnie Ferdinand który przyzwyczaił nas do trochę pewniejszej gry w obronie. Myślę, że zdecydowanie lepiej od niego spisał się Vidić, który był chyba obok Rooneya najlepszym piłkarzem United w meczu. Tak jak każdy z defensorów popełniał w tym meczu błędy, ale w większości sytuacji naprawdę w żadnym stopniu nie dopuszczał do głosu graczy gospodarzy, kto uważnie obserwował mecz to na pewno to dostrzegł.
Cieszy mnie dobry występ Rooneya. Gol + asysta, jak dla mnie MotH w zespole United. Miejmy nadzieję, że jeszcze Berbatov znów będzie grać na wyższym poziomie, to wtedy będziemy mieć atak niczym z 1999 roku. Wszyscy pamiętamy potrójna korona, gold team Sir Alexa Fergusona i D. Yorke i A. Cole, czyli maszynka do strzelania goli, podwójna maszynka oczywiście.
Cóż, źle nie jest, chociaż szczerze nie zasłużyliśmy na 3 pkt. Jednak najważniejszym jest, że to my wciąż jesteśmy na szczycie tabeli. Miejmy nadzieję, że aż do maja nie spuści z tonu i dalej każdy fan Premier league, oglądający tabelę jako pierwszy przeczyta zespół Manchester United.
We Love United we do !