Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Byłem Diabłem, jestem...

» 28 lipca 2010, 16:05 - Autor: Biafra - źródło: własne
Jak wiadomo okres przed sezonem to czas zmian i nowości. W ostatnich dniach jak pewnie zauważyliście zmienił się wygląd Devilpage.pl, ale także pojawiły się nowe rzeczy jak nasz portal na Facebooku, czy też Liga Fantasy, chociaż ta ostatnia gościła już u nas.
Byłem Diabłem, jestem...
» Co sądzicie o nowym cyklu? Wyrażajcie swoje opinie...
Co sądzisz o "Byłem Diabłem, jestem..."
Teraz chcielibyśmy przedstawić wam kolejną nowość, a mianowicie cykl atrykułów "Byłem Diabłem, jestem ..." w których będziemy chcieli przybliżyć wam co działo się z naszymi ukochanymi Diabłami po opuszczeniu przez nich Old Trafford. Jeśli tylko się spodoba, możecie liczyć na więcej...

Jako pierwszy były bramkarz United, Fabien Barthez...

Nie ma chyba na świecie kibica, który nie kojarzyłby Fabiena Bartheza. Gdybym miał określić jednym słowem tego utalentowanego bramkarza, bezsprzecznie użyłbym określenia: specjalny WYJĄTKOWY. Wielu z was pewnie się z tym nie zgodzi, jednak jak inaczej nazwać człowieka, którego popisy interwencje konkurują zarówno o miano tych najlepszych jak i najgorszych w sezonie. Zawodnika, który jest ostoją piłkarskiej reprezentacji Francji, występuje (jako jedyny!) we wszystkich jej spotkaniach na MŚ, a Manchester United, aby go sprowadzić wykłada na stół najwyższą (i jak do tej pory niepobitą!) kwotę 17 milionów funtów. To tylko kilka imponujących faktów z życiorysu Fabiena, a przyznacie, robią wrażenie. Bardzo pozytywne wrażenie. Jednak każdy kibic pamięta także te imponujące głupotą bezmyślnością fakty z jego życia. Mowa tutaj przykładowo o: załatwianiu potrzeb fizjologicznych za bramką (na szczęście tylko oddał mocz) czy też strzelenie focha obrażanie się i bezruch w bramce, co prowadzi do utraty gola ("... bo ja widziałem spalonego, a sędzia nie"). Taki to był z niego zmienny bramkarzyk.

Mały Budda* w United...

Przejdźmy do kariery Bartheza w United. Po wspaniałych występach na Mistrzostwach Świata i Mistrzostwach Europy, które ekipa Trójkolorowych wygrała, w czym niemała zasługa Fabiena, było jasne, że ktoś tak charyzmatyczny i ambitny, nie będzie już na co dzień bronił barw AS Monaco. Tam osiągnął już niemal wszystko. Przyszła pora na zmianę otoczenia. Francuskim talentem zainteresowało się wiele klubów, jednak to Czerwone Diabły oferując wspomnianą wcześniej, niebotyczną kwotę, mogły zacząć produkcję klubowych koszulek z nazwiskiem Francuza. Na początku Barthezowi nie było łatwo, głównie z powodu swych nie najlepszych warunków fizycznych, jednak z czasem przystosował się do gry klubu z Old Trafford i wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Waleczny, ambitny, często w sobie tylko wiadomy sposób ratujący zespół przed utratą bramki, wkrótce przez kibiców United został ochrzczony "drugim Schmeichelem", co jest najtrafniejszym określeniem dla jego gry.



Ach... gdyby tylko taki był, to pewnie miejsce miedzy słupkami najbardziej utytułowanego klubu w Anglii byłoby jego na długi, długi czas. Jak jednak wiemy jest także zła strona mocy Fabiena Bartheza. Wyliczając tutaj; lekkomyślność, egoizm czy brawurę będziemy tutaj i tak bardzo wobec niego delikatni. Jego kiksy nie wynikały z braku umiejętności, lecz ... , a ktoż to wie z czego. Spójrzcie sami ...



Skandalista wraca do gry...

Właśnie przez te kiksy, a dokładniej mówiąc przez jeden z nich musiał opuścić Manchester United. Kiedy w półfinale Ligi Mistrzów zrobił więcej niż zawodnik Realu Madryt - Ronaldo, aby United straciło bramkę (kosztowało to jego drużynę finał LM) miarka się przebrała.



