United rośnie w siłę!

Takie jest zdanie na temat nowej umowy, dyrektora handlowego United Richarda Arnolda, który podkreśla, iż ten kontrakt będzie bardzo korzystny dla obydwu stron zarówno dla Czerwonych Diabłów, jak i dla Aon, którego siedziba mieści się w Chicago i który zatrudnia ponad 36 tys. osób.

- To fantastyczny partnerski związek, który przyniesie korzyści obu stronom – wyznaje Arnold dla manutd.com. – Aon jest firmą o wartości 10 miliardów dolarów, która ma 500 biur w 120 krajach, jednak nie są tak znani, jak mogliby być.

- Z kolei mecze United są pokazywane w 226 krajach, z niemal 3 miliardami odbiorców jeśli chodzi o zeszły sezon, a do tego trzeba także dodać liczbę wejść na naszą stronę internetową. Tak więc partnerstwo z nami uczyni Aon marką ogromnie znaną i rozpoznawaną na całym świecie.

- Nam pokazuje to, iż klub rośnie w siłę. Przy tak bogatej w sukcesy historii klubu i olbrzymiej miłości jaką darzą nas kibice na całym świecie, teraz dochodzi fakt, iż jesteśmy także marką liczącą się w świecie handlowym.

Aon od początku był wymieniany jako jeden z głównych kandydatów do zostania nowym sponsorem United. Czym był spowodowany taki właśnie wybór, stara się wyjaśnić Arnold.

- Stosunki z naszym głównym sponsorem, którego logo widnieje na koszulkach, są dla nas bardzo ważne – wyznaje dyrektor handlowy Czerwonych Diabłów. – Przebrnęliśmy przez wiele długich rozmów i wprawdzie było kilka firm, które braliśmy pod uwagę, jednak to co zadecydowało o wyborze Aon, to ich pasja i zaangażowanie.

- Oni naprawdę są zafascynowani naszym klubem i co chwilę o coś wypytują. Rozumieją i popierają naszą strategię, że przede wszystkim piłka nożna, a dopiero potem cała reszta.

- Ponadto Aon jest firmą o charakterze globalnym. Możemy pracować z ich oddziałami na całym świecie siedząc sobie tutaj w Manchesterze, z naszymi kibicami i organizacjami, a oni będą promować United na świecie.

- I wreszcie, mamy takie same aspiracje i wartości. Oni są numerem jeden w swojej dziedzinie z wysoko rozwiniętą firmą. Zupełnie jak my.

- Jesteśmy naprawdę podekscytowani możliwością pracy z nimi i niezmiernie cieszy nas fakt, iż będą z nami gdziekolwiek się tylko pojawimy na świecie – kończy Richard Arnold.