Koniec pobytu Bartheza w United datujemy na 2004. Spytacie co dalej? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Wprawdzie po słynnej wpadce z Ronaldo, Sir Alex Ferguson nie sprzedał Francuza to jego koniec w United był bliski. Był tuż, tuż. Najpierw wypożyczenie do Olympique Marsylia, aby "nie złamał sobie kariery", później, gdy okazało się, że Barthez potrafi jeszcze bronić, transfer definitywny. Mimo złej sławy, po powrocie do Francji Fabien odżył i zaczął grać naprawdę dobrze, co w dużej mierze przyczyniło się do sukcesów klubu (m.in zdobycie Pucharu Intertoto). Jego dobra postawa została także dostrzeżona przez selekcjonera reprezentacji, co zaowocowało powołaniem na MŚ 2006 (gdzie Francuzi przegrali dopiero w finale z Włochami). Wtedy w życiu Bartheza przyszedł magiczny moment, bowiem wówczas 35 letni Francuz zdecydował się zawiesić buty na kołku. Oczywiście Fabien nie byłby sobą, gdyby nie wywinął jakiegoś numeru. Tym razem postanowił ... wrócić do gry. Po raz kolejny. Jednak teraz chodziło o powrót do futbolu. Swoją decyzję tłumaczył chęcią ratowania przed spadkiem francuskiej drużyny FC Nantes. Mimo swej dobrej postawy w 14 meczach nie udało mu się uchronić klubu przed degradacją do niższej klasy rozgrywek. Kibice jako głównego winowajcę uznali Bartheza. Winili go do tego stopnia, że zdewastowali jego samochód i próbowali go wywrócić. Co gorsza zaczęto jemu i jego najbliższym grozić śmiercią, jeśli "główny winowajca" nie opuści klubu. Tego było dla Francuza za wiele. Oficjalne oświadczenie brzmiało: "Nie zagram już w barwach Nantes. Decyzja ta nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Nie czuję się tam bezpiecznie, więc lepiej będzie jeśli odejdę". Jak się okazało miał przez to na myśli nie tylko nie zagranie w barwach Nantes, ale także w barwach innych klubów. Piłkarska kariera Fabiena Bartheza definitywnie dobiegła końca. Po zakończeniu przygody z futbolem Fabien został komentatorem i ekspertem we francuskim Canal Plus.

Garść ciekawostek i statystyk...

* Od lat jest wyznawcą buddyzmu, stąd jego przezwisko "Mały Budda"...
* Czy wiesz, że do niego należy rekord największej ilości meczów (aż 10!) w MŚ bez straconej bramki (razem z Peterem Shiltonem)...
* Przed każdym meczem reprezentacji Laurent Blanc odprawiał swoisty rytuał ... całując Bartheza w czoło...
* Dla reprezentacji Francji rozegrał 87 spotkań, biorąc przy tym udział w trzech finałach mistrzostw świata...
* W barwach United wystąpił w 139 spotkaniach...


TAGI


« Poprzedni news
Wywiad z Olivierem Gillem
Następny news »
Rimando: Hernandez będzie gwiazdą

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (12)


Durandir: Bardzo fajne moim zdaniem. Cały cykl zapowiada się ciekawie. Będzie to poza tym fajna lekcja historii klubu dla młodszych fanów.
» 28 lipca 2010, 20:34 #4
spalacz: Mecz z Realem to nie był półfinał tylko ćwierćfinał LM. Real później odpadł z Juve w półfinale.
Ogólnie fajny pomysł z tą serią artykułów, ale wolałbym czytać jak na razie o wzmocnieniach United...
» 28 lipca 2010, 16:30 #3
Klimaa: Fajny cykl może z tego być ;) a sam Barthez to cóż. Nie sprawdził się w 100% jako następca Schemeichela, ale na pewno był lepszy niż jego następcy aż do VdS, który Francuza bije na głowę.
» 28 lipca 2010, 16:15 #2
kckMU: Oj to jest wielka historia, tak samo nasza jak i reprezentacji Francji
» 28 lipca 2010, 16:07 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